AMERICA
Nigdy wcześniej nie spodziewałam się, że moja wizyta w Nowym Yorku, która była na ostatnim miejscu listy mojej trasy koncertowej zakończy się w taki, a nie inny sposób.
Żegnam to miejsce z wieloma emocjami.
Żegnam to miejsce z radością i żalem.
Ekscytacją i smutkiem.
Przygnębieniem i czułością.
Dumą i obawą.
Bólem i spełnieniem.
Nadzieją i tęsknotą.
Te kilka tygodni przyniosło tak wiele zmian w moim i nie tylko moim życiu, że ciężko byłoby je zliczyć.
Był płacz, strata, euforia, przyjaźń, miłość, życie.
I choć przyzwyczaiłam się do tego, że mój świat pędzi z prędkością wiatru, to po raz pierwszy od pewnego czasu w końcu czuję się wolna.
Bezpieczna.
I gdy patrzę przez małe okienko samolotu na krajobraz świetlnego Nowego Yorku, wiem, że powrót do Los Angeles przyniesie wiele zmian.
I choć będę tam zupełnie sama, wiem, że w końcu dostanę czas, żeby pomyśleć nad życiem, które w końcu pragnę ułożyć tak, jak się należy.
Na spokojnie, bez zgiełku czy zamieszania.
Ten rok dopiero się zaczął.
Zdążył już coś ze sobą przynieść, a także coś zabrać.
Świadomość, że tak naprawdę nikt z nas nie wie co nas czeka sprawia, że nie mam zamiaru czekać z decyzjami, które mam ochotę podjąć.
Marzę, by w końcu zacząć żyć tak, jak ja tego chcę.
Z ludźmi, z którymi ja chcę i w miejscu, którym ja chcę.
Bez ograniczeń i zahamowań co trzeba a czego nie wypada.
Ostatnie pół roku dało mi w kość, ale nie chcę już więcej patrzeć w tył.
Cząstka tych zdarzeń zostanie ze mną do końca dni, lecz nie pozwolę, żeby mnie stopowała.
Już nie.

Uśmiecham się pod nosem, uświadamiając sobie jak bardzo kocham moment, w którym teraz jestem.
Gdy po kilku godzinach lotu budzę się w słonecznym Los Angeles, przypominam sobie mój sen.
W nim, byliśmy ludźmi, których nie było w gazetach. Mieszkaliśmy w pustych białych miejscach na brzegach druku. Dało nam to więcej swobody. Żyliśmy w przerwach między opowieściami, a ty byłeś ostatnim snem mojej duszy.
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz