niedziela, 3 lutego 2019

E9S4.The sky is more blue in Malibu.


AMERICA

Pierwsza solowa płyta.
Dziesięć piosenek.
Dwie okładki.
Zupełnie inne brzmienie.
Setki nieprzespanych nocy.
Tysiące wyczerpanych długopisów.
Ulga.
Radość.
Satysfakcja.
Mój album jest gotowy.
America - Grace.





Venues to miejsce, gdzie odbywa się wiele przeróżnych premier w Los Angeles, dlatego uznałam, że będzie to wspaniała okazja, żeby urządzić tam także premierę mojej płyty.
I szczerze powiedziawszy nie mogłam sobie wymarzyć lepszej uroczystości, na której pojawią się wszyscy moi najbliżsi.
Pomimo, że minęła dopiero godzina, zdążyłam już porozmawiać z Nick’iem i jego nowa dziewczyną Priyanką, z którą wygląda na niesamowicie szczęśliwego.
Ja także nie mogłabym być bardziej szczęśliwa wiedząc, że w końcu zaczyna mu się układać. 
Nick Jonas jest jednym z niewielu facetów w moim życiu, których niesamowicie szanuję i poważam. Z własnego doświadczenia wiem, że jest wspaniałym człowiekiem i zasługuje na wszystko co najlepszego.
Poznałam dziewczynę Michael’a, która również okazała się bardzo sympatyczną i ułożoną kobietą, i pomimo, że te dwójkę dzieli siedem lat różnicy, kompletnie się tego nie odczuwa.
Nina i Ed poopowiadali mi trochę o swojej nadchodzącej imprezie zaręczynowej, natomiast Niall i Zoey powspominali o swoim miesiącu miodowym.
Aż ciężko w to uwierzyć, że coraz więcej ludzi, którymi się otaczam, zaczynają zakładać własne rodziny i wchodzą w związek małżeński.
Mam wrażenie, że jeszcze wczoraj wszyscy byliśmy beztroskimi nastolatkami, którym w głowie były tylko imprezy i chęć przeżycia niesamowitych przygód.
Dziś zdecydowanie każdy z nas jest innym człowiekiem, z nowymi priorytetami i planami na przyszłość.
Victoria przestała być zagubioną owcą i w końcu doskonale wie, czego pragnie. I choć przeprowadzka do Nowego Yorku i zaczęcia studiów na Juliard’zie były bardzo ryzykowną decyzją, to jednak zdecydowała się na ten krok z czego jestem strasznie dumna.
Zoe odnajduje swoje pasję w modelingu, i muszę powiedzieć, że choć śpiewanie szło jej rewelacyjnie, to jednak wydaję mi się, że to właśnie świat mody czekał na nią wielkim otworem. Na szczęście postanowiła z tego skorzystać.
Caroline zajęła się czymś, w czym od zawsze była dobra. Organizuje przeróżne imprezy okolicznościowe, a w między czasie wypuszcza swoją markę ubrań. I zważywszy, że teraz mieszkamy blisko siebie, towarzyszę jej na codzień w tym rollercoasterze przygód i widzę, jaką ogromną frajdę jej to sprawia.
Harry jest osobą, z którą przeżyłam bardzo dużo wzlotów i upadków, ale pomimo tych wszystkich okoliczności, on wciąż stoi przy moim boku będąc moim przyjacielem. Wszystko teraz wygląda inaczej, a dwa złamane serca w końcu zdążyły się wyleczyć z tej okropnej lawiny przykrości, którą niestety, bądź może i stety, mieliśmy okazję przeżyć.
Związek z Harry’m nauczył mnie wielu rzeczy.
Przede wszystkim tego, że prawdziwa miłość potrzebuje czasu, pracy i komunikacji. Prawdziwa miłość rozkwita jedynie dla tych, którzy poświęcają czas, by ją pielęgnować, odżywiają i dają jej światło.
Pomimo tego, że nasza dwójka nie trzymała się tych zasad, to jednak teraz mogę spokojnie kroczyć tymi ścieżkami w moim teraźniejszym związku.
Wiem jak powinna wyglądać zdrowa relacja i staram się robić wszystko, żeby taka pozostała.
W moim życiu spotkało mnie wiele sytuacji, w których nie potrafiłam sobie poradzić.
Ale od niedawna zaczęłam dostrzegać te dobre strony.
I teraz mam wrażenie, że bez przerwy otrzymuję od losu prezenty. Czasem ich sens widzę dopiero po jakimś czasie, szczególnie jeśli ktoś lub coś odchodzi i w pierwszym momencie wydaje mi się, że świat oszalał, że to niemożliwe, zbyt bolesne, niesprawiedliwe. Potem okazuje się, że otwierają się jakieś nowe, nieprawdopodobne przestrzenie, niezwykłe możliwości, że to, co uważałam za stratę, jest darem, to, co było smutkiem, zmienia się w radość. To wszystko są prezenty od przeznaczenia.
I choć nigdy nie spodziewałam się, że moje życie będzie wyglądać tak a nie inaczej, to zachodząc w ciążę mój światopogląd diametralnie się zmienił.
I choć „stara” ja musiała mieć wszystko uszeregowane i układała sobie w głowie kolejność wydarzeń, w której będzie podążało jej życie, to „nowa” ja kompletnie nie przejmuje się tym, że pozwoliłam sobie na mały bałagan.
Najważniejsza jest dla mnie ta chwila, w której mogę otaczać się grupą najlepszych przyