sobota, 24 lutego 2018

E6S3.Didn't mean to leave you and all of the things that we had behind.


AMERICA

Dzisiaj jest wielki dzień. Naprawdę WIELKI dzień. Nasz ukochany kompan, wspaniały ochroniarz i niewiarygodny człowiek bierze ślub i będzie to najprawdopodobniej najszczęśliwszy moment jego życia - jak sam powtarzał wiele razy. 
Od samego rana w naszym domu krząta się masa ludzi. Nie dość, że aktualnie mieszka tu pięć osób (co na tak wielki dom w sumie nie jest niczym dziwnym) to jeszcze mnóstwo stylistek kręci się wokół, aby dopiąć ostatnie sprawy związane z naszymi dzisiejszymi sukniami na występ. Dodając do tego wszystkim makijażystów i fryzjerów, robi się z tego całkiem wielka posiadówka.
W końcu każda z nas ma swoją własną ekipę od wizażu.
Jedynie Paul siedzi zrelaksowany nad basenem rozkoszując się słońcem dzisiejszego dnia i pewnie patrzy na to wszystko z rozbawieniem.
Mężczyźni zdecydowanie mają łatwiej w życiu.
-Włosy spięte czy rozpuszczone? - przeglądam się w swoim lustrze, zerkając poniekąd na Victorię.
-Zdecydowanie rozpuszczone - odpowiada od razu.
-Okej - zgadzam się automatycznie z jej radą. - Muszę ci o czymś powiedzieć - wzdycham, siadając obok niej na moim łóżku.
-Uprawiałaś seks z Nick’iem? - patrzy na mnie zdziwiona.
-Co? Nie! - wyprowadzam ją z błędu. - Już przerabiałyśmy ten temat.
-Racja. - kiwa głową.
-Napisałam pewną piosenkę. Nie dawno, w zasadzie. Jeszcze przed nowym rokiem. Pomogła mi zamknąć mój rozdział związany z Harry’m. - patrzę na jej reakcję.
-Kontynuuj. 
-Chcę ci ją zagrać i zapytać czy podoba ci się tak samo jak mnie. Jeśli tak, to chciałabym nagrać demo i może pomyśleć czy nie znalazłaby się na mojej solowej płycie? 
-Niech zgadnę. - patrzy na mnie rozbawiona. - Znając życie masz już napisane wszystkie kawałki na swoją płytę.
-Nie do końca. - śmieję się. - Ale faktycznie, prawie wszystkie.
-Jesteś szalona przyjaciółko. - uśmiecha się w moją stronę. - Ale przy tym zdolna jak diabli.
-To co, chcesz posłuchać?
-Oczywiście, że chcę! Dawaj!
-W razie czego musisz wiedzieć, że jest napisana jakby z jego perspektywy. - mówię uprzedzająco.
Siadam do pianina, i zaczynam piosenkę, która pozostanie w mojej pamięci już zawsze.


I've missed your calls for months it seems / Nie odbieram od ciebie telefonów już chyba od miesiąca
Don't realize how mean I can be / Nie zdaję sobie sprawy jak złośliwy mogę być
'Cause I can sometimes treat the people / Ponieważ czasem mogę traktować ludzi
That I love like jewelry / Których kocham jak biżuterię
'Cause I can change my mind each day / Ponieważ potrafię zmieniać zdanie każdeo dnia
I didn't mean to try you on / Nie chciałem cię wypróbować
But I still know your birthday / Ale wciąż wiem, kiedy masz urodziny
And your mother's favorite song / I jaka jest ulubiona piosenka twojej mamy

So I'm sorry to my unknown lover / Więc przepraszam, moja nieznana kochanko
Sorry that I can't believe that anybody ever really / Przepraszam, że nie potrafię uwierzyć, że ktoś kiedykolwiek naprawdę
Starts to fall in love with me / Mógłby się we mnie zakochać
Sorry to my unknown lover / Przepraszam, moja nieznana kochanko
Sorry I could be so blind / Przepraszam, że mogłem być tak ślepy
Didn't mean to leave you / Nie chciałem się opuszczać
And all of the things that we had behind / Ani tych wszystkich rzeczy, które za sobą zostawiliśmy
Ooh
Ooh
Ooh

