piątek, 22 grudnia 2017

48.I spent the time to see which way to walk but now that road just crumbles as I talk.

VICTORIA

Zaproszenie do programu "Chelsea Lately" otrzymałyśmy już kilka tygodni wcześniej i bez chwili wątpienia zgodziłyśmy się na udział w jej show. 
Oczywiście w pełni zdawałyśmy sobie sprawę z tego jaka jest Chelsea oraz jakie pytania padają z jej ust. Ale lubimy wyzwania, a wizyta w jej programie na pewno będzie ciekawym doświadczenie,
Docieramy do studia dobre dwie godziny przed czasem antenowym programu. Aby charakteryzatorki miały sporo czasu na zrobienie nas na bóstwo, od razu zabierają się do pracy. Na pierwszy ogień idą Caroline oraz Zoe, a my z Americą rozsiadamy się w wygodnej kanapie, czekając na swoją kolej. Na stoliku kawowym przed nami stoją napoje, rozpoczynając od kawy, skończywszy na soku i wodzie. Oprócz tego po mojej prawej leży stos gazet. Wyciągam dłoń i sięgam po tą na samej górze. Moim oczom ukazuje się wysportowana sylwetka Nicka Jonas'a. Pierwsze na co zwracam uwagę to oczywiście wyrzeźbiony kaloryfer i ta seksowna poza. Jak dowodzi atrakcyjność tego mężczyzny, wystarczy czarne tło i ubrania w tym samym kolorze, żeby zrobić na kobiecie nie małe wrażenie. 
- Hej, przyjaciółko - szturcham Ami ramieniem, podsuwając jej pod nos gazetę - Ty widziałaś co stało się z ciałem  Nicka Jonasa?
Odrywam szatynkę od aktualnego zajęcia jakim było przeglądanie instagram’a. Obserwuję reakcję Carter. Na początku jej twarz nie wyraża zbyt wiele uczuć. Dopiero po chwili, kiedy uświadamia sobie na co patrzy rozszerza oczy jak denka od słoików. 
- Cóż - oddaje mi gazetę, ale kątem oka ciągle spogląda na twarz Nick'a. Moją uwagę zdecydowanie przykuwa centralna i dolna część ciała - Fajnie wygląda.
- Zobacz - palcem wskazującym obrysowuję jego bicki i kołem zaznaczam brzuch - Seksowny jak diabli.
- Od kiedy gustujesz w umięśnionych kolesiach? - chichocze, patrząc na mnie pytająco. 
- Może zacznę gustować od teraz - wzruszam ramionami, otwierając gazetę na losowej stronie - Na pewno nie chcesz jej poczytać? Może przejrzeć? Pooglądać zdjęć?
- Nie, dzięki - uśmiecha się szeroko - Myślę, że Tobie bardziej przyda się instrukcja na uprawiane seksu na okrągło przez 48 godzin. 
Prycham pod nosem, ale jestem mocno rozbawiona. Może i ma rację. A co jeśli mi się przyda? Mija kilka chwil, ja dowiaduje się, jakie aktualnie panują trendy w fitnessie, żeby żyć trzeba jeść i jak zrobić ABS w osiem dni, kiedy America podsuwa mi swojego IPhone.
- O wilku mowa. Polajkował mi zdjęcie - mówi uradowana. Unoszę kciuka w górę. Zdecydowanie wpadł jej w oko. I choć nie wiem jakby chciała, nie potrafi tego ukryć.

Za pięć minut mamy usiąść w jasnych fotelach. Chelsea rozpoczęła już swoją tradycyjną mowę, a tuż przed nią stoi kubek od kawy, ale jak wyjaśniła, zawartość to jej ulubiona Margarita.
- Dziś znów powiecie, że się nawaliłam. Ale muszę was rozczarować. W końcu dodałam sok z limonki i przestałam pić czystą tequilę - widownia reaguje śmiechem na jej komentarz - Przed sobą mam kilka gazet, które najprawdopodobniej użyłabym do rozpalenia ognia w kominku, ale uświadomiłam sobie, że nie przeczytałam dziś rano mojego horoskopu. Nie żartuję! Czytam go każdego ranka. To jedyna dobra rzecz na tym cholernym papierze.
Prowadząca zaczyna cytować swój dzisiejszy horoskop, kiedy koleś od organizacji podchodzi do nas i zapowiada, że za dokładnie dwie minuty Chelsea zaprosi nas do siebie.
- Szkoda tylko, że ten pieprzony horoskop nie przepowiedział jednego. Dziś porozmawiamy z czterema dziewczynami. Mają świetne ciała. Pewnie dużo ćwiczą. A ja lubię sprawdzać wytrzymałość ludzkich ciał - rozkłada ręce - Ale dziś sprawdzimy sprawność ich mózgów. Dobra. Wracając do koncepcji programu. Chcecie wiedzieć z kim sypiają The Fame?! Zaraz będziemy mieli okazję poznać odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Dziewczyny! Chodźcie tu do mnie, nie bójcie się cioci Chelsea. 


Żwawym krokiem opuszczamy kulisy, wkraczając w paszczę lwa. Chelsea wita nas uściskami, po czym wskazuje na fotele ustawione rzędem w stronę publiczności.
- Pięknie dziś wyglądacie, szkoda tylko, że ja jak zwykle wyglądam o wiele lepiej - puszcza do nas oczko. Widownia nadal wiwatuje po naszym wejściu, więc złowrogo na nich spogląda - Dobra. Już możecie się uciszyć. Myślicie, że da się skupić w takim hałasie? Rozczaruje was. Nie da się.
Wszystkie jak na zawołanie wybuchamy śmiechem, czym zwracamy na powrót uwagę prowadzącej.
- Może zacznijmy od Ciebie Victorio - ohooo, idę na pierwszy ogień - Jesteś blondynką i ja jestem blondynką. To nie tylko nas łączy, bo ja też miałam zostać aktorką. Tylko, że mnie brali pod uwagę do zagrania złej mamuśki w filmie porno. 
- Myślę, że idealnie byś się do tego nadała - spoglądam na publiczność, puszczając oczko w ich stronę.
- To przez moje stojące cycki czy brak zmarszczek na twarzy?
- Myślę, że to drugie - odpowiadam.
- Przyjmuję ten komplement. Dobrze, powiedz mi Victorio, czy to prawda, że role w filmach zdobywa się przez łóżko? - unosi brwi zadając to pytanie - Nie to, że sugeruję, że brak Ci talentu, tylko szturmem udało Ci się zdobyć rolę w filmie "I saw the light". Przyznaj… - przeciąga - Tom Hiddleston wybrał Cię po próbnych zdjęciach do scen łóżkowych?
- Nie do końca tak to wyglądało - przyznaję - Najpierw przeszłam wstępny casting, po czym poleciałam na casting końcowy w Nowym Jorku. Nieźle nagimnastykowałam się, żeby zdobyć tą rolę. Myślę, że to duża szansa dla mnie, rozwoju mojej kariery też w innym kierunku. Jednak do wzięcia udziału w tym przesłuchaniu popchnęła mnie zwykła ludzka ciekawość i chęć spróbowania samej siebie w innej dziedzinie.
- Tak ładnie o tym mówisz, że aż nie potrafię Ci uwierzyć.
- Ale chyba będziesz musiała - przesyłam jej uśmiech. 
- Muszę to ja się napić mojej Margarity - sięga po kubek, po czym ciągnie duży łyk - Dawniej często widywano was pod wpływem alkoholu, wychodząc z klubów bądź imprez branżowych. Nie dajecie tym zachowaniem dobrego przykładu swoim młodocianym fankom.
- To są starsze czasy. Teraz zdecydowanie lepiej radzimy sobie z otaczającym nas światem. Sytuacja o której myślę, że mówisz, to pewnie ta sprzed trzech i pół roku. Wtedy byłyśmy totalnie nie świadome swojej rozpoznawalności. No i raz czy dwa udało nam się przesadzić. 
- Nie zrozum mnie źle, Victorio - przechyla się w moją stronę - Kocham pić. Nie rozumiem ludzi, którzy nie piją. Szczerze? Nie chcę z nimi rozmawiać. A skoro wy tu jesteście… chyba same rozumiecie.
- Mam rozumieć, że jesteś pierwszą generacją alkoholików? - pytam.
- Tak, zdecydowanie tak. Jeśli miałabym szansę wybierać między alkoholem a jedzeniem zdecydowanie wybrałabym alkohol, jedzenie poszłoby w zapomnienie. Victorio, jak myślisz, dlaczego ludzie są tacy głupi, że prawdopodobnie i statystycznie wybraliby to cholerne jedzenie a nie alkohol? 
