AMERICA
Victoria zadzwoniła do mnie z nowiną.
Bierze ślub z Charles’em.
Kiedy się o tym dowiedziałam, byłam przekonana, że robi sobie ze mnie żarty, jednak jej poważny, ale o dziwo bardzo radosny ton głosu utwierdził mnie w przekonaniu, że to jednak prawda.
Mam wrażenie, że wyjechałam w daleką podróż i omija mnie wszystko, co dzieje się w życiu moich przyjaciół.
Bo powiedzmy sobie prawdę w oczy. Victoria nigdy nie była impulsywną osobą.
Szybki ślub pasował do mnie. Może trochę do Caroline. Ale nie do Victorii.
Mam wrażenie, że ona nigdy nie myślała poważnie o ślubie. A teraz okazuje się, że ma to zamiar zrobić z człowiekiem, którego zna pół roku.
Nie chciałam i nie miałam zamiaru jej oceniać. Skoro ten krok jest krokiem, który ma ją uszczęśliwić sądzę, że powinna go postawić.
Moja przyjaciółka doświadczyła w swoim życiu bardzo wiele zawodów i bólu. Charles jest nie tylko osobą, która pozwoliła jej z jednego z tych bóli się wyleczyć, ale także pomaga jej w sprawach związanych z Everly i codziennie jest dla niej opoką.
Na ten moment jest dla niej wspaniałym kandydatem, i choć może ta miłość nie jest najżarliwsza, jaka może spotkać człowieka, to na pewno jest prawdziwa.
Cieszę się, że będę mogła być przy tak wyjątkowej chwili.
Wracając do mojego życia, spędziliśmy w Paryżu jeszcze jeden dzień. Cieszyłam się z tego faktu wyjątkowo mocno, bo to oznaczało, że został mi jeszcze jeden dzień z Harry’m. Dzięki temu mój brat i reszta zespołu miała okazję go lepiej poznać, a ponadto kolejnym plusem była mała wycieczka po Paryżu. Praktycznie żadne z nich nie miało wcześniej okazji zobaczyć tego wspaniałego miasta więc upajałam się tą chwilę, móc dostrzec na ustach moich przyjaciół te szczere zachwyty.
Spędziliśmy również trochę czasu we dwójkę.
Między innymi odwiedziliśmy uroczą kawiarnię, z której Styles dzwonił do mnie kilka dni temu informując, że pojawi się na koncercie w Paryżu.
W Au Vieux Paris d’Arcole było dokładnie tak jak sobie wyobrażałam.
I cóż, miałam rację.
Harry pasował do tego miejsca jak ulał.
-Ładnie wyglądasz na tle fioletu. - powiedziałam, biorąc łyk intensywnie pachnącej kawy. Dostrzegając jego śmiech, prychnęłam z zadowoleniem.
-Możesz się śmiać, ale kocham to miejsce.
-Jest urocze. - przyznałam mu rację.
-A jak twoje samopoczucie? Nie jesteś jeszcze wykończona?
-Jeszcze nie. - przyznałam szczerze. - Wydaję mi się, że ta trasa była mi potrzebna. Przynajmniej, żeby zająć moje myśli. To chyba najlepszy okres, w którym mogłam wyruszyć.
-Przypominam sobie czasy zespołu. - dostrzegłam, że zaczął intensywnie rozmyślać nad przeszłością. To były naprawdę wspaniałe czasy, ale kiedy sama przypomnę sobie, ile czekało na nas wyrzeczeń, mam wrażenie, że niejedna osoba już dawno by się poddała.
-Wyobrażasz sobie, że kiedykolwiek wcześniej mielibyśmy czas usiąść w kawiarni i napić się cholernej kawy? - prychnął.
-Zdecydowanie nie. - wzdychnęłam. - Traktowali nas jak roboty. Nawet nie wiem skąd czerpaliśmy na to wszystko siłę.
-Cóż, u nas zdarzały się ucieczki w różnego rodzaju używki. Sama wiesz.
Kiwnęłam głową zmartwiona.
Kiedy ktoś patrzy na ciebie tylko jako na idola nastolatek, nie ma szans dostrzec rzeczy, które dzieją się za zamkniętymi drzwiami.
Wszyscy myślą, że skoro na wywiadzie jesteś uśmiechnięty, to na pewno ten uśmiech zdobi twoją twarz przez cały czas.
Jeśli dajesz z siebie wszystko na koncercie i jesteś duszą towarzystwa, to musi być to dla ciebie sama przyjemność i siedzi w tobie tylko pozytywna energia.