I run away when things are good / Uciekam kiedy wszystko jest w porządku
And never really understood / I nigdy naprawdę nie rozumiałem
The way you laid your eyes on me / Sposobu w jaki na mnie spojrzałaś
In ways that no one ever could / Tak jak nikt nigdy nie mógł
And so it seems I broke your heart / I wydaję się, że złamałem ci serce
My ignorance has struck again / Moja ignorancja znów uderzyła
I failed to see it from the start / Przegrałem widząc to wszystko od początku
And tore you open 'til the end / I rozdałem cię do końca

And so I'm sorry to my unknown lover / Więc przepraszam, moja nieznana kochanko
Sorry that I can't believe that anybody ever really / Przepraszam, że nie potrafię uwierzyć, że ktoś kiedykolwiek naprawdę
Starts to fall in love with me / Mógłby się we mnie zakochać
Sorry to my unknown lover / Przepraszam, moja nieznana kochanko
Sorry I could be so blind / Przepraszam, że mogłem być tak ślepy
Didn't mean to leave you / Nie chciałem się opuszczać
And all of the things that we had behind / Ani tych wszystkich rzeczy, które za sobą zostawiliśmy

And someone will love you / I ktoś cię pokocha
Someone will love you / Ktoś cię pokocha
Someone will love you / Ktoś cię pokocha
But someone isn't me / Ale tym kimś nie jestem ja
Someone will love you / Ktoś cię pokocha
Someone will love you / Ktoś cię pokocha
Someone will love you / Ktoś cię pokocha
But someone isn't me / Ale tym kimś nie jestem ja

So I'm sorry to my unknown lover / Więc przepraszam, moja nieznana kochanko
Sorry that I can't believe that anybody ever really / Przepraszam, że nie potrafię uwierzyć, że ktoś kiedykolwiek naprawdę
Starts to fall in love with me / Mógłby się we mnie zakochać
Sorry to my unknown lover / Przepraszam, moja nieznana kochanko
Sorry I could be so blind / Przepraszam, że mogłem być tak ślepy
Didn't mean to leave you / Nie chciałem się opuszczać
And all of the things that we had behind / Ani tych wszystkich rzeczy, które za sobą zostawiliśmy

And someone will love you / I ktoś cię pokocha
Someone will love you / Ktoś cię pokocha
Someone will love you / Ktoś cię pokocha
But someone isn't me / Ale tym kimś nie jestem ja
And someone will love you / Ktoś cię pokocha
Someone will love you / Ktoś cię pokocha
Someone will love you / Ktoś cię pokocha
But someone isn't me / Ale tym kimś nie jestem ja

Kiedy kończę, łza spływa po moim policzku. Wcześniej kiedy śpiewałam tą piosenkę, nie wydawało się to tak wzruszające jak teraz. Jest to oznaka tego, że to naprawdę ostateczny koniec. 
Wcześniej nie przyjęłabym tego do wiadomości. Moją przeszłością, teraźniejszością i przyszłością był tylko on. Nie potrafiłam wpoić sobie do świadomości, że może być inaczej. Upierałam się przy nim jak przy nikim innym na świecie. Byłam wręcz pewna, że jesteśmy sobie pisani i nie mogło być inaczej. To właśnie on miał być moją bratnią duszą. Na zawsze.
Ale okoliczności się zmieniły. Ludzie się zmieniają, a ja godzę się z tym co przygotował dla mnie los. I nie rozpaczam z powodu, że moją przyszłością może okazać się jednak ktoś inny.
Patrzę na nią w oczekiwaniu. Jej mina jest nie do odgadnięcia. Może ta piosenka nie jest tak dobra jak myślałam. Może ujawnia zbyt wiele lub jest nadzwyczajną w świecie przesadą.
-Wow - udaje jej się w końcu wypowiedzieć. - Wiesz, że to będzie hit dla każdej pary, której nie wyszedł związek?
-Tak myślisz? - pytam podekscytowana.
-O nie, moja droga, ja nie myślę. Ja to wiem.
-Czyli nadaje się na demo?
-Zdecydowanie! A swoją drogą, bądź tak łaskawa i zostaw parę takich dobroci innym artystom. Na przykład… - zastanawia się. - No nie wiem. Mnie? 
Chichoczę.
-Jesteś świetną tekściarką. Nie potrzebne ci moje utwory.
-Dobrych piosenek nigdy za wiele!





