AMERICA
Minął tydzień odkąd wróciliśmy z wysp i naszych przerażająco długich wakacji. Znowu zaczęłyśmy prowadzić taki sam tryb życia jak przed wyjazdem czyli wywiady, występy i konkretne przygotowania do przyjęcia z okazji wydania naszej nadchodzącej płyty.
Ale dziś znów powracamy do tej zabawowej części, ponieważ z okazji Halloween zostałyśmy zaproszone do posiadłości One Direction na wspólną zabawę. Rzekłabym, że to w pytkę pomysł, zważywszy, że ja i Harry unikamy się jak ognia. To znaczy to on unika mnie, ze względu na wyznanie, którym miałam okazję się z nim podzielić. I wcale się nie dziwię, że mnie nienawidzi. Okazałam się cholerną zołzą i hipokrytką, bo nie zdawałam sobie sprawy co musiał czuć przez ten cały czas, gdy ja po prostu go olewałam i nie pozwoliłam się wytłumaczyć z głupiego pocałunku, który tak naprawdę ukartowała ta wredna żmija pod publikę. Nie, ja wolałam zabawiać się z innymi gwiazdkami show biznesu i ledwo poznanymi dj’ami.
Wszystkie cztery wyjątkowo postarałyśmy się w tym roku, aby wyglądać naprawdę odstrzałowo. Jak to na Halloween przystało.
Ja zdecydowałam się na strój super woman, który odsłania wiele krągłości na moim ciele, ale zrobiłam to specjalnie, a nóż może kogoś chwyci to za serce. Czuję się ohydnie z myślą, że używam ciała, aby przekonać Harry’ego do minimalnej zmiany zdania co do mojej osoby, ale jestem pewna, że zdziała to więcej niż moje zbędne słowa i tłumaczenia, których on nie chce słuchać.
Caroline jako najsłodsza z nas wszystkich przebrała się za kopciuszka i stwierdzam, że faktycznie wygląda jak prawdziwa księżniczka. W między czasie ku jej boku kroczy Paul w granatowym garniturze, więc z tego co wywnioskowałam robi za jej księcia. Słodko.
Vicky, która na dzisiejszą imprezę postanowiła nie zapraszać Lucas’a, wygląda jak myszka mickey w ludzkim wydaniu i to raczej ta seksowna wersja, zważywszy na jej długie kozaki i krótką czerwone sukieneczkę w białe grochy.
Zoe ma na sobie strój Kleopatry, który fantastycznie układa się na jej perfekcyjnej sylwetce. Sądzę, że nie mogła wybrać lepiej, bo właśnie owa postać idealnie do niej pasuje. Brunetka w porównaniu do Vick postanowiła przyprowadzić swoją drugą połówkę, który dzisiejszego wieczoru okazuje się być Ludwikiem XVI. A może, Oliverem XVI? Ja tam nie wiem.
Impreza jak to impreza, dużo elity znanej jak i tej mniej znanej, wszyscy przebrani za ludzi z innej epoki, wiele powtarzających się kreacji, zważywszy, że już zdążyłam się napatoczyć na dwie super woman, trzy księżniczki, dwie myszki mickey i cztery Kleopatry. Jednak nie jesteśmy tak pomysłowe jak myślałyśmy. Poza tym dużo alkoholu, świetna muzyka i ani śladu Harry’ego Styles’a.
-Hej, super woman! Ale wyglądasz seksownie - doskakuje do mnie jakiś pirat z mieczem, a po chwili uświadamiam sobie, że to mój wierny przyjaciel Niall Horan.
-Dzięki Niall. Kim konkretnie jesteś? Jack Sparrow?
-Cholera, widziałem ich tu już dzisiaj z piętnastu. Więc załóżmy, że jestem pospolitym piratem z małym statkiem - odpowiada, na co śmieję się do rozpuku. Pewnie dlatego, bo zdążyłam już wypić jakieś trzy drinki z większą ilością wódki niż soku. Where is Harrison?
-Dlaczego się tak błąkasz sama bez celu? - pyta, kiedy rozglądam się po całym domu jak psychicznie chora. Powinnam się dziś przebrać w biały kaftan, a nie super woman.
-A jak myślisz? - pytam, z wyraźną bezradnością i irytacją na twarzy.
-Nie chcę ci dawać jakichkolwiek rad Ami, ale jeśli już faktycznie mam coś powiedzieć to tylko tyle, żebyś dziś nie uganiała się za Harry’m.
-Dlaczego? - odzywam się chyba zbyt głośno, kiedy nieopodal jakieś nieznajome laski patrzą na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
-Bo stracisz więcej nerwów niż jest to warte. Uwierz mi i idź za moją radą. Ten jeden raz…
Kolejna godzina za nami, a ja wciąż nie widziałam tego lokowatego potwora. Nie wiem czy zaginął gdzieś w akcji, czy postanowił nie pojawiać się na własnym przyjęciu, ale jestem już naprawdę mocno zirytowana tym faktem.
Kilkoro z nas zbiera się w dużym kółku przy basenie, ponieważ Ed zaproponował grę w sex prawdę i wyzwanie dla rozluźnienia atmosfery. Świetnie, bo szczerze powiedziawszy potrzebuję jakiejś rozrywki.
Siadam obok Vicky, która również jest już lekko wstawiona i tak samo jak ja, nie ma zbyt zadowolonej miny. To właśnie my, dwie przyjaciółki, pozostawione na pastwę swojego własnego, marnego losu.
I nagle widzę jego. Kroczy przez całą długość basenu, przebrany w biały kitel z lekarskimi słuchawkami zawieszonymi na szyi. Wygląda naprawdę apetycznie, a mnie aż wszystko pulsuje pomiędzy nogami. Jest tak cholernie piękny, a ja tak cholernie to schrzaniłam. Mam ochotę strzelić sobie w twarz za ten wybryk, ale wolę tego nie robić w towarzystwie.
Dopiero po chwili dostrzegam za nim śliczną brunetkę, która z wielkim uśmiechem na ustach kroczy w stanowczo zbyt bliskiej odległości jego pleców w stroju pielęgniarki. On odwraca się do niej, mówi coś na ucho, a ona znów pokazuje swoje idealne białe zęby, patrząc na niego tak intymnie, iż mam wrażenie jakbym widziała siebie.
-Vick, kto to do cholery jest? - mówię szeptem do blondynki, która mruży oczy i spogląda na rozochoconą parę.
-Utnij mi głowę, ale za cholerę nie wiem - odzywa się, zaczepiając po chwili jakiegoś kolesia obok. - Ej, gościu, kim jest ta brunetka?
-To modelka Victoria’s Secret, Sara Sampaio. - odpowiada, spozierając na zielonooką jak na kompletnego odmieńca.
-To modelka Victo…
-Tak, słyszałam - zatrzymuję ją skinieniem ręki. - I zaraz ktoś straci głowę…
Gra wciąż trwa w najlepsze, a ja nie mam pojęcia jak zwrócić na siebie jakąkolwiek uwagę, która choć minimalnie mogłaby przyciągnąć oczy Harry’ego. Kiedy przyszedł do nas z tą całą Sarą, nawet na mnie nie spojrzał. ANI JEDNEGO CHOLERNEGO RAZU. Powiedział tylko „Cześć wszystkim!” i na tym się skończyło. Cóż, dobrze wiedzieć, że w jednym momencie przeszłam z tej jedynej na „wszystkich”.
-Harry, pytanie czy wyzwanie? - odzywa się nagle jakiś facet.
-Niech będzie pytanie… - odpowiada z uśmiechem. Z jednej strony cieszę się, że nie wybrał wyzwania, bo jeśli ktoś kazałby mu pocałować dziewczynę obok, to padłabym na zawał, ale co jeśli miałby pocałować mnie?
-Z kim z towarzystwa chciałbyś uprawiać w tej chwili seks? - zachłysam się drinkiem, kiedy słyszę owe słowa, bo kompletnie nie wiem co mnie zaraz czeka.
-Naprawdę, Josh? - szatyn śmieje się i chyba próbuje obrócić wszystko w żart, ale nijaki Josh, który przy okazji jest najlepszym przyjacielem Styles’a, patrzy na niego z powagą i oczekuje odpowiedzi. Jak chyba my wszyscy.
I nastaje ten chwilowy moment, kiedy on patrzy na mnie, dosłownie przez króciutką chwilę, choć zdaje się być wiecznością. I widzę w jego spojrzeniu wszystko to, czego tak naprawdę nie chcę widzieć. Złość, rozczarowanie, zawód. Czuję jak Vick ściska moją rękę, ale to nie zmienia faktu, iż zaraz wybuchnę kolejnym płaczem.
-Jeśli już mam odpowiadać to powiem, że z panią po prawej - Harry odwraca się znów do brunetki, która oblewa się rumieńcem, a mój świat przestaje istnieć. Dosłownie.
-Niall, prawda czy wyzwanie? - pyta tym razem Ed.
-Pytanie.
-Czy fantazjowałeś kiedyś o jakiejś osobie z grupy?
-Tak - odpowiada krótko, zerkając na moment w stronę Vicky, ale ona tego nie zauważa, bo skupia się na piciu drinka. Dziwne.
-Uuuu, o kim to? - pyta znów rudowłosy.
-Odpowiedziałem na jedno pytanie. - ignoruje go blondyn.
-Vick, pytanie czy wyzwanie? - odzywa się tym razem Louis. Ja pitole.
-Pytanie - mówi pewnie blondynka.
-Tak… -odpowiada, i mam prawie deja vu, bo jest to odpowiedź tak samo krótka jak Horan’a i tym razem to ona spoziera na niego. What da fuck?
-Ami, co wybierasz? - tym razem głos zabiera Niall.
-Wyzwanie. - odpowiadam jako jedna z tych odważniejszych w tym zasranym gronie.
-Dobrze więc… W takim razie zdejmij jedną część swojego ubrania - sugeruje, kiedy ja głęboko się zastanawiam co do kurwy nędzy mogłabym zdjąć? Przecież nie gorset, ani spódniczkę. Nie zdejmę też butów, bo to zbyt wieśniackie. Ale cóż, jeśli ktoś gra na moich emocjach, ja zagram na jego również.
-Proszę… - mówię, kładąc na stół czerwone stringi. I kto teraz jest w grze?
VICTORIA
Patrzę i oczom nie wierzę. Mój mózg nie wierzy, mózg Niall’a nie wierzy, pewnie oczy, mózg i każda komórka ciała Harry’ego nie wierzy. Czerwono-krwiste stringi Amci od Victoria’s Secret leżą wyzywająco na stole. Oprócz tego, że są śmiesznym zbiegiem okoliczności, bo przecież Styles aktualnie obraca się w towarzystwie aniołków owej firmy, to wydają się najbardziej wyluzowane z nas wszystkich. Jest śmiesznie, bardzo.
- Okej, Ami – ściśnięty głos Sheeran’a obserwuje bieliznę, a potem brunetkę. Zastanawiam się, kto w tym pokoju jest najbardziej podniecony. I mam nadzieję, że jest to Styles Dupczę Sarę Bo Ma Ładną Mordę A Ja Chcę Się Zemścić na Americe Carter – Dziękujemy za wykonanie zadania.
- Ależ nie ma za co – Ami siada tuż obok mnie. Po czym pada kolejne pytanie. Na szczęście omija nas.
- Serio? – pytam – Stringi?
- Lubię być pomysłowa – pada odpowiedź, a ja chichoczę pod nosem.
- Nie, poprawka: jesteś pomysłową, bezlitosną suką.
Szeroki uśmiech zadowolenia wpływa na twarz dziewczyny. Osiągnęła swój cel numer jeden. I tak, też jestem z niej dumna.
Sex gra trwa dalej, a my dalej siedzimy i w ową grę gramy. Oczywiście uchachane po pachy, bo jakby inaczej. W końcu łoimy drinka po drinku.
- A więc Niall – Olly już też nieźle podpity wskazuje swojego przyjaciela – Prawda czy wyzwanie?
- Prawda – blondyn decyduje szybko, a mnie jakby mocniej wali serce. Boje się. Jak czerwony kapturek w środku lasu.
- Okej... a więc, masturbowałeś się, myśląc o którejś z dziewczyn... – tutaj nastaje chwila ciszy, a zebrani jakby mocniej nasłuchiwali reszty pytania - ... znajdującej się w tym pokoju. Podaj imię.
