AMERICA
Siedzę właśnie w samolocie do Dubaju sącząc przepyszną margaritę. Wraz z Zayn’em i całą ekipą od klipu mamy zamiar zrobić niezłe show. I to dosłownie.
Jestem podekscytowana całym tym wydarzeniem, ponieważ Dusk Till Dawn będzie pierwszą piosenką, która jest wodząca na ścieżce dźwiękowej sagi Grey’a, a w samym teledysku nie będzie bohaterów z filmu tylko jej wykonawcy, w tym przypadku my.
Marc, czyli główny reżyser klipu zaczyna nam co nie co opowiadać o jego scenerii.
-Wszystko będzie utrzymanie w klimacie hollywoodzkiego filmu. Można powiedzieć, że będziecie grać nowoczesne postacie Bonnie i Clyd’a. - mówi, a ja jestem coraz bardziej podekscytowana. - Na samym początku będzie pokazany Zayn z tajemniczą walizką. Później zrobimy ujęcia, kiedy siedzisz na oknie - kieruje w stronę chłopaka. - I w tym samym momencie będzie pokazanie Americy, która będzie kroczyć przez ulicę z identyczną walizką. - tym razem mówi do mnie. - Następnie Zayn będzie podążał tymi samymi ulicami Dubaju, kiedy w tym samym momencie złapie go policja. Później będzie krótka pogawędka na temat walizki, która okaże się fałszywa, bo to właśnie America będzie trzymała prawidłową walizkę z pieniędzmi.
-Zawsze chciałam zagrać czarny charakter - odpowiadam rozentuzjazmowana.
-Świetnie, będziesz miała okazję - śmieje się Marc. - Później będzie akcja w motelu, kiedy America zdejmuje perukę i pokazuje swoje prawdziwe oblicze. W tym samym momencie Zayn zostaje wypuszczony i będzie się toczył wyścig sportowymi samochodami na ulicach miasta. Zayn dotrze do miejsca docelowego szybciej niż policja i zostawi dla nich małą niespodziankę w postaci fałszywej walizki i kilku atomów, które wybuchną.
-Ja chyba zdecydowanie gram ciemniejszy charakter od ciebie - zagaduje z uśmiechem Zayn, na co faktycznie przyznaje mu rację.
-Później czeka was trochę bardziej intymna scena w motelu, gdzie Zayn dołączy do ciebie Americo i pokażecie widzom kilka ujęć romansu, który łączy was w piosence i na ekranie - mówi, na co kiwamy głowami. Wiedziałam, że teledysk może się na tym opierać ponieważ jakby nie patrzeć - piosenka jest totalnie o miłości. - Nie będzie wam to przeszkadzać?
-Mnie w żadnym wypadku - odpowiada Malik.
-Dopóki będzie wszystko z czułością i smakiem to mnie również - uśmiecham się, no bo taka w końcu nasza praca. Nie robimy nic złego, a jestem pewna, że będzie mówił o tym cały świat.
-Tak właśnie to widzę - Marc z zadowoleniem kiwa głową i chyba cieszy się, że wszystko jest dogadane i zapięte na ostatni guzik.
Nie mogę się doczekać!
Dubaj jest naprawdę wspaniały, a wszystko jest już przygotowane i z łatwością możemy zacząć nagrywać teledysk.
Trwają pracę nad ujęciem pierwszych scen Zayn’a, natomiast ja w tym czasie mam robiony makijaż. Kiedy na głowę zakładają mi krótką czarną perukę, czuję się jak postać z sensacyjnych filmów.
Nigdy wcześniej nie miałam tak krótkiej fryzury o tak ciemnym kolorze, ale muszę przyznać, że prezentuję się całkiem nieźle.
Ubieram czarny płaszcz oraz długie czarne buty. Na nos zakładam duże okulary i biorę w dłoń walizkę.
Czekam na swoją kolej ujęć w międzyczasie rozkoszując się świeżym dubajskim powietrzem. Jest dość ciepło i mam nadzieję, że moje zagranie w płaszczu pójdzie szybciej niż mi się wydaję, choć doskonale zdaję sobie sprawę, że prace nad teledyskiem mogą trwać nawet dniami, więc nie przyzwyczajam się do myśli jak najszybszego zdjęcia płaszcza i wysokich szpilek.
Tak jak myślałam wszystko trochę się przedłużyło w czasie i scenę w motelu kręcimy na drugi dzień.
Jestem ubrana w przepiękny koronkowy stanik, obcisłą spódnice z dłuższym stanem i markowe czarne szpilki. Na mojej głowie widnieją naturalne fale, tym razem skonstruowane z moich włosów, a po peruce nie ma ani śladu. Moją szyję zdobi do tego złoty, wiszący choker, a rękę piękna bransoletka.
Zayn natomiast ma na sobie białą koszulkę i jasno brązowe ogrodniczki i muszę przyznać, że wygląda mega gustownie.
Scena przedstawia moment, kiedy on wchodzi do pokoju, a ja stoję twarzą do okna. Podchodzi do mnie wolno i dotyka wzdłuż moje goło ramię dochodząc aż po same czubki moich palców u rąk.
Przesuwam się bliżej tak, że wyczuwam jego oddech na mojej szyi. Wyginam się w łuk i dosłownie czuję się jak w filmie.
Daję z siebie sto procent, bo wiem, że wszelkie niedociągnięcia będzie widać na nagraniu.
Kiedy trwają ostatnie wersy refrenu, odwraca mnie do siebie, śpiewamy tekst piosenki w swoje usta, błądząc dłońmi po swoich ciałach.
W finalnej scenie na zakończenie piosenki zbliżamy do siebie swoje wargi i tuż przed pocałunkiem reżyser krzyczy „cięcie”.
Specjalny efekt, aby wzbudzić w widzach niepewność. Zdaję sobie sprawę, że gdyby doszło do faktycznego pocałunku, nie byłoby z tego takiej frajdy.
No i mój chłopak zdecydowanie zrobiłby mi awanturę z tego powodu.
Przecież on może, ale ja nie.
-Świetna robota moi drodzy! - Marc podchodzi do nas, przybija piątkę z Zayn’em, a mnie przytula entuzjastycznie.
Tak samo jak i my, jest zadowolony z efektów naszej pracy. Wyszło niebezpiecznie, z dreszczykiem, ale także ze smakiem. Jestem pewna, że namiętność, którą pokazaliśmy w klipie, zostanie prawidłowo odebrana.
-Jesteś niesamowita, Americo - Zayn uśmiecha się do mnie i również mnie przytula. Pomimo tego, że był kiedyś z Caroline i ich związek zakończył się dość burzliwie, to jednak ja i Malik mamy ze sobą świetny kontakt i nikt nie czuje do niego urazy, za to co się stało. A już na pewno nie Caroline, bo właśnie dzięki rozpadowi tego związku, w końcu odnalazła prawdziwą miłość.
-Dziękuje ci Zayn. Wspaniale mi się z tobą pracowało.
-Mam nadzieję, że to nie po raz ostatni - odpowiada, pełny nadziei i szczerze powiedziawszy, ja też się jej trzymam.
-Na pewno nie po raz ostatni…
CAROLINE
Sesja do Vogue, to jedno z większych osiągnięć w naszej karierze. Otworzymy nowy rok magazynowy i każda z nas dostanie swoją własną okładkę wraz z dołączonym wywiadem.
Siedzimy z dziennikarzami po piętnaście minut, aby mieć czas na odpowiedzenie na zadawane nam pytania, które dotyczą między innymi spraw modowych, ale także tych związanych z naszą karierą.
Opowiadam o moich własnych sposobach na piękną cerę, które są w stu procentach sprawdzone i o tym, że niebawem zacznę pracę nad swoją własną kolekcją odzieżową.
Ludzie na pewno się zdziwią, zważając, że nie zawsze idę w parze na bieżąco z trendami modowymi, ale taka jestem i mam wrażenie, że znajdę wiele zwolenniczek swojej własnej dewizy.
Moja sesja dzieli się na sześć części i każda z nich ma swój własny klimat.
Najpierw jestem umalowana w dość kontrowersyjny, ale kobiecy i delikatny sposób, ukazując tym samym zabawę i radość, którą można mieć z wykonywaniem makijażu.
Kolejne ujęcia są dość naturalne. Mam na sobie jeansową koszulę i bardzo delikatny makijaż i wydaję mi się, że zdjęcia z tejże właśnie sesji, będą ukazywać tą najprawdziwszą mnie.
Następnie jedziemy z ekipą w plener, gdzie wita mnie przepiękne miejsce i niesamowicie klimatyczny krajobraz. Dużo tu zieleni oraz drzew i jestem ja wśród tego wszystkiego z kapeluszem w ręce i lampką wina w drugiej. Czuję się sobą, więc to kolejny plus ekipy magazynu, która pozwala nam grać swoje role, a nie rolę kogoś zupełnie innego.
Następna sesja ma miejsce w przepięknym domu, a moim przeznaczeniem w ujęciach jest cudownie ozdobiona cegłami ściana. Żałuję, że widzę ją dopiero teraz, ponieważ jestem pewna, że wykonałabym w swoim mieszkaniu podobną.
Tutaj mam na sobie ubrania w różnych odcieniach nude i z uśmiechem pozuję do obiektywu.
Przedostatnia już sesja odbywa się w studio i jest chyba najbardziej „szalona” jeśli można tak to ująć. Mam na sobie obcisłą białą sukienkę z bufiastym ramieniem, czarny kapelusz i brązowe sandałki. W końcu mam okazję pokazać radość i zabawę, jaką sprawia mi pozowanie do zdjęć.
Końcowe ujęcia mają miejsce w pokoju przygotowań, kiedy jestem już bez makijażu, a moje włosy są w kompletnym nieładzie. Można by pomyśleć, że te zdjęcia nie nadają się do magazynu o modzie, ale to właśnie one doskonale pokazują jaka jestem na co dzień w swoim własnym domowym zaciszu.
Po zakończeniu dziękuję całej ekipie i jestem szczęśliwa, że miałam okazję wziąć udział w tak wielkim przedsięwzięciu.
Kiedy dołączam do dziewczyn i mogę zobaczyć efekty ich pracy, jestem jeszcze bardziej zachwycona.
Sesje Americy pokazują jej wiele oblicz i widzę, że każda jej stylizacja jest inna, zupełnie jak miejsca, w których odbywały się sesje.
Dokładnie widzę zróżnicowanie jej osobowości na kolejnych zdjęciach i bez problemu mogłabym określić każdą z nich.
Na jednym da się spostrzec jej wrażliwą stronę, na kolejnym zaś pokazuje, że jest panią swojego życia. Kolejne zdjęcie przedstawia jej zranioną duszę, natomiast czwarte jest bardzo intymne i wydaję mi się, że róża w ustach jest podkreśleniem jej stu procentowej kobiecości i seksapilu, jaki w sobie nosi. Kolejne ujęcie dość mroczne, ale swego rodzaju stanowcze i feministyczne.
Ostatnie zdjęcie jest jednak najbardziej urzekające. Tutaj zdecydowanie najbardziej skrada moje serce i jestem totalnie pod wrażeniem jej kobiecych kształtów w cudownej czarnej bieliźnie. W tej fotografii jest wszystko tak, jak powinno być. Przepiękna kobieta na tle przepięknego mieszkania, jakby czeka na swojego kochanka. Gdybym była facetem, zdecydowanie oddałabym się jej cała.
Jej wspaniałe blond włosy idealnie zgrywają się z jej śliczną twarzą, tworząc tym samym istotę doskonałą.
Na zdjęciu w czerwonym stroju świetnie widać kontrast z zielonym tłem korytarza, a jej zaskoczenie pozostaje zagadką dla widza. Na drugiej fotografii widać nostalgię i mam wrażenie, że owy nastrój najbardziej pasuje do sytuacji, która aktualnie dzieje się w życiu Victorii. Zupełnie tak, jakby nie do końca wiedziała jaką decyzję podjąć, aby w efekcie końcowym być zadowoloną ze swojego życia.
Kolejne czarno białe zdjęcie podoba mi się najbardziej, a jej stylizacja jest niewątpliwie bardzo udana.
Następne dwa są przybliżone na jej twarz. Pierwsze - zdjęcie zapewne z przygotowań do sesji, natomiast kolejne zrobione jakby z zaskoczenia i to chyba na tym widać jej najprawdziwsze oblicze, które wszystkie znamy na co dzień.
Ostatnie zdjęcie wydaję się być wesołe, choć jej mina niekoniecznie na to wskazuje. Pokazuje na nim, że w głębi duszy jest bardzo delikatną, ale i wrażliwą dziewczyną, a niekoniecznie super gwiazdą, jaką wszyscy sądzą, że jest.
Sesja Zoe wydaje się być najbardziej profesjonalna z nas wszystkich. Może to dlatego, ponieważ chyba jako jedyna z nas ma największe predyspozycje na profesjonalną modelkę.
Jej charakterystyczna twarz, idealna sylwetka i wysoka postura idealnie nadają się do licznych sesji zdjęciowych.
Na pierwszej fotografii jest wesoła i szczęśliwa, i muszę przyznać, że właśnie taką Zoe uwielbiam najbardziej. Kolejne dwie są do siebie podobne klimatycznie i ukazują raczej jej poważną stronę, która jest równie piękna jak ta radosna.
Czwarte zdjęcie zapiera dech w piersiach i jestem pewna, że nie jeden facet po tym widoku kompletnie się w niej zakocha. I szczerze powiedziawszy - wcale się temu nie dziwię.
Następna jej stylizacja jest dość szalona, ale dziewczyna zdecydowanie potrafi ją pokazać w odpowiedni sposób. Wyraz twarzy ma dość smutny, a nawet trochę nadęty, ale przypuszczam, że taki właśnie był tego zarys.
Kolejne zdjęcie w studio, jest jakby również robione z zaskoczenia, tak jak w przypadku Victorii. I po raz kolejny zgadzam się, że to zdjęcie najbardziej pokazuje osobowość Zoe. Czasem zagubioną i bardzo zranioną, ale jednocześnie zdeterminowaną i skłonną do walki.
Jesteśmy The Fame.
I nasze wydanie Vogue przejdzie do historii.
Gwarantuję wam to.
ZOE
Pokazy słynnych projektantów zawsze mają wzięcie. Inaczej nie jest i tym razem. Wspólnie z moimi przyjaciółkami z zespołu przygotowujemy się do wspólnego wyjścia długo przed przyjazdem samochodu z szoferem za kierownicą.
Każda z nas jak zwykle wyróżnia się swoim odmiennym, ale zarazem wyrażającym nas stylem. Oczywiście nie mogłyśmy pokazać się dzisiejszego wieczoru w niczym innym niż od stóp do głów w najnowszej kolejki Zimmermana.
Caroline ma na sobie granatową sukienkę w jasne kropki. Górę jej sukienki zdobią falbanki, dodając jej szczyptę dziewczęcości. Dobrała do tego szpilki w kolorze nude i pasującą do nich torebkę. Jej uszy zdobią złote kolczyki w stylu lat osiemdziesiątych. Całość jest bardzo lekka, ale zarazem seksowna.
America ubrała najsłodszą sukienkę jaką widziały moje oczy. Odcinana w talii, ozdobiona tuzinem koronek z charakterystycznym wycięciem dekoltu w serek. Dzięki niemu całość nie jest przesłodzona, a Carter może pokazać co ma najlepsze. Dodatkami w tym wypadku są różowo-złote kolczyki wysadzane małymi i większymi diamencikami, torebka od YSL oraz lakierkowe szpilki w kolorze różowego lukru.