- Bo żeby żyć, trzeba jeść - cytuję gazetę którą czytałam, a Chelsea udaje, że ziewa.
- Jesteś taka nudna! Ja, żeby żyć potrzebuję tequili! I jak mam dalej prowadzić wywiad, kiedy moja widownia zaraz tutaj przyśnie? Myślę, że teraz czas na rundę pytań do Zoe. Zoe Woods, najmłodsza i zarazem najświeższy nabytek The Fame. Dla mnie nadal jesteś ciepłym mięskiem.
- Czy Ty ze mną flirtujesz? - Zoe dotyka klatki piersiowej, udając zdziwienie.
- Tak, tak. Ja flirtuję ze wszystkimi - na twarz blondynki wpływa rozkoszny uśmieszek - Jesteś dziwna. Lubię Cię, wiadomo, ale patrząc na Twoje ciało, zdecydowanie poszłabym w modeling. Dlaczego nadal tylko śpiewasz?
- Myślę, że potrafię to robić, kocham to co robię i nie zmieniłabym toku mojego życia. Mam najwspanialsze przyjaciółki i cudownych ludzi wokół.
- Więc co swego czasu porabiałaś w świecie niebezpiecznych używek? - wszystkie spoglądamy na zdziwioną Zoe. Podobno nikt miał o tym nie wiedzieć - Oprócz alkoholu lubię też biały proszek. Ale no, co się dziwić? Bez niego nie jestem taka śmieszna. A ludzie są zdecydowanie bardziej irytujący. I wkurwiający. Zrzędliwi. Uciążliwi. I w cholerę upierdliwi.
-  Każdy radzi sobie ze swoimi problemami na swój sposób.
Chelsea zadaje Zoe jeszcze kilka mniej drastycznych pytań, po czym przechodzi do jeszcze piękniejszej części The Fame.
Ta kobieta jest nie do zajechania. Totalnie.


America

Siedzimy na kanapie Chelsea już dobre półgodziny, a komentarze i pytania, którymi nas częstuję są coraz gorsze. Myślałam, że możemy liczyć na swego rodzaju taryfę ulgową, ponieważ kilkukrotnie rozmawiałyśmy z nią na różnych galach i eventach branżowych i wydawała się naprawdę w porządku. I mimo, że istnieje prawdopodobieństwo, iż darzy nas sympatią, to jednak to jej reality show, a ona zdecydowanie pragnie wyciągnąć tyle brudów ile tylko się da.
Skandale u gwiazd w programie takich jak ten oznaczają dużą oglądalność, co dla Chelsea oznacza znaczny przypływ gotówki. Tak to działa.
Ale doskonale wiedziałyśmy na co się piszemy więc nie powinnyśmy mieć do nikogo pretensji.
-Caroline! Gratulacje z okazji zaręczyn! - widownia zaczyna piszczeń i bić brawa. Caroline wydaje się być zadowolona i chyba raczej nie ma nadziei na niechcianą burzę. - Pokaż pierścionek. - blondynka ujmuje dłoń Care i podnosi ją do góry. Jestem pewna, że kamera robi właśnie dokładnie zbliżenie na jej palec, gdzie widnieje prześliczny brylant.
-Jak się czujesz jako świeżo upieczona narzeczona?
-W zasadzie bardzo dobrze, dziękuję. Jestem podekscytowana i bardzo szczęśliwa.
-Sądzisz, że zaręczyny to dobry pomysł przy takim natłoku pracy jaki aktualnie macie?
-Myślę, że na razie to nic nie zmienia. Aktualnie i tak mamy trochę spokoju i w najbliższym czasie nie mamy w planach żadnej poważnej trasy koncertowej więc sądzę, że to perfekcyjny czas dla mnie.
-Czy ty i Paul nie macie zgrzytów o twoją karierę? Jesteś rozchwytywaną piosenkarką, a on nie ma nic wspólnego z tą branżą, mam rację?
-W zasadzie muszę ci powiedzieć, że Paul jest w tej branży o wiele dłużej ode mnie. Podejrzewam, że zna dużo więcej znanych osobistości niż ja. Na początku był naszym współmenadżerem i doskonale zdaje sobie sprawę z sytuacji. Powiedziałabym, że on o wiele lepiej radzi sobie z tym wszystkim niż ja.