VICTORIA

Nie pamiętam kiedy byłam tak zdenerwowana i podniecona jednocześnie. Jeszcze w momencie kiedy Rocky wręczał nam zaproszenie na swój ślub, podchodziłam do tego z zimną głową. Ale teraz kiedy jestem już ubrana, umalowana i uczesana, a za dwie godziny rozpocznie się ceremonia, nie mogę powstrzymać dreszczy przebiegających przez mój kręgosłup i uczucia galaretki w kolanach.
Na miejsce docieramy z Americą godzinę wcześniej. Ceremonia zaślubin została zaplanowana na późne godziny popołudniowe. Nie wiedziałam dlaczego właśnie taką decyzję podjęli nowożeńcy, ale w momencie kiedy ujrzałam romantyczny, oświecony milionem maleńkich lampek ołtarzyk i hologram, który z ukrytego rzutnika padał na chodnik, zrozumiałam dlaczego.  
Ciągle ktoś kręci się pomiędzy stolikami i krzesłami, dopracowując szczegóły dekoracji. Wesele odbędzie się dosłownie kilka metrów od ołtarza, pod gołym niebem. Pogoda jest jak na zamówienie - jest ciepło, a niebo obsypane jest całymi tryliardami błyszczących gwiazd. Z głośników sączy się cicha, eteryczna muzyka, która uspokaja moje nerwy.
Tylko czym ja się tak denerwuje? 
- Vick - Ami, która towarzyszyła mi w czasie zwiedzania ogrodu Laury i która wraz ze mną zachwycała się wszystkim co się tu znajduje, łapie mnie pod ramię - Chyba musimy kogoś odwiedzić.
Ma rację. Nie bez powodu pojawiłyśmy się tutaj godzinę przed czasem. Musimy porozmawiać z Rocky'm.
Dom panny młodej jest jasny i przestronny, urządzony bardzo gustownie a zarazem skromnie. Miałyśmy okazję spotkać się z Laurą kilka razy. Teraz z ręką na sercu mogę przyznać - ten dom to cała ona.
Odnajdujemy Rocky'ego w pokoju gościnnym. Stoi przed lustrem i mocuje się z krawatem. 
- Cześć - zamykamy za sobą drzwi, żeby nikt czasami nie próbował podglądać jak wygląda pan młody. I mam tu na myśli jego przyszłą małżonkę - Może Ci pomóc? - mówię, dotykając jego ramienia. Ciepłe spojrzenie ochroniarza rozpuszcza mnie od środka, a w skinieniu głowy rozumiem przyzwolenie na pomoc. 
- I jak się czujesz? - Ami zdejmuje marynarkę z wieszaka - Zdenerwowany?
- Jak cholera - przyznaje, spoglądając na nią w odbiciu lustra - Co myślicie o moim garniturze? To był dobry wybór? 
- Oczywiście - kończę wiązanie krawata. Carter pomaga mu wsunąć marynarkę na ramiona. Teraz możemy podziwiać go w pełnej okazałości. Popielaty garnitur w kratkę dopasowany idealnie do jego postury, leży jak ulał. Całość dopełniona jest czarnym krawatem w białe grochy i butami w tym samym kolorze.
- Szczerze? Teraz sama chciałabym zostać Twoją żoną - mówię, a kiedy widzę jak Rocky uśmiecha się szeroko, wiem, że jest teraz najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi. Za kilkadziesiąt minut poślubi najcudowniejszą kobietę na świecie. Tworzyć będą idealne małżeństwo, którego wszyscy będą im zazdrościć. Jestem tego pewna. 
- Muszę Cię przytulić - Ami rozkłada ramiona, a potem pokonując przestrzeń między nimi wtula się w niego mocno. Po sekundzie do nich dołączam.
- Cieszę się, że tu jesteście dziewczyny - przytula nas mocniej - Ten dzień jest dla mnie wyjątkowy. Ale bez was, to nie byłoby to samo.
Kiedy goście zaczęli się zbierać, a godzina ceremonii zbliżała się wielkimi krokami, my również zasiadłyśmy na swoich miejscach. Cały rząd krzeseł zajęło całe The Fame i ich partnerzy. 
Siedzę pierwsza od prawej, koło mnie Joe, potem Nick oraz Ami, Caroline, Paul i Zoe.
Dwayne, jego świadek i druhny Laury, dotarli już do ołtarza. Zdenerwowanie nie opuszcza twarzy naszego ochroniarza, ale w momencie kiedy czteroosobowa orkiestra zaczyna grać marsz weselny, a wszystkie oczy zostają skierowane na sunącą po chodniczku pannę młodą, czuję, jak powietrze się zmienia. Wszystko wokół mnie zaczyna drgać i to nie jest zdenerwowanie. To szczęście.
Docierając do ołtarza, ojciec Laury, oddaje ją w kochające ramiona Rocky'ego. Ksiądz nie zdąża powiedzieć ani jednego słowa, kiedy po moim policzku kula się słona łza wzruszenia. W momencie kiedy staram się delikatnie ją otrzeć, ciepła dłoń Joe ujmuje moją i wiem, że nie muszę się niczego wstydzić ani obawiać. Wiele rozumiałam wcześniej - teraz tylko to sobie dokładnie uświadamiam.
- Zebraliśmy się tutaj, aby połączyć węzłem małżeńskim Lauren i Dwayn'a. Jaką jest dla mnie przyjemnością udzielenie ślubu tej dwójce, zważywszy na to, że rodzinę panny młodej znam od zawsze i skrycie marzyłem, że kiedyś stanę za nią i jej przyszłym mężem, udzielając im ślubu. Teraz tu jesteśmy, wszyscy zebrani goście, rodzina i przyjaciele - przerywa, spoglądając z czułością na Lauren, która równie mocno się wzrusza - Jesteśmy tu, by towarzyszyć wam w rozpoczęciu najpiękniejszej podróży w życiu. Podróży zwanej małżeństwem. 
Zagryzam wargę, powstrzymując kolejne łzy. Joe mocniej ściska moją dłoń. 
- Możesz płakać - nachyla się do mojego ucha, otaczając je ciepłym oddechem. Na chwilkę zamykam oczy, biorę głęboki wdech i spoglądam na niego. Uśmiecha się do mnie, tak jak jeszcze nikt się do mnie nie uśmiechał. 
- Czy Ty, Dwayne bierzesz sobie Lauren za żonę, abyście trwali, w dobrym i złym, w bogactwie i biedzie, w chorobie i zdrowiu, aż śmierć was nie rozłączy? 
- Tak - Rocky sięga po obrączkę i wsuwa ją na palec Lauren. Wzrok księdza kieruje się na brunetkę.
- Czy Ty, Lauren bierzesz sobie Dwayn'a za męża, abyście trwali, w dobrym i złym, w bogactwie i biedzie, w chorobie i zdrowiu, aż śmierć was nie rozłączy?
- Tak, tak, tak! - kobieta szybo radzi sobie z założeniem złotej obrączki na palec mężczyzny i bez pozwolenia księdza zarzuca mu swoje ręce na ramiona i całuje go. Mocno. Z miłością. Z obietnicą bycia razem, aż śmierć ich nie rozłączy. 

Przenosimy się do miejsca gdzie odbywa się wesele i po zjedzeniu pysznego obiadu, udajemy się na parkiet. Według tradycji, pierwszy taniec należy do pary młodej, która świetnie przygotowała się na ten moment. Wykonali idealnie totalnie nieidealny walc do ulubionej piosenki Lauren, którą jest 'Stay' Rihanny. 
- I jak Ci się podoba? - pytam Joe, który okazuje się wyśmienitym tancerzem. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów nie muszę myśleć o krokach tanecznych. Po prostu oddaje się temu, jak on mnie prowadzi.
- Może to ja powinienem Ci dziękować, że mnie tu zabrałaś, bo się świetnie bawię - uśmiecha się szeroko, przyciągając mnie mocniej do siebie. 
- Naprawdę? Skoro tak świetnie bawisz się w naszym towarzystwie, myślę, że Zoe ucieszy się, jeśli wpadniesz do niej na urodziny. 
- W roli Twojego chłopaka czy kolegi? - totalnie zaskakuje mnie tym pytaniem, bo nie pamiętam kiedy ostatnio ktoś w ogóle zapytał mnie o coś takiego.
Moje wcześniejsze związki albo polegały na seksie, albo na ukrywaniu się, albo w sumie nie były związkami. A teraz…
- Musisz się postarać - mrugam do niego okiem, a Joe śmieje się pod nosem - Jeszcze mnie do końca nie przekonałeś.

AMERICA

-Chyba musimy wracać - udaję mi się wypowiedzieć pomiędzy pocałunkami. - Zaraz będę śpiewać.
-Na pewno nie tak zaraz - czuję jak Nick uśmiecha się, dotykając moich warg.
Zachowujemy się jak dwójka nastolatków, którzy w ukryciu nie szczędzą sobie czułości.
Znajdujemy się w jakimś ciemnym korytarzu, ale nie przeszkadza mi to. I jemu chyba też nie.
Dawno nie czułam się tak beztrosko i swobodnie. Jakbym mogła wszystko. Dosłownie - wszystko. 
Wcześniej bywałam zdecydowanie zbyt sztywna i często martwiłam się tym, co ludzie powiedzą. Grałam kogoś zupełnie innego zapominając czasami, którymi wartościami powinnam się kierować.
-Powiedz mi - zaczynam, patrząc w jego ciemno brązowe oczy. Mam wrażenie, że mogłabym w nie patrzeć już zawsze. Widzę w nich ciepło, dobro i uczucie, którego nie widziałam w żadnych innych oczach. - Czy byłeś już we mnie zakochany? Pół roku temu… - mówię, a on patrzy na mnie w skupieniu. - No wiesz, wtedy kiedy okazałam się suką i bezczelnie z ciebie zrezygnowałam. 
Śmieje się na moje słowa.
-Wydaję mi się, że tak. Trudno się w tobie nie zakochać, Americo Carter. - zaczesuje kosmyk moich włosów za ucho.
-Jak mogłam być tak głupia i tego nie widzieć? - pytam, jakby samą siebie. 
-Może tak dobrze się ukrywałem - uśmiecha się. - Często usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać. 
-I często też nie widzimy tego co mamy tuż przed sobą, zatracają się w czymś niewartym zachodu. - odpowiadam, bo w moim przypadku, chyba tak właśnie było.
-To też. - mówi i znów dotyka delikatnie moich warg. - Ale teraz jest inaczej.
Patrzę na niego z uśmiechem w pełni akceptując to, jak jest teraz. Nick jest człowiekiem, którego potrzebuję w swoim życiu. Jest kimś stabilnym i wartościowym. 
A ja zdecydowanie powinnam stawiać na właśnie takie cechy, jeśli chcę z kimś tworzyć przyszłość.
-W takim razie, Nick’u Jonas’ie, sprawię, że znowu się we mnie zakochasz.
-Nie musisz tego robić. To uczucie nigdy nie minęło.
I znów rozkoszując się dotykiem jego ust, myślę o tym, jak mój światopogląd bardzo się zmienił przez ostatnie tygodnie i dziękuję losowi za szansę, którą dostałam bo doskonale wiem, że w pełni ją wykorzystam.


Każda z nas ustawia się w osobnym kącie kwadratowego parkietu, który jest usytuowany w centralnym punkcie tego cudownego miejsca.
Dookoła poustawiane są drewniane stoły, przy których siedzą goście, zaś para młoda wraz ze świadkami i najbliższą rodziną znajdują się przy głównym stole. 
Ja i Caroline zajmujemy kąty najbliżej pary młodej, ponieważ zaczynamy piosenkę jako pierwsze. Wraz z kolejnymi zwrotkami będziemy robić przejścia, aby każda z nas miała szansę zaśpiewać dla Dwayne’a i Laury.
Zaśpiewać piosenkę, którą specjalnie napisałyśmy właśnie na tą okazję mając nadzieję wyrazić wdzięczność i podziękowanie, za pojawienie się w naszym życiu tak wspaniałych osób jak ta dwójka. 
Szczególnie Dawayne’a.
-Chciałybyśmy zadedykować piosenkę specjalnie dla pary młodej - zaczyna Caroline. - Oby miłość nigdy was nie opuszczała.


Caroline

Pick up the pen, put it on the paper / Podnieś długopis, umieść go na papierze
Write on my skin, bring me to life / Pisz na mojej skórze, przywróć mnie do życia
Can't start again, there ain't no eraser / Nie mogę zacząć od nowa, nie ma tu żadnej gumki
All of my flaws, you got them so right / Wszystkie moje wady, znasz je doskonale

America 

Everything is blank until you draw me / Wszystko jest puste, dopóki mnie nie narysujesz
Touching on my body like you know me / Dotykasz mojego ciała jakbyś mnie znał

Zoe

Write on me / Zapisz mnie
Color outside the lines / Pokoloruj poza liniami
Love the way you tat me up . Kocham sposób w jaki mnie naznaczasz
Baby take your time /Kochanie, nie śpiesz się
Write on me / Zapisz mnie
Give me some wings, I'll fly / Daj mi skrzydła, będę latać
Love the way you tat me up / Kocham sposób w jaki mnie naznaczasz
I'll never change my mind / nigdy nie zmienię zdania

Everybody 

Write on me, write on me / Zapisz mnie, zapisz mnie
Write on me, write on me / Zapisz mnie, zapisz mnie
Write on me (write on me) / Zapisz mnie, zapisz mnie
Write on me / Zapisz mnie
Love the way you tat me up / Kocham sposób w jaki mnie naznaczasz
Write on me / Zapisz mnie 

Victoria

You were my friend, straight and no chaser / Byłeś moim przyjacielem, prostym i skromnym
Burns going down but it keeps me alive  / Czuję ogień, ale trzyma mnie on przy życiu
Tell me the truth, I like the danger / Powiedz mi prawdę, lubię niebezpieczeństwo
Cause in the end you will be mine / Bo koniec końców i tak będziesz mój

America

Everything is gray until you draw me / Wszystko jest szare, dopóki mnie nie narysujesz
Touching on my body like you know me / Dotykasz mojego ciała, jakbyś mnie znał

Zoe 

Write on me / Zapisz mnie
Color outside the lines / Pokoloruj poza liniami
Love the way you tat me up . Kocham sposób w jaki mnie naznaczasz
Baby take your time /Kochanie, nie śpiesz się
Write on me / Zapisz mnie
Give me some wings, I'll fly / Daj mi skrzydła, będę latać
Love the way you tat me up / Kocham sposób w jaki mnie naznaczasz
I'll never change my mind / nigdy nie zmienię zdania

Everybody 

Write on me, write on me / Zapisz mnie, zapisz mnie
Write on me, write on me / Zapisz mnie, zapisz mnie
Write on me (write on me) / Zapisz mnie, zapisz mnie
Write on me / Zapisz mnie
Love the way you tat me up / Kocham sposób w jaki mnie naznaczasz
Write on me / Zapisz mnie 

America

I could see a city sleep / Mogłabym zobaczyć śpiące miasto
I could see an ocean wave / Mogłabym zobaczyć falę oceanu
Everything is changing and it's written on my face / Wszystko się zmienia, mam to wypisane na twarzy
I could see a city sleep / Mogłabym zobaczyć śpiące miasto
I could see an ocean wave / Mogłabym zobaczyć falę oceanu
Everything is changing and it's written on my face / Wszystko się zmienia, mam to wypisane na twarzy

Zoe

Write on me / Zapisz mnie
Color outside the lines / Pokoloruj poza liniami
Love the way you tat me up . Kocham sposób w jaki mnie naznaczasz
Baby take your time /Kochanie, nie śpiesz się
Write on me / Zapisz mnie
Give me some wings, I'll fly / Daj mi skrzydła, będę latać
Love the way you tat me up / Kocham sposób w jaki mnie naznaczasz
I'll never change my mind / nigdy nie zmienię zdania

Everybody 

Write on me, write on me / Zapisz mnie, zapisz mnie
Write on me, write on me / Zapisz mnie, zapisz mnie
Write on me (write on me) / Zapisz mnie, zapisz mnie
Write on me / Zapisz mnie
Write on me / Zapisz mnie
Write on me / Zapisz mnie
Write on me / Zapisz mnie
Write on me / Zapisz mnie
(Won't you write on me yeah) / Nie zapiszesz mnie?
Love the way you tat me up / Kocham sposób w jaki mnie naznaczasz
Write on me, write on me / Zapisz mnie, zapisz mnie
Write on me, write on me / Zapisz mnie, zapisz mnie
Write, on me / Zapisz mnie


Tańczymy do piosenki Roxette It must have been love. Tego typu stare utwory to coś co wielbię ponad ten świat. Pomijam fakt, że dwa razy nadeptałam mojemu partnerowi na stopę. Zdecydowanie lepiej radzimy sobie w szybszych numerach. 
-Wiesz. Jestem prawie pewien, że zakochałem się w tej piosence. - mówi Nick, po czym patrzy na mnie z poważną minę. - A nienawidzę jej.
-Nie żartuj! Jest znakomita! Piosenka mojego dzieciństwa, tak samo jak epicki film Pretty Woman.
-Oglądałaś filmy o prostytutkach w tak młodym wieku? - patrzy na mnie rozbawiony.
-No, wiesz, wtedy jeszcze nie wiedziałam na czym konkretnie polegał jej zawód. Myślałam, że jest panią do towarzystwa, ale niekoniecznie do aktów seksualnych. - odpowiadam, na co wciąż rozweselony kiwa głową. - Ale opowiem ci lepszy numer. Filmem mojego dzieciństwa był też Książę w Nowym Yorku.
-Klasyk!
-Prawda!? Pamiętasz scenę jak zrobili mini casting na księżniczkę? Jedna z nich powiedziała, że jest za grupowym seksem. No więc ja, nieświadoma tego typu spraw, jednego razu powiedziałam mojej mamie: Mamo!! Wiesz… Ja jestem za grupowym seksem. - opowiadam, na co wybucha śmiechem. - Wtedy moja mama zszokowana zapytała mnie, czy wiem co to jest. Odpowiedziałam pewna: Tak! Brutalna miłość.
-Matko! Ile miałaś lat?
-Może cztery?
-Cóż, przynajmniej ładnie to ujęłaś w słowach - odpowiada pogodnie. - Oczywiście uspokoiłaś tym swoją mamę?
-Tak bardzo, że do dziesiątego roku życia puszczała mi tylko bajki i koncerty Kelly Family. 
-Hm. - zastanawia się. - Brutalna miłość. Czy ja wiem?
-O nie! Jeśli kiedykolwiek brałeś udział w grupowym seksie, nie chcę o tym wiedzieć.
-Nie, nie miałem okazji - śmieje się. 
Ma szczęście.
-A wracając do tego, że nagle pokochałeś ten utwór. Czy to za sprawą osoby, z którą przy nim tańczysz? - pytam tajemniczo, jak gdyby nigdy nic.
-Myślę, że jest to bardzo prawdopodobne.
-Myślę, że to pewne - poprawiam go, pewna siebie.
-Mówiłem ci już, że nieziemsko wyglądasz w tej sukience?
Patrzę na niego uwodzicielsko, całując w usta.

-Wiem. Dlatego ją założyłam.