PODAJ IMIĘ. Kiedy padają te dwa słowa, czuję jak cała krew z mojego organizmu odpływa mi do stóp, a potem ze zdwojoną siłą wraca do moich policzków. Widzę jak ciało Niall’a spina się, a piwo które trzyma w dłoni, powoduje, że bieleją mu knykcie. Odpowiedź Niall, szybko, bo nie wytrzymam. Przez ludzi przechodzi chwilowa ekscytacja w oczekiwaniu na odpowiedź, słyszę szmery i myślę, że nawet siedząca obok mnie America jest jej ciekawa.
- Muszę być z wami szczery... skoro jest to zabawa w prawdę i wyzwanie... – widzę, że się miota i nie chce odpowiadać. Nie bądź cipeuszem Niall! – Victoria.
Kilkadziesiąt par oczu spogląda w moją stronę. A ja czuję się, jakby wydawali na mnie wyrok. Kieruje wzrok na Horan’a, a ten z przepraszającym uśmiechem wzrusza ramionami. KURWA MAĆ, ON POWIEDZIAŁ MOJE IMIĘ!
- Kuźwa, stary, serio? – Ed zwraca się do swojego kumpla, z dziwnym wyrazem twarzy - Spuszczasz swoje plemniki razem z wodą do kanalizacji, myśląc o mojej przyjaciółce?
- Kogo obchodzi gdzie lądują moje plemniki? – Niall śmieje się, a rudowłosy mu w tym wtóruje.
- Dobrze, może kolejna osoba? – wstaję, poprawiając swoją kusą, czerwoną sukienusię. Nie chcę nic więcej wiedzieć. Serio i tak wiem za dużo, a mój mózg spływa właśnie po ścianie. Bo tak, została z niego jedna wielka plama. Mind blowing sziten, seryjnie.
- America – pada imię brunetki, więc ożywia się szybko – Myślałaś o innej osobie podczas sexu z zupełnie inną osobą?
Konsternacja na twarzy Ami jest widoczna gołym okiem. Myślę, że nawet ślepa kura by ją zobaczyła. Niebieskie tęczówki spoglądają na krótki moment w stronę „zakochanej parki”. Jestem z Americą na tyle blisko, że potrafię wyczuć jej emocje. Jestem w szoku, jak mocno odczuwa stratę. Jak bardzo chciała, żeby zamiast Col’a, w tamtą noc był w niej Harry. I jestem wręcz pewna, że całując usta Carter’a, tak na prawdę całowała usta Styles’a.
Odpowiedź pada szybciej niż przypuszczałam. Jej głos jest stanowczy i wycelowany tylko w jedną osobę.
- Tak, myślałam. Bardzo intensywnie.
Po sekundzie wszystko wraca na stare tory, a my kontynuujemy tą mało zabawną grę. America podaje kolejne pytanie, a ja nawet nie zauważam kto jest adresatem. Nie potrafię przestać myśleć o Niall’u. O tym, że ja w jego życiu jestem od dawna. Jak to możliwe i czemu wcześniej tego nie zauważyłam? Tylko jak żyć z myślą, że kiedy Niall stoi pod prysznicem, zabawia się ręką a w jego głowie, prawdopodobnie jestem naga, mokra i podniecona na milion sposobów. Powstaje więc pytanie... jak ja mam mu spojrzeć teraz w oczy?
- Dobrze, gwiazdo RedTuba w głowie Horana, teraz Twoja kolej – Sheeran wybiera tym razem mnie, a ja mam ochotę wykręcić jaja. Jak on śmie?! – Prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie – odpowiadam twardo. Dziś, panie i panowie preferuje high life na najwyższym poziomie!
- Okej, a więc, wybierz sobie ksywkę, którą używałabyś gdybyś została profesjonalną gwiazdą porno – fantazja tego rudego skunksa nie zna granic, a ja serio zaraz wykręcę mu jego małe jak ziarenka piasku jaja – Myślę, że fajnie by było, gdybyśmy się zwracali do Ciebie tak przez resztę wieczoru.
Widzę rozbawienie na twarzy gości. Spoko pipulz, ja też się świetnie bawię.
- Emmm... – jęczę, chcąc odsunąć odpowiedź w czasie. Wyczekiwanie ze strony ludzi jest wręcz fizycznie wyczuwalne – Mokry Cukiereczek.
Kiedy pada moja odpowiedź, pada też moja duma, zaraz potem pada Ed, który śmieje się tak mocno, że założę się, iż zaraz popuści w majty.
- Ta gra jest zabawniejsza niż przypuszczałem – Olly dołącza do Sheeran’a, potem Liam, Lou i James, który o dziwo mówi dziś zdecydowanie za mało jak na jego możliwości.
- Kiedy odwinąłbym Cię z papierka, polizałbym Twoje słodkości, mała czekoladko – Corden zaczyna rapować, a ja wpadam w otchłań wstydu. Why me, WHY?!
Mija kilka dłuższych chwil, kiedy ludzie przestali się naśmiewać, a do gry wróciły kolejne pytania i wyzwania. Po dłuższej przerwie od zadań, w końcu ktoś wybiera Harry’ego, a on pewnie i na kompletnym luzie wybiera wyzwanie. Jestem ciekawa najbliższych wydarzeń, ale myślę, że siedząca obok mnie i mam nadzieję, współczująca mi Ami, aż kurczy się z ciekawości.
- Dobrze, więc... pocałuj jakąś ciemnowłosą dziewczynę. Z językiem.
Jestem pewna, że przez głowę Ami przebiega światełko nadziei. Że tą ciemnowłosą dziewczyną będzie ona. Nie będę ukrywać, że też mam taką nadzieję. Wolałabym nie oglądać jak język Styles’a pieści migdały tej wychudzonej modeleczki.
Ale następne wydarzenia są jak uderzenie młotem prosto w kark. Lekarzyk od siedmiu boleści nachyla się w stronę ust Sary, by po chwili wymienić z nią ślinę.
Mam nadzieję, że udławisz się jego językiem, głupi aniołeczku!
AMERICA
Mój mózg leży gdzieś na betonie porozwalany na milion kawałeczków. Kiedy zobaczyłam jak Harry całuje się z tą lalką, naprawdę miałam wrażenie, że zaraz wstanę i po prostu walnę komuś w mordę. Komuś, mam na myśli, albo ją albo Styles’a. Ja naprawdę rozumiem to, że go zraniłam i sama nie postępowałam właściwie, ale nie robiłam tego z premedytacją! Robiłam to, bo byłam zraniona i zagubiona. Nie mam pojęcia na jakiej pozycji społecznej on się aktualnie znajduje, ale po prostu wydaję mi się, że to co robi nie jest szczere, a raczej chce mi dopiec. I naprawdę fantastycznie mu to wychodzi.
Ta gra wykończyła mnie psychicznie, a przed nami jeszcze jedna, którą wymyślił Liam. Nazwał ją „seksowna wyliczanka” więc ogólnie rzecz biorąc po tym co już tu przeszłam, zapowiada się kolejna świetna dawka emocji.
-No więc o co w tym chodzi? - zabiera głos Vicky, która jest jakby żywsza i skłonna do dalszej zabawy.
-W jednej puli znajdują się karteczki z literami alfabetu, natomiast w drugiej polecenia, które trzeba wykonać na pierwszej wylosowanej literze części ciała wybranej przez pozostałych graczy. Losuje chłopak i dziewczyna, żebyśmy nie musieli patrzeć na homoseksualne widoki… - tłumaczy Payne. Osobiście jeszcze nie kumam do końca tej gry, ale mam nadzieję, że to się szybko zmieni.
-Ja chętnie bym popatrzył na laski… - Ed uśmiecha się promiennie, czochrając swoje marchewkowe włosy, na co każda dziewczyna w towarzystwie przewraca oczami. Fuck logic.
-Dobra, zaczynamy. Niall, Vicky, czyńcie honory? - Liam podstawia tej zakłopotanej dwójce miski, z których losują karteczki.
-Wypij shota … - czyta blondyn, i chyba średnio rozumie swoje polecenie.
-Litera P… - odzywa się Vicky.
-W takim razie… - Payne znów zabiera głos. - Niall wypij shota z pępka Vick. - a a aha. To teraz już kumam o co chodzi. Blondynka jest lekko skrępowana, ale postanawia położyć się na podłodze i podwinąć sukienkę na tyle wysoko, aby pokazać swój brzuch. Jebnijcie mnie…
-Cholera, jeszcze nigdy czegoś takiego nie robiłem… - Niall chichocze i leje alkohol do pępka zielonookiej. Grubo.
-No co ty nie powiesz…- komentuje blondynka, a za chwilę jest już po całej sprawie.
Przez kilka kolejnych minut Liam zdążył zrobić masaż cycków swojej nowej lasce, Ed miętolił rękoma pośladki niewidzianej przeze mnie wcześniej brunetki, a Louis pocałował w szyję Vicky. A ja się dalej nudzę. Zastanawiam się gdzie jest Zoe i Caroline. Jestem pewna, że miałyby super fun.
-Może tym razem Harry i…. - proszę Ed, powiedz moje imię. Moje i żadne inne… - I Sara… - fuck.
-Possij… - czyta szatyn ze swojej karteczki i nie zdaje się być choć trochę rozczarowany, a moje emocje naprawdę za chwilę przestaną być tak opanowane jak teraz.
-Skoro tak, to jestem pewien, że nasz Harry z chęcią possie język Sary… - odzywa się jakaś suka, która również wygląda jak modelka więc może jest jej pieprzoną koleżanką.
Vick patrzy na mnie wielkimi oczami kiedy moja klatka piersiowo unosi się z coraz większą siłą. Moja pięść zaciska się mocno, gdy moje serce po raz kolejny zaczyna krwawić, ponieważ nie jestem w stanie uwierzyć w to, że on tak bez problemu potrafi mnie ranić. Mam ochotę popełnić morderstwo na brunetce, ale wiem, że tak naprawdę to on jest temu wszystkiemu najbardziej winien, nie ona.
Jak mogłam być tak głupia, że choć przez chwilę zwaliłam całą winę na siebie, kiedy on tak naprawdę jest największym egoistą jakiego w życiu spotkałam. Ale widocznie jest bardzo szczęśliwy mając swoją pielęgniarkę u boku, a moją obecność tutaj ma w swoim głębokim poważaniu. POLECAM!
-America… - zabiera głos Louis. No wreszcie! Dajcie mi takie zadanie, żeby ten cholerny drań żałował, że w ogóle przyszedł na świat. No może trochę przesadziłam, ale nic nie poradzę na to, że czuję się w tym momencie jak przeżute gówno, właśnie przez jego osobę. - I może…Josh? - tak, zaczyna się robić groźnie. I bardzo się z tego cieszę, bo Josh jest bardzo przystojny, a Harry na widok swojej byłej dziewczyny i najlepszego przyjaciela w akcji dostanie palpitacji serca. Tak mi się przynajmniej wydaję.
-Litera u… - mówi po mnie Josh, a w tle słyszę dźwięki „uuuuhuuhuuu”, bo chyba każdemu przyszły na myśl usta. Szach mat.
-Ucho? - po raz pierwszy słyszę jak Harry mówi cokolwiek na temat związany ze mną. Serio matole? Ucho?
-Sądzę, że usta to doskonały pomysł… - odzywa się tym razem Vick i chyba porozumiewa się ze mną telepatycznie, bo mam ochotę jej przybić piątkę.
-Tak, usta! - krzyczy za nią Ed i wszyscy zaczynają klaskać. Wcześniej nie robili takich akcji więc nie wiem co im padło na psychę. Zerkam dosłownie na moment w stronę Harry’ego rzucając mu satysfakcjonujące spojrzenie, dając znać, że jego chyba zaboli bardziej niż mnie.
I po chwili wykonuję swoje zdanie. Przysuwam się do Josh’a na niebezpieczną odległość, i biorę jest wargi w swoje posiadanie. Delikatnie muskam, przygryzam, a na koniec oblizuje pełne usta z zadowoleniem. Jemu chyba się to podoba, bo słyszę cichy jęk z jego gardła, kiedy w pobliżu panuję absolutna cisza, a wszyscy zerkają na nas z podekscytowaniem.
Czyżbym wygrała?
VICTORIA
- I jak się bawiłaś? - Niall podchodzi do mnie, kiedy stoję w kuchni gapiąc się w okno. Impreza zakończyła się dłuższą chwilę temu. Zostało tylko kilka najwytrwalszych, w tym ja i Ami.
- Zapytaj mojego alter ego – odpowiadam, nie odwracając wzroku od nieokreślonej rzeczy za oknem. Ciągle coś powstrzymuje mnie od patrzenia Horan’owi w oczy – Mokry Cukiereczek zapewne w każdej sytuacji ma fun.
- Tutaj jesteś, Vick! Hola amigo, Niall’er – słyszę zdyszany głos ciemnowłosej, więc odwracam się do niej z uśmiechem. Podchodzi do nas i po kumpelsku klepie blondyna po ramieniu. Od kiedy żyją w tak bliskich kontaktach? Czemu tak wiele ważnych rzeczy umyka mi, a ja nie potrafię ich zauważyć i zakodować w głowie? To nie jest fair...
- O, tutaj jesteś, Niall – tym razem do kuchni wpada Harry, bez swojej partnerki i kitla. Ma na sobie tylko zielone wdzianko, a w ręku trzyma niską szklaneczkę w whiskey – A co to za zebranie?
Odpowiada mu chwilowa cisza. Nawet Niall nie próbuje ratować dziwnej, nieprzyjemnej atmosfery.
- O co chodzi? – przebiega wzrokiem po każdym z nas, zatrzymując się na twarzy Carter. Modlę się w duchu, żeby nic głupiego nie powiedział. Jednak nie mogłam się mylić bardziej, kiedy prosto z mostu strzela w nią najcięższym z dział – To jak Ami, o kim tak bardzo myślałaś, kiedy się ze mną kochałaś, co? Nikt nie chce o niczym rozmawiać, to ja, jako wodzirej owej imprezy...
- Zamknij się, stary – Niall syczy przez zęby, automatycznie stając po naszej stronie. Po stronie Ami, która ze wszystkich sił stara się zachować kamienną twarz. Widzę jednak oznakę nieopisanego bólu w jej oczach. I mam nadzieję, że Styles też to widzi.
- Jesteśmy przyjaciółmi, możemy mówić sobie prawdę, jasna sprawa? – kontynuuje. Od kiedy jest takim chamem? Zdecydowanie whiskey mu nie służy.
- Wiesz co, Harry? – słyszę mocny głos przyjaciółki. Podchodzi do niego, stoją na tyle blisko, że gdyby chcieli, mogliby skoczyć sobie do gardeł – Jesteś gnojkiem. Właśnie to powiedziałam, więc nie rób tych swoich dziwnych, skrzywdzonych oczek, bo już to na mnie nie działa. Serio, Styles – przełyka głośno ślinę, po czym kontynuuje – Nigdy, przenigdy nie myślałam o kimś innym kiedy się kochaliśmy, rozumiesz?
Obserwuję jak America opuszcza pomieszczenie, a kilka długich sekund później robi to także Harry. Jestem skostniała od zimnej atmosfery panującej między nami. Przez chwilę chcę po prostu pobiec za niebieskooką, ale wiem jedno. Ona potrzebuje teraz być sama.
- Ale się porobiło... – Horan przerywa ciszę, a ja w końcu patrzę mu w oczy. Jest zdruzgotany. Jego najlepszy przyjaciel okazał się prostakiem, więc jak inaczej może się czuć? Ja czuje żal. Że z na prawdę pięknego uczucia pozostało tylko jedno wielkie, szambo negatywnych uczuć – Zastanawiam się, kiedy oni w końcu przestaną się bezsensownie ranić? Utrudniają sobie wszystko. I to dosłownie. Jak można komuś rzucać kłody pod nogi? Z taką premedytacją?
- Ja już wszystko, wiem, rozumiem, już się pogodziłem...
Szybka zmiana tematu, już nie rozmawiamy o Americe i Harrym. Rozmawiamy o Victorii i Niall’u.
- Dam Ci jedną radę, Niall – uśmiecham się do niego blado, ale szczerze – Dostaniesz to czego pragniesz, jeśli jesteś na tyle cierpliwy, a sprawa na której Ci zależy to coś więcej niż tylko chwilowa zachcianka – muskam dłonią jego policzek, czuję pod skórą jego zarost, po czym odwracam się na pięcie, a kiedy staję w drzwiach, zaczynam chichotać. Śmiech jest niekontrolowany – To z pępkiem... było całkiem przyjemne. Kiedyś będziemy musieli to powtórzyć.
Wychodzę, więc nie widzę wyrazu twarzy Horan’a. Ale słyszę jedno. Jego śmiech, który odprowadza mnie aż do drzwi.
***