-Oczywiście, ale wiesz, jest taka dewiza, że celebryci zazwyczaj łączą się w pary z celebrytami. Ze względu na znajomości, to samo podejście do życia i tak dalej i tak dalej. Nie myślisz sobie czasem „cholera, zasługuję na jakiegoś aktora albo muzyka?”.
-W zasadzie nigdy o tym nie pomyślałam. - Caroline robi zdziwioną minę. W prawdzie Chelsea ma rację. Gwiazdy mają do siebie o wiele lepszy dostęp niż do pospolitych ludzi. Naprawdę zdarzają się skromne wyjątki, gdzie na przykład jakiś sławny aktor jest w związku małżeńskim z kobietą, która nigdy nie miała do czynienia z tym światem. Weźmy takiego Matt’a Damona. Jest ze swoją żoną już ponad dziesięć lat i wydaję mi się, że żyją całkiem dobrze. A ona jest zupełnie normalną kobietą. I jaki z tego wniosek? Mam nadzieję, że Caroline zaraz o nim opowie.
-To ja chyba pozostaje jedyną napaloną zdzirą w tym towarzystwie - komentuje i wszyscy zaczynają się śmiać. Z nami włącznie.
-Sądzę, że to nie ma żadnego znaczenia. Normalni ludzie niczym nie różnią się od nas. Faktycznie my, jako znane osobistości mamy większą szansę na poznanie kogoś równie znanego bo pojawiamy się na tych wszystkich galach i imprezach branżowych i chcąc nie chcąc kręcimy się wokół ludzi takich jak my. Ale Paul jest dla mnie własną, osobistą gwiazdą. I jeśli mam być szczera, widzę wiele popularnych związków, które są na początku hitem mediów, ale po jakimś czasie szybko się rozpadają. To niestety często dowodzi temu, że chcielibyśmy więcej i więcej. Chcielibyśmy kogoś lepszego, zdolniejszego, ładniejszego i bardziej znanego. Wynika to z tego, że mamy nadzieję, że faktycznie zasługujemy na więcej. Oczywiście w żaden sposób tego nie neguje, każdy żyje jak chce. Ja jednak uważam, że nie zamieniłabym mojego narzeczonego na nikogo innego w świecie.
-To bardzo ładne co powiedziałaś. Chyba narobiłam w gacie. - komentuje, co jest normalnie przy jej postawie. - W każdym razie życzę ci powodzenia - Chelsea uśmiecha się do Caroline i chyba każda z nas się zgodzi, że zdumiała się jej postawą. Myślę, że Turner jest już dzisiaj bezpieczna.
-Americo. - teraz czas na mnie. - Ostatnio głośno było o twoich problemach z wagą. Opowiedz nam co się działo w twoim życiu, że wynikła taka sytuacja.
-Cóż, nigdy nie należałam do osób, które były przesadnie wychudzone i nie zawsze się akceptowałam.
-Tak, cóż, nie wszyscy będą cię lubić. W tej branży trzeba to zaakceptować i powiedzieć coś w stylu „dawajcie! wyżyjcie się na mnie popaprańce.”
-Nie ma na to rady. Każdy zawsze będzie komentował nasz wygląd bo tak to już po prostu jest. Wiele ludzi sądzi, że nasze życie jest niesamowite i takie faktycznie jest, ale nie zdają sobie sprawę, że podłość ludzka, która jest na nas wylewana, doprowadza do tego, że czasem nie mamy z tego żadnego radości.
-No, to zabawne kiedy ludzie czasem mi mówią, „Masz najlepsze życie”, a ja odpowiadam „Tak? Bo aktualnie czuję się super wzdęta.” Jest jak jest. - śmiech ponownie zagłusza salę. - Mam reputację suki, cóż mogę powiedzieć?
-Sądzę, że to bardzo dobra opowiedz. W każdym razie faktycznie na przełomie kilku ostatnich miesięcy dużo się działo w moim życiu, zdarzało się, że potrafiłam nie jeść przez cały dzień z powodu natłoku pracy i kilogramy leciały same. Stąd tyle negatywnych komentarzy w mediach i podejrzeń o anoreksje. Ale teraz jest wszystko w porządku, regularnie jem i uprawiam sport i moja waga jest jak najbardziej w normie.
-Zazdroszczę ci, że chce ci się ćwiczyć. Ja nie lubię robić niczego co wymaga spocenia. Oprócz seksu. Bo jestem seksomaniaczką. 
-Dobrze wiedzieć. - chichoczę.