VICTORIA

Po występie i zaśpiewaniu piosenki, którą napisałyśmy i skomponowałyśmy specjalnie na tą uroczystość każda z nas jest już kompletnie rozluźniona.
Ami i Nick gdzieś zniknęli, Caroline oraz Paul nie schodzą z parkietu, a Zoe zaprzyjaźniła się z druhnami panny młodej.
Biorę więc Joe za rękę, rozkazując mu tym, aby wstał i udał się za mną. Na początku stawia opór, argumentując tym, że właśnie leci jego ulubiona piosenka i chce iść tańczyć, ale ostatecznie przekonuje go ciszą, spokojem i wizją spędzenia ze mną kilku chwil sam na sam. 
Prowadzę go do altanki, gdzie wcześniej Lauren i Dwayne powiedzieli sobie sakramentalne tak. Nie jest tak oświetlona, jak wcześniej, ale bez problemu mogę podziwiać przystojną twarz Joe'go. 
- To o czym tak bardzo chciałaś ze mną rozmawiać? - zagaduje, opierając dłonie na balustradzie. Zakrywam jego dłoń swoją. 
- Chyba o nas - mrugam szybko oczami. Właśnie chyba to tak bardzo denerwowało mnie od rana. Chciałam z nim o wszystkim porozmawiać a teraz właśnie nastał ten moment.
- Czyli jednak zostanę Twoim chłopakiem? - odrywa dłonie od balustrady, obraca się tak, że opiera się o nią plecami, a mnie przyciąga do siebie. Sięga po moje dłonie i kładzie je sobie na ramionach, a swoje wsuwa na moją talię. Już sama nie wiem w którym miejscu mojego ciała jest mi gorącej. W sercu czy w miejscu gdzie spoczywają jego palce.
- Czy wspominałam coś o tym, że musisz mnie przekonać?
- Nie przypominam sobie - marszy brwi - Ale myślę, że sprawiedliwe będzie to, jeśli zasłużę na ten zaszczyt.
O naszym pierwszym pocałunku fantazjowałam od długiego czasu. Rozmyślałam jaki będzie. Gdzie się odbędzie. Jak będę się czuła. 
I wszystko co było w mojej głowie, okazało się marną fantazją w porównaniu do tego, co dostałam w rzeczywistości.
Joe wsuwa dłoń w moje włosy i najpierw delikatnie całuje kącik moich ust. Ten mały gest sprawia, że na chwilę wstrzymuję oddech, a skutkiem tego jest uśmiech Joe, który czuję na swojej skórze.
- Chcę, żebyś na zawsze zapamiętała ten pocałunek - szepcze.
A potem mnie całuje tak, jak rzeczywiście nikt nigdy mnie nie całował. Jakby nasze usta zostały stworzone do tego, by całować się nawzajem. 
Delikatnie ale jednocześnie pewnie rozdziela moje wargi, wsuwając swój język, który dotyka mój. Serce bije mi szybko, a zarazem pewnie i wolno. Teraz już wiem, że zasłużył. Już dawno zasłużył. Odsuwamy się od siebie, chociaż ciągle stykamy się wargami.
- Myślę, że Ci się udało - spoglądam mu w oczy, dłonią przeczesując włosy, które sięgają już poniżej karku - Zdecydowanie zapamiętam ten pocału… - nie kończę. Słyszę jak telefon w mojej kopertówce zaczyna wibrować - Przepraszam - składam szybki pocałunek na ustach ciemnowłosego i sięgam po torebkę.
Jestem zaskoczona, kiedy widzę, że na ekranie mojego iPhone mam listę nieodebranych wiadomości od mamy, taty, Valentiny, Veronicy, a nawet Lucasa. Zakrywam usta dłonią, jakby przeczuwając, że wydarzyło się coś złego.
- Coś się dzieje? - Joe dotyka moich ramion, po czym zmusza mnie do tego bym na niego spojrzała. 
- Muszę oddzwonić. Daj mi chwilkę - mówię, drżącymi dłońmi wybierając numer taty. Odbiera po pierwszym sygnale.
- Próbujemy dodzwonić się do Ciebie od dwóch godzin - męski głos mojego rodziciela, sprawia, że zamieram. Coś się wydarzało. Coś poważnego. 
- Tato, coś się stało? - udaje mi się wydusić. Joe patrzy na mnie pytającym wzrokiem. Wtulam się w niego, lgnąc do jego ciała jak ćma do światła. 
- Córeczko… - tata z trudem wypowiada słowa - Nasz dom… On spłonął…Naszego domu już nie ma. Nie ma… 
***