Tylko to nie jest jeden koncert.
To są setki koncertów.
Zagrane zazwyczaj w niezwykle wąskim przedziale czasowym.
Śmiem wątpić, że nawet największy optymista świata nie dałby sobie rady przy tak napiętym grafiku.
Wiem coś o tym, ponieważ The Fame miało kilka tras koncertowych. Byłyśmy po nich tak wykończone, że przez conajmniej kilka kolejnych miesięcy dochodziłyśmy do siebie robiąc sobie co jakiś czas przerwę na zasłużone wakacje.
One Direction byli na rynku dłużej od nas, a ich praca była trzy razy bardziej intensywna. Nie wyobrażam sobie jak cholernie musieli być zmęczeni.
Nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie.
A każdy kto jest w ten branży doskonale wie, że psychikę należy mieć nienaruszoną.
Wątpię jednak, czy ktokolwiek jest takim szczęśliwcem.
-Ale w końcu się uwolniliśmy. - położyłam rękę na jego dłoni, dając mu tym samym znać, że wszystko co najgorsze na razie minęło, i że w tym momencie jesteśmy zależni w głównej mierze wyłącznie od siebie. - Wiesz, że przed pójściem spać słucham zawsze przynajmniej jednej twojej piosenki?
-Naprawdę? - uśmiechnął się. -Która ci się podoba najbardziej?
Zastanawiałam się chwilę.
-Woman. - puściłam mu oczko, rozbawiona.
-Tak myślałem. Jest o tobie, jeśli jeszcze w to wątpisz.
-Kiedy ją napisałeś?
-Jak po raz pierwszy zobaczyłem cię z tym sztywniakiem Tyson’em.
Zaśmiałam się.
-Tyler'em. - poprawiłam go.
-Nieważne. Nie lubiłem go. Chyba z wzajemnością.
-Tak. - przyznałam. - Ten facet był specyficzny. Stare dzieje, w każdym razie.
-Dzięki Bogu. Nie pasował do ciebie ani trochę.
Prychnęłam.
-A czy ktoś oprócz ciebie do mnie pasował?
-Nie za bardzo. Ale na pewno zasługiwałaś na kogoś o wiele lepszego ode mnie.
-Przestań. - machnęłam ręką lekceważąco. Dla mnie zawsze on był na pierwszym miejscu i pomimo tego, że nie zawsze do siebie docieraliśmy to nie potrafiłam sobie wyobrazić dla mnie kogoś bardziej właściwego niż on. - A piosenka Caroline? O kim jest? - zapytałam zaciekawiona.
Nigdy tak naprawdę nie rozmawialiśmy o jego płycie. A każdy kto mnie zna, dobrze wie, że uwielbiam interpretować piosenki innych artystów i zawsze zżera mnie ciekawość do kogo kierują swoje teksty, co czuli przy ich pisaniu i w jakich okolicznościach one powstały.
-Townes Hill. Dziewczyna, którą poznałem na randce w ciemno. To było zaraz po tym, jak pierwszy raz się „rozstaliśmy”. - powiedział w cudzysłowiu. Zapewne miał na myśli sytuację z całującą go na scenie Taylor i moje perypetie z Cole’m. To był okropny czas. Zdecydowanie nie chciałabym go powtarzać. Oczywiście nie ze względu na Cole’a, bo om nie był niczemu winien i nigdy nie miałam mu nic do zarzucenia, ale moje relacje z Harry’m były wtedy tak pełne bólu i rozpaczy, że nie pamiętam kiedy tak dużo cierpiałam.
-Jaka była? - zapytałam.
-Taka jak w piosence. - uśmiechnął się na to wspomnienie. - Była dobrą dziewczyną. Delikatną, mądrą i niezwykle wrażliwą. Trochę podobną do ciebie. Chyba dlatego tak bardzo mnie wtedy oczarowała. Ale właśnie dlatego też spotkałem się z nią tylko raz. Za bardzo mi cię przypominała. Miała wielkie plany i świetnie się uczyła. Chciała zostać pewnego dnia lekarzem. Nie chciałem tego rujnować. Wiedziałem, że jeśli wpuściłbym ją do swojego życia to tak właśnie by było.
-Nie możesz tak mówić. - zbliżyłam się do niego, ujmując jego twarz w dłoniach. - Jeśli dalej będziesz trzymał się myśli, że każdy kto wejdzie do twojego życia marnie skończy, to nigdy nie będziesz szczęśliwy.
Uśmiechnął się do mnie ciepło, biorąc moje ręce w swoje, całując lekko ich wierzch.
-Może gdybym wiedział to wcześniej, to byłbym teraz z kobietą, której śmiech nadaje sens.
Patrzyłam na niego przez chwilę wzruszona.
-Co masz na myśli?
Nastała chwila ciszy. Chwila rozmyśleń i intensywnych spojrzeń. Po chwili jednak pokręcił głową, śmiejąc się zbywająco.
-To już nie ważne. Obiecaj mi tylko, że dasz się w końcu ponieść. Zasługujesz na wszystkie przyjemności, które czekają na ciebie w życiu. Możesz wszystko Ami. Tylko daj się ponieść. Ten jeden raz.
Teraz kiedy stoimy przed busem w oczekiwaniu na pożegnanie, muszę przyznać, że ciężko będzie mi się przyzwyczaić do braku obecności Harry’ego. Kiedyś widywaliśmy się prawie codziennie. Potem rozłąka była naturalna, bo każde z nas poszło w swoją stronę, ale gdy teraz miałam okazję na nowo spędzić z nim trochę czasu, mam wrażenie, że znów zdążę zatęsknić za jego towarzystwem.
-Bądź grzeczną dziewczynką, ale pamiętaj, że od czasu do czasu możesz zaszaleć. Masz moje pozwolenie. - stoimy na przeciwko siebie, opatulając się wzajemnie ramionami.
Śmieję się.
-Zwariuję tu bez ciebie. Obiecaj, że pojawisz się na moim ostatnim koncercie w Nowym Yorku.
-Nie mógłbym tego przegapić. Jeśli będziesz mnie potrzebować to wiesz co robić.
Kiwam głową wzruszona.
Całuję delikatnie jego usta, wtulając się po chwili w jego szyję.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też kocham, Ami.
I zdałam sobie sprawę, że przyjaźń to rzecz dziwna, to w swojej dziwności jest najwspanialszą rzeczą jaka może istnieć. Podczas gdy w miłości mówimy o miłości, między prawdziwymi przyjaciółmi nie mówi się o przyjaźni. Przyjaźń czynimy, nie nazywając jej, ani jej nie komentując. Że to właśnie przyjaźń jest najpowszechniejszą formą miłością.
I choć nasze pożegnanie pozostawia za sobą wiele niedopowiedzianych zdań i nie wyjaśnionych aspektów przyszłości, to wiem, że na wszystko mamy jeszcze czas.
Mamy masę czasu.
15 styczeń, Azja, Osaka
-日本大好き!Nie mam pojęcia, czy wymawiam to poprawnie. - śmieję się ale słysząc ogromny wiwat, mam nadzieję, że jednak tak. - To już ostatni utwór dla was. Śpiewajcie razem ze mną! Sleep Talking!
[Verse 1]
Tellin' me you love me, but I've heard it before
Stayin' out til the mornin', I can hear the door
Tellin' me you're different, but you're just like the rest
I can smell all the whiskey and the smoke on your breath
I don't think you know this, but you're so predictable
Textin' her behind my back and actin' like I don't
But I already know, oh oh
Yeah, I already know this
[Chorus]
'Cause you've been talkin' in your sleep, oh oh
And you've been messin' 'round on me
I thought I told you once before, ooh
I guess you wasn't listening
I'll wait till the morning, might just let you sleep in
Won't give you a warning, just know that I'm leavin'
'Cause you've been talkin' in your sleep
And you've been messin' 'round on me
[Verse 2]
You say that you want me, that you want me back
Wanna talk to me, it's over, no, I won't do that
Swear that you're different, but you're still like the rest
Don't wanna talk it over, no
I don't think you know this, but you're so predictable
Textin' her behind my back and actin' like I don't
But I already know (Already know), oh oh
Yeah, I already know this (Know this)
[Chorus]
'Cause you've been talkin' in your sleep, oh oh
And you've been messin' 'round on me (On me, on me)
I thought I told you once before, oh
I guess you wasn't listening
I'll wait till the morning, might just let you sleep in
Won't give you a warning, just know that I'm leavin'
'Cause you've been talkin' in your sleep (In your sleep, in your sleep)
And you've been messin' 'round on me (On me, on me), ooh
I don't think you know this, but you're so predictable
Textin' girls behind my back and actin' like you don't
But I already know, oh oh
Yeah, I already know
'Cause you've been talkin' in your sleep
And you've been messin' 'round on me
I thought I told you once before
I guess you wasn't listening
I'll wait till the morning
Might just let you sleep in
Won't give you a warning
Just know that I'm leavin'
'Cause you've been talkin' in your sleep
And you've been messin' 'round on me
28 styczeń, Australia, Sydney
-Bolą mnie nogi! - słyszę narzekanie Liz. - Na dzisiejszy koncert ubieram tenisówki, ostrzegam!
Śmieję się. Próba jak zwykle przebiegła sprawnie i bez zbędnych komplikacji. Zważywszy, że w Australii o tej porze roku jest lato, to zdążyliśmy już trochę poplażować i wszyscy jesteśmy w znakomitych humorach. Ostatni raz byłam tutaj z Ashton’em. Przyznaję, że była to wspaniała przygoda, a poznanie jego rodziny do dnia dzisiejszego kojarzy mi się z ciepłem.
Hope, siostra Irwin’a, pisała do mnie, że będzie na dzisiejszym koncercie. Zrobiło mi się niesamowicie miło, ponieważ zdałam sobie sprawę, że naprawdę mnie polubiła, i mimo, że nie jesteśmy już z jej bratem w związku, to nie ma między nami jakiś dziwnych sytuacji. W prezencie dałam jej nowe wejściówki w najbliższym rzędzie oraz możliwość wejścia za kulisy. Chętnie dowiem się co u niej słychać.
Kiedy zmierzam w kierunku szatni, dostrzegam Martin’a, który siedząc bez słowa z boku, stroi swoją gitarę.
-Hej, wszystko w porządku? - pytam, widząc swego rodzaju smutek na jego twarzy.
Patrzy w górę na moją osobę i uśmiecha się lekko.
-Wszystko okej.
Przechylam głowę, lustrując go uważnie wzrokiem. Siadam obok, szturchając go lekko ramieniem.
-No dalej. Wiesz, że lubię słuchać.
-To nic, naprawdę. Poza tym masz mnóstwo swoich spraw. Nie są ci potrzebne moje w bagażu.
-Jesteś członkiem zespołu i chcę, żeby każdy kto nim jest czuł się dobrze. Kiedy widzę, że was coś niepokoi, mnie też udzielają się te emocje. Dawaj.
Chwilę się zastanawia, po czym wzdycha.
-Przed trasą, rozstałem się z kimś. Z moją dziewczyną. Myślałem, że tak będzie lepiej. Że perspektywa kilkumiesięcznej rozłąki i tak sprawi, że prędzej czy później to nie wypali. Była zdruzgotana. Ja też byłem. I powoli nie daję już rady, Ami. Świetnie czuję się w waszym towarzystwie. W twoim przede wszystkim. - zerka na mnie z wdzięcznością. - Ale to za nią tęsknie najbardziej. A kiedy pomyślę, że nie będę miał do kogo wracać to mam wrażenie, że usycham od środka.
Smutek zalewa moje serce na dźwięk tych słów. Nie spodziewałam się, że Martin jest w takiej, a nie innej sytuacji. Sądzę, że doskonale wiem co czuje i za wszelką cenę muszę się postarać, aby ta rozpacz dobiegła końca.
-Kochasz ją. - mówię, kiedy zerka na mnie niepewny. - A jeśli ona kocha ciebie, to jest to najwspanialsza rzecz jaka mogła was spotkać. Zadzwoń do niej. Za tydzień wyjeżdżam do Nowego Yorku na ślub mojej przyjaciółki. A ty wrócisz do…
-Elizabeth.
-Tak. Wrócisz do Elizabeth. I powiedz jak bardzo ją kochasz i że nie chcesz żyć bez niej. I że dacie radę. Że wasze uczucie jest silniejsze niż rozłąka.
Patrzy na mnie ze wzruszeniem w oczach.
-Jakim cudem jesteś tak dobra w rozmowach o miłości? Jakim cudem tak bardzo w to wierzysz po tym wszystkim?
-Ktoś powiedział mi kiedyś, że „Osoba, którą pokochałaś, już na zawsze pozostanie w Twoim sercu. Gdzieś w środku zawsze będziesz wracała do miejsc, gdzie wasze usta spotkały się po raz pierwszy, a jej obraz w Twojej głowie nigdy nie wyblaknie. Zawsze walcz o to co kochasz, bo kiedyś może być za późno…”. Więc musisz walczyć. Tylko to cię uleczy.
I uświadamiam sobie, że Martin to mój przyjaciel. A mówiąc mi to wszystko, jeszcze bardziej udowodnił, że moje przejściowe uczucie względem niego było tylko wymysłem. Czymś chwilowym. Decyzja spędzenia tamtej nocy z Harry’m była słuszną decyzją. Bo dzięki temu życie niejednej osoby może jeszcze bardzo zaskoczyć i w niespodziewanej darowiźnie przynieść coś wspaniałego.
Coś, czego nikt się nie spodziewał.
Stojąc w przepięknej długiej sukni, słyszę pierwsze nuty jednej z moich ulubionych piosenek, którą napisałam w czasach zwątpienia, smutku, zmartwień i tęsknoty.
Dziś, prezentując się tu przed tą ogromną widownią na hali w Sydney, czuję, że jestem silniejsza. Że mogę w swoim życiu zrobić wszystko, czego zapragnę. Że jestem głosem dla wielu ludzi, i pragnę to wykorzystać.
Na tyle ile się da.
[Verse 1]
You're giving me a million reasons to let you go
You're giving me a million reasons to quit the show
You're givin' me a million reasons
Give me a million reasons
Givin' me a million reasons
About a million reasons
If I had a highway, I would run for the hills
If you could find a dry way, I'd forever be still
But you're giving me a million reasons
Give me a million reasons
Givin' me a million reasons
About a million reasons
[Chorus]
I bow down to pray
I try to make the worst seem better
Lord, show me the way
To cut through all this worn out leather
I've got a hundred million reasons to walk away
But baby, I just need one good one to stay
[Verse 2]
Head stuck in a cycle, I look off and I stare
It's like that I've stopped breathing, but completely aware
'Cause you're giving me a million reasons
Give me a million reasons
Giving me a million reasons
About a million reasons
And if you say something that you might even mean
It's hard to even fathom which parts I should believe
'Cause you're giving me a million reasons
Give me a million reasons
Givin' me a million reasons
About a million reasons
[Chorus]
I bow down to pray
I try to make the worst seem better
Lord, show me the way
To cut through all this worn out leather
I've got a hundred million reasons to walk away
But baby, I just need one good one to stay
Oh, baby I'm bleedin', bleedin'
Can't you give me what I'm needin', needin'
Every heartbreak makes it hard to keep the faith
But baby, I just need one good one
Good one, good one, good one, good one, good one
[Chrous]
I bow down to pray
I try to make the worst seem better
Lord, show me the way
To cut through all this worn out leather
I've got a hundred million reasons to walk away
I just need one good one, good one
Tell me that you'll be the good one, good one
Baby, I just need one good one to stay
Przebranie się w kolejne stroje zajmuje nam jak zwykle trzy minuty. W tym samym czasie na wielkim ekranie w hali koncertowej puszczają intro z przebiegu nagrywania płyty. Dzięki temu każdy widz może jeszcze bardziej wczuć się w klimat dzisiejszego wieczoru.
Wybiegamy na sceny z uśmiechami na twarzach. Macham do tłumu, przekonana, że kolejna propozycja piosenki spodoba im się bardziej, niż wszystkie pozostałe.
-Co powiecie na cover? - pytam, a w odpowiedzi dostaje masę okrzyków i braw. - Może znacie ten zespół? Stąd pochodzą. Powinniście znać. Macie pomysł o kim mowa? - droczę się z publicznością. Słyszę gdzieniegdzie głośne hasła 5 Second of Summer. - Moi drodzy, nieziemski utwór. Mój ulubiony. Youngblood.
[Verse 1]
Remember the words you told me
Love me till the day I die
Surrender my everything
'Cause you made me believe you’re mine
Yeah, you used to call me baby
Now you’re calling me by name
Takes one to know one, yeah
You beat me at my own damn game
You push and you push and I’m pulling away
Pulling away from you
I give and I give and I give and you take
Give and you take
[Chorus]
Youngblood
Say you want me, say you want me
Out of your life
And I’m just a dead man walking tonight
But you need it, yeah you need it
All of the time
Youngblood
Say you want me, say you want me
Back in your life
So I’m just a dead man crawling tonight
'Cause I need it, yeah I need it
All of the time
[Verse 2]
Lately our conversations
End like it’s the last goodbye
Till one of us gets too drunk
And calls about a hundred times
So who you've been calling baby?
Nobody could take my place
When you looking at those strangers
Hope to God you see my face
[Chorus]
Youngblood
Say you want me, say you want me
Out of your life
And I’m just a dead man walking tonight
But you need it, yeah you need it
All of the time
Youngblood
Say you want me, say you want me
Back in your life
So I’m just a dead man crawling tonight
'Cause I need it, yeah I need it
All of the time
-Thank you Sydney, you were incredible tonight! We love you so much!
***