-Lubię cię, Americo. Dobrze wyglądasz. Ale nie waż się powiększać sobie cycków. Wtedy cię znienawidzę.
-Na razie nie mam takiego zamiaru.
-Porozmawiajmy trochę o twoich chłopakach. Chyba nie miałaś ich zbyt wielu? - pyta. - Czy po prostu jesteś doskonała w ukrywaniu i trzymasz ich w swojej piwnicy?
-Nie, nikogo nie trzymam w piwnicy. To chyba nielegalne, prawda? - udaję, że pytam poważnie.
-Nie wiem. Ja już paru ukrywałam. Później o nich zapomniałam i zagłodzili się na śmierć. Nikt do tej pory ich nie znalazł. - oklaski wypełniają salę. - W każdym razie jesteś kojarzona z Tyler’em Hoechlin’em, a raczej on jest kojarzony z tobą. Powiedzmy sobie prawdę w oczy, mało popularny z niego gość. Chyba przybyło mu trochę sławy po związku z tobą, co?
-W zasadzie nie śledzę aktualnie jego życia, więc ciężko mi coś na ten temat powiedzieć. Kiedy wchodzę z kimś w związek nie patrzę, czy jest bardziej czy mniej popularny ode mnie.
-No, najwyraźniej. Mogłabyś mieć Leonarda Dicaprio, a ty wybrałaś drugoplanowego aktora serialu dla nastolatek. Powinnaś się bardziej postarać. - tak Chelsea, zdecydowanie powinnam!
-Kilka miesięcy temu byłaś też widziana z Nick’iem Jonas’em. - na telewizorze za naszymi plecami pojawia się właśnie zdjęcie z premiery filmu Nick’a, gdzie rozmawiamy i śmiejemy się w najlepsze. 
-To było na premierze jego filmu. - odpowiadam, żeby wyjaśnić sytuację.
-Tak, ale zdajesz sobie sprawę, że napisał o tobie piosenkę? - w tym momencie jestem mocno zdezorientowana. Vicky, która siedzi obok mnie również patrzy na mnie lekko zdziwiona i w zasadzie nie wiem co mam powiedzieć. Faktycznie krótko po mojej znajomości z Nick’iem były pewne swego rodzaju spekulacje, że napisał o mnie piosenkę, ale jakoś patrzyłam na nią z przymrużeniem oka. I w sumie do dzisiaj nie wiem jak jest naprawdę.
-Piosenkę? - udaję zdziwioną.
-Oh, nie umiesz udawać. Przyjdź do mnie na korepetycje, pierwsze dwie lekcje za darmo, później od każdej kolejnej biorę kilkaset dolców. Dogadamy się prywatnie. 
-Na pewno skorzystam.
-Ale, teraz serio. Piosenka ma tytuł „I want you”. Naprawdę nic nie wiesz na ten temat?
-Nie rozmawiam z Nick’iem zbyt często i nigdy nie dawał mi do zrozumienia, że coś o mnie napisał.
-A to ciekawe, bo kilka tygodniu temu zawitała u mnie Demi Lovato, wiesz, że są przyjaciółmi?
-Tak, zdaję sobie sprawę.
-Powiedziała, że była z nim w studio i pomagała przy nagrywaniu. Bez pierdolenia, ale podobno w dużej części jest o tobie. Na przykład w refrenie. Pozwól, że zacytuję fragment. - Chelsea teraz przybiera poważną minę i patrzy na kartkę. - Chcę ciebie i nikogo innego. Chcę cię dla siebie. Chcę ciebie i żadnej innej dziewczyny. Nikt nie wydaje się być zdziwiony. Nie mam nic do stracenia. Chcę ciebie i jeśli nie mogę. To nikt nie będzie Cie miał. - dobrze znam tekst tej piosenki, ponieważ przez jakiś czas słuchałam jej z zamiłowaniem i faktycznie doszukiwałam się czegoś o sobie. Jest mocna i prawdziwa, ale faktycznie nie wierzę, że cała zupełnie o mnie.
-Cóż, to świetna piosenka. - udaje mi się wypowiedzieć.
-Powiedz mi. Tak szczerze. Tak między nami. - zbliża się do mnie bliżej, ale i tak każdy na sali ją słyszy. Jestem pewna, że widzowie również ją usłyszą. - Uprawiałaś z nim seks? - sala znowu rozbrzmiewa śmiechem. Cudownie.
-Nie. - chichoczę, próbując całość obrócić w żart.