Victoria wybrała na to wydarzenie coś bardziej szykownego. Ma na sobie sukienkę w kolorach złota i beżu. Wyróżnia ją zdobny print oraz wycięcia po bokach. Elementami uzupełniającymi całą stylizację są czarne szpilki, złota torebka oraz ozdobna opaska na głowę z przeźroczystymi kamykami.
Za to ja mam na sobie ekstrawagancję oraz wygodę w jednym. Biało-niebieski top oraz krótkie spodenki do kompletu wyglądają oszałamiająco na moim smukłym ciele. Uzupełnieniem mojego stroju są białe botki w szpic, które okazały się hitem tego sezonu. Jak na mnie przystało poszalałam w dodatkach. Ciemny kapelusz z dużym rondlem oraz torebka przedstawiająca obrazy prosto z Ameryki idealnie łączą się ze srebrnym chokerem.
Docieramy na miejsce chwilę przed rozpoczęciem pokazu, więc mamy jeszcze czas na rozmowę z dziennikarzami i pozowanie na ściance. Jest ona swoją drogą bardzo ciekawa i przykuwa uwagę wszystkich. Przedstawia plaże Malibu. Sufit cały obwieszony jest muszelkami, linami marynarskimi oraz białym materiałem imitującym maszty. Nie będę ukrywać, że wygląd jest nie dość, że oryginalny to jeszcze bardzo ekstrawagancki i pewnie jeszcze długo nie zobaczę niczego tak spektakularnego.
- Dziewczyny! Caroline! - blondynka wyłapuje przyjaciółkę, wyciągając przed jej nos mikrofon - Jak samopoczucie przed pokazem?
- Jestem bardzo podekscytowana tym co zobaczymy - spogląda na nas, a my kiwamy potwierdzająco głowami - Nicky i Simone zawsze trafiają w nasze gusta, tworząc co sezon oryginale ubrania. Jesteśmy wielkimi fankami ich stroi kąpielowych, a ja nieskromnie powiem, że najlepiej czuję się w ich sukienkach. Są ultra kobiece i wygodne, co pozwala się czuć nie dość, że seksownie to jeszcze tak, jakby te ubrania były naszą własną skórą.
- Świetnie - puszcza oczko do Turner, po czym przenosi swoją uwagę na Ami - Americo, a Ty co powiesz na temat projektów Zimmermann'a? Co jest Twoją ulubioną częścią ich ubrań?
- Myślę, że moja odpowiedź brzmi tak samo jak odpowiedź Caroline - uśmiecha się szeroko - Dziś mam na sobie to cudo - obraca się wokół własnej osi, prezentując swoją kreację - I nie ukrywam, jestem zachwycona. Sukienka wykonana jest ze świetnej jakości materiałów, koronki to majstersztyk. Szczerze? Nic dodać, nic ująć.
- Rzeczywiście, Americo, prezentujesz się wyśmienicie - chwali niebieskooką - Victoria. Ty masz na sobie sukienkę z kolekcji zeszłorocznej. Co skłoniło Cię, by sięgnąć do starszych modeli?
- Cóż - blondynka wygładza sukienkę, jakby miała jakieś wygniecenia, po czym podnosi wzrok na reporterkę - Niech Pani spojrzy? Czy to nie jest piękna kreacja? Zawsze bardziej podobały mi się eleganckie strony mody Zimmermann'a, a pamiętałam, że wcześniej miały w ofercie właśnie takie sukienki. Więc pozwoliłam sobie na małą podróż w czasie. Chociaż jestem pewna, że dziś również nie będę mogła oderwać wzroku od modelek.
- Muszę przyznać rację, wow, ta sukienka robi niezłą robotę - Vicky i blondynka z Elle wymieniają porozumiewawcze spojrzenia - Zoe.
- Tak? - już mam podstawiony mikrofon pod nos.
- Ty jak zwykle jesteś bardzo oryginalna. Opisz swój strój.
- Mam na sobie dwuczęściowy komplet, który udało zamówić mi się przedpremierowo. Dobrałam do niego kilka fajnych dodatków… i oto jestem. Cała ja.
- Dziękuję za rozmowę. Jesteście świetne dziewczyny. I wszystkie pięknie wyglądacie. Miłego pokazu! - mówi, po czym posyła nam życzliwy uśmiech. Odpłacamy się tym samym.
Pokaz jest tak samo piękny jak stroje prezentowane na modelkach. Nicky i Simone zrobiły naprawdę kawał niezłej roboty projektując i szyjąc coś na tą miarę.
W czwórkę bawimy się świetnie. I chociaż ostatnio mamy dla siebie coraz mniej czasu, doceniam właśnie takie małe wieczory, kiedy możemy poplotkować, przy okazji się świetnie bawimy i mam okazję zobaczyć świetny pokaz mody.
Lubię takie momenty. Lubię nas razem.
VICKY
Grudzień przelewa nam się przez palce. Nie wiem kiedy zdążyłyśmy ogarnąć te wszystkie rzeczy. Rozpoczynając go od ślubu mojej siostry, sesji dla Vogue, dokończenia spraw związanych z naszą kolekcją. Ami wyjechała również do Dubaju, gdzie nagrywała teledysk z Zayn'em. Nie będę ukrywać, że wróciła stamtąd rozpromieniona z opalenizną ciemniejszą o dwa tony i tym figlarnym błyskiem w oku.
Dziś jest dla nas wielki dzień. O dwunastej w nocy czasu brytyjskiego do sklepów online wchodzą nasze kosmetyki, perfumy, kolekcja bielizny oraz stroi kąpielowych. Od jutra sklepy będą je również sprzedawać stacjonarnie.
Nie wierzę czego dokonałyśmy w tak krótkim czasie. Caroline spędzała wiele czasu ze specjalistami od kosmetyków kolorowych, odwiedzając co chwilę produkcję. Ami wieczorami zasiadała do biurka gdzie ciągle walały się koronki, jej spostrzeżenia i specjalne tablice projektowe. Zoe w międzyczasie z projektantami specjalizującymi się w projektowaniu i szyciu stroi kąpielowych stworzyła linię seksownych stroi, ukazujących kobiecą sylwetkę. Za to ja miałam szansę na spełnienie marzeń. Dzięki szansy, którą dostałyśmy, mogłam przekonać się jak powstają perfumy, poznać czym jest nuta głowy, serca i głębi. I tak oto po miesiącach prób i błędów, powstał perfum na bazie słodkiego piżma, doprawiony odrobiną zielonego bzu oraz kwiatu brzoskwini. Połączenie urzekające i uzależniające.
Nasza premiera odbędzie się w hotelu Le Meridien, słynącego z ogromnych sal, gdzie złoto gra pierwsze skrzypce. Umówiłyśmy się więc, że kolorami przewodnimi naszych stroi będą czarny oraz wcześniej wspominany złoty.
Kiedy spotykamy się już na miejscu, mogę obserwować jak wszystkie moje trzy przyjaciółki wspaniale wyglądają.
America ma na sobie ultra seksowną, dopasowaną kieckę, której góra przykuwa uwagę wszystkich mężczyzn. Ma na sobie szpilki od Louboutin'a, torebkę w kształcie kuli oraz biżuterię od Chanel. Nie można także oderwać wzroku od jej idealnego makijażu ust oraz upięcia włosów, które ukazują jej nieskazitelną urodę.
Jak na Zoe przystało, wybrała bardzo kusą, a zaraz bardzo oryginalną sukienkę. Wykonana jest z satyny, a z jej lewego boku spływa kawałek materiału sięgający kolan. Na stopach ma niebotycznie wysokie sandałki, w dłoni trzyma bardzo fajną kopertówkę przypominającą opakowanie czekolady. Jej uszy zdobią długie, ozdobne kolczyki.
Car wygląda dziś znów bardzo dziewczęco. Od przeprowadzki jest jeszcze bardziej weselsza i radosna niż zwykle. Rozstanie z nami i wspólny dom z Paul’em zdecydowanie jej służy. Blondynka ma na sobie kombinezon obszyty kwiatkami. Na szyi zawiesiła ozdobnego chokera. Obuwie jakie wybrała na tą okazję to złote botki, w których jej nogi wyglądają na jeszcze dłuższe niż w rzeczywistości. Wygląda świeżo i promiennie.
Za to ja wybrałam na dzisiejszy dzień sukienkę, w której zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Jest zdecydowanie najbardziej strojna ze wszystkich kreacji The Fame. Ozdobiona tiulem, białymi perełkami i diamencikami. Odcięta w tali, tworząca wokół moich nóg spódnicę jak u baletnicy. Czuję się w niej niesamowicie. Słodkości mojej kreacji dodają złote sandałki z kokardkami, kolczyki-gwiazdki od Chanel oraz złota torebka.
- Wyglądacie niesamowicie - witam się z każdą z nich, zupełnie jakbyśmy się nie widziały pół roku, a nie dosłownie kilka godzin. Każda z nas wybrała się do innych fryzjerów i kosmetyczek, więc na miejsce dotarłyśmy osobno.
- Ty również, przyjaciółko - Ami ujmuje moją dłoń, po czym ciągnie w swoim kierunku - Ale teraz zostawimy Cię samą. Chyba na miejsce dotarł specjalny gość.
Wskazuje na drzwi wejściowe, rozkazuje Car i Zoe iść z nią, po czym odchodzą. Niall uśmiecha się do mnie szeroko, po czym wolnym krokiem podchodzi do mnie. Czuję jego dłoń wsuwającą się na moją talię i to jak przysuwa mnie do siebie by musnąć mój policzek.
Wygląda niesamowicie w granatowym garniturze oraz białej koszuli ze stójką. Jego włosy są już całkowicie w naturalnym kolorze, co szokuje mnie najbardziej.
- Twoje włosy - zaczynam, przełykając ślinę. Przesuwa dłonią po nich, po czym opuszkami palców przesuwa palcami po moim ramieniu. Ścieżką jego dotyku powstaje gęsia skórka na mojej skórze.
- Era One Direction się skończyła, więc mogę decydować o moim image’u - odpowiada - Za to ty… Vicky, wyglądasz pięknie.
- Dziękuję - nie czuję już dotyku jego skóry, ale wzrok jest zdecydowanie bardziej namacalny niż jaki kol wiek kontakt fizyczny.
- Więc…
- Więc…
- Mam nadzieję, że będziesz się dziś dobrze bawił - mówię, uśmiechając się szczerze - Cieszę się, że tutaj jesteś.
- To ja cieszę się, że mogę oglądać wasz sukces. Czytałem w Internecie, że podobno produkty sygnowane waszym imieniem mają szansę sprzedać się lepiej niż jakiekolwiek produkty innych gwiazd.
- Tak? - śmieję się, troszeczkę rozluźniając ramiona. Nie wiem czemu stałam tu taka spięta - Tego się nie spodziewałam.
- A ja wręcz przeciwnie - spoglądam na jego wargi, takie wesołe i uśmiechnięte. Ogarnia mnie przemożne uczucie chęci wbicia się w nie i scałowania ich całych. Zabijam tą potrzebę w zarodku.
- Muszę uciekać do dziewczyn - pokazuje palcem za siebie w kierunku drzwi do sali - Spotkamy się później, okej?
Po kilku godzinach długiej prezentacji, przemowie oraz przyjęciu, gdzie zbierałyśmy milion pochwał i gratulacji wracamy do domu zmęczone ale szczęśliwe. Wszystkie dostajemy sms’a od Margaret z wiadomością, że wszystko wyprzedało się w zastraszającym tempie. Największe wzięcie miały kosmetyki Caroline z czego ogromnie się cieszę, bo to właśnie ona włożyła w to najwięcej serca.
Jestem z nas dumna. Ze wszystkiego co osiągnęłyśmy i co jeszcze przed nami.
The Fame dopiero wznosi się do ostatecznego lotu.
Czy świat jest na to gotowy? Zobaczymy.
***