-Dlaczego? Widziałaś jaki jest seksowny? - teraz na telewizorze pojawiają się zdjęcia Nick’a z tej samej sesji, którą wcześniej oglądałyśmy z Vick. Cóż, tak. Jest niesamowicie seksowny.
-Seksowny jak diabli.
-Więc w czym rzecz? Americo, wiem, że jesteś supergwiazdą ale nie możesz szukać księcia z bajki.
-Na pewno wezmę to pod uwagę.
-Odbiegając od tematu Nick’a i jego pysznego ciała, ostatnio widziano cię jak wsiadasz do samochodu razem z Harry’m Styles’em. - kolejne zdjęcie, tym razem również doskonale pamiętam kiedy było zrobione. Jestem na nim ja z szatynem zaraz po pogrzebie Dean’a.
-W tym dniu miało miejsce dość przykre wydarzenie więc tak, faktycznie pojechałam z Harry’m do jego mieszkania. Ale jesteśmy jedynie dobrymi przyjaciółmi.
-Przyjaciółmi z korzyściami? - pyta, a ja po raz pierwszy mam ogromną ochotę odpowiedzieć jedno wielkie głośne TAK, ale nie robię tego, bo zdaję sobie sprawę z konsekwencji.
-Nic z tych rzeczy.
-Cholera, Americo, czy ty się kiedyś pieprzysz? Jezu… - śmiech na sali nie jest dla mnie tym razem zbyt przyjemny, ale muszę to przyjąć na klatę. Mam nadzieję, że niebawem ten teatr dobiegnie końca. Zdecydowanie dostałam najbardziej po dupie. - Mogę ci tylko powiedzieć, że tym razem ci wierzę.
-A to nowość.
-Chyba nie jesteś w jego typie. Caroline, ty byłaś z nim w związku prawda?
-Racja - odpowiada blondynka.
-Zaczynam mieć wątpliwości, że bzykał się i z tobą.
-Dlaczego? - pyta Turner. Czy możemy zejść z tematu pieprzenia się z Harry’m Styles’em?
-Przeprowadzałam z nim wywiad tydzień temu. Kiedy pojawił się w sieci, wszystkie moje koleżanki, zasypywały mnie wiadomościami: „o mój boże spałaś z nim? spałaś z nim”? Odpowiadałam dość mocno zaskoczona: „kurwa, nie”. Wiecie co mi odpisały? Trzy z nich? - patrzy na nas, a moja ciekawość jest teraz naprawdę duża. O co do cholery chodzi? - „Oh, ja z nim spałam”. Odpowiedziałam im wtedy „Co? Jak to? A one mi na to, że on wręcz uwielbia starsze kobiety. I wiecie co wam powiem? To dla mnie jak błogosławieństwo. - nie słucham już dalej Chelsea, bo jedyne co mam w głowie to myśli na temat tego, że Harry Styles jest cholernym kłamcą. Na domiar złego, osoba, która mówiła, że mnie kocha, tak na prawdę w dupie ma moje uczucia.
Ale ja tego tak nie zostawię.


-Ami, gdzie ty biegniesz? - Victoria i Caroline wybiegają za mną z domu, kiedy nieźle wkurwiona wsiadam do samochodu.
-Mam zamiar wyjaśnić sobie kilka spraw z tym cholernym, męskim, obrzydliwym sukinsynem.
-Przestań, wcale tak nie myślisz! - odzywa się Caroline. Widzę przerażenie w jej oczach, jakbym co najmniej miała zaraz skakać z mostu. 
-A właśnie, że myślę. Jest cholernym kłamcą. A wiecie co jest najlepsze? Że gdyby nie Chelsea, to nawet bym kurwa o tym nie wiedziała. - prycham. Jestem naprawdę załamana tym co usłyszałam i szczerze powiedziawszy nie wiem jak to ugryźć. Włada mną furia i gniew, więc te emocje nie wróżą niczego dobrego. Biorąc pod uwagę, że ten cholerny fetyszysta wciąż do mnie nie zadzwonił, myślę, że zagwarantuję mu dzisiaj niezłe szambo.
-Nie powinnaś jechać w takim stanie - Victoria stara się odebrać mi kluczyki. Czuję się jak w wariatkowie. Albo co najmniej jakbym dostała reprymendę, że wsiadam do samochodu zalana w trupa i wybieram się w szaloną, hipisowską trasę po Wielkiej Brytanii.
-Jadę - mówię przez zaciśnięte zęby. - Niedługo wrócę. Włóżcie mi do lodówki jakiś alkohol. Muszę się dzisiaj nawalić.

Kiedy po piętnastu minutach ekstremalnie szybkiej jazdy parkuję na podjeździe Styles’a, czuję, że zaraz eksploduje. To śmieszne, że jeszcze niecałe czterdzieści osiem godzin temu eksplodowałam z rozkoszy, a teraz z powodu nienawiści. 
Pojawiam się w jego drzwiach i z impetem w nie uderzam. Otwiera mi po kilku sekundach, a na jego twarzy pojawia się ogromnie zaskoczenie. Radzę, żeby poczekał do końca tej sielanki.
-Co tu robisz? - pyta, gdy żwawym krokiem wchodzę do jego mieszkania wkurzona jak diabli.
-A co? Kryjesz pod pierzynką jakąś panią w podeszłym wieku?
-O czym ty mówisz? - kręci głową zdezorientowany.
-Dlaczego cały czas robisz ze mnie idiotkę? Dlaczego kłamiesz, karmisz mnie tymi cholernymi wyznaniami jak z filmu, a potem na nowo muszę przeżywać to cholerne rozczarowanie twoją osobą?
-Uspokój się, naprawdę nie wiem o co chodzi.
-Oczywiście. Ty nigdy nie wiesz o co chodzi. Zawsze grasz biednego i to ja wychodzę na sukę kiedy rzeczywistość jest zupełnie inna. - chodzę w tą i z powrotem i zdaję sobie sprawę, że muszę wyglądać jak wariatka, ale nie potrafię tego inaczej rozstrzygnąć. - Powiedz mi, tak szczerze. Jaki był prawdziwy powód tego, że nie chciałeś upubliczniać naszego związku? - teraz stoję i patrzę na niego w skupieniu. On robi to samo, lecz po chwili jego wzrok ląduje na podłodze.
-Bo nie chciałem, żebyś była dla świata. Chciałem, żebyś była dla mnie. - odpowiada i choć nie tego się spodziewałam, to nadal jest mi przykro. Teraz już nie jestem zła. Jestem cholernie zraniona.
-W takim razie dla świata trzymasz wszystkie swoje podboje u starszych kobiet? Myślisz, że to sprawia, że jesteś lepszy? Że ktoś spojrzy na ciebie i powie: Oh, ten Harry Styles to musi mieć niezłą gadkę. Taki młodziak, a oddają mu się mamuśki”. Wiesz, to nie jest fajne tylko obrzydliwe. Powiedz, kiedy ostatnio pieprzyłeś kogoś innego niż ja? - patrzę na niego takim wzrokiem, że naprawdę wymagam szczerej odpowiedzi. Wzdycha.
-Tydzień temu.
-Tydzień temu… - powtarzam jego słowa i prycham z niedowierzaniem. - Jesteś cholernym egoistą bo przez długi czas miałam nadzieję, że jeszcze kiedyś będziemy razem. Że może jesteśmy sobie pisani i pomimo bagażu tych cholernie złych doświadczeń znajdziemy do siebie drogę. Ale wiesz, zdałam sobie sprawę, że to przerażające, ile tak naprawdę można na kogoś czekać. A ja już jestem tym zmęczona.
-Nie kłamałem kiedy mówiłem, że cię kocham. Po prostu zawsze bałem się, że jeśli świat dowie się, że cię mam, to tak samo szybko cię stracę.
-Cóż… - odpowiadam z łzami w oczach. - Teraz już i tak za późno.
-Ami… - robi parę kroków w moją stronę, ale zatrzymuję go skinieniem ręki. 
-Wiesz, wreszcie zrozumiałam, co oznacza ból. Ból nie jest wtedy kiedy dostanie się lanie, aż się mdleje. Ani nie kiedy rozetniemy sobie rękę odłamkiem szła. Ból zaczyna się dopiero wtedy, kiedy boli nas całe serce i zdaje się nam, że zaraz przez to umrzemy. I ja się tak czuję. Czuję, że umieram. I to ty do tego doprowadziłeś. - podchodzę do drzwi. Odwracam się jeszcze na chwilę w jego stronę i obdarowuję go zbolałym wzrokiem. - I mam nadzieję, że teraz będziemy mijać się bez gestu i bez słowa, nie pamiętając, że przez krótki czas kochaliśmy się na zawsze.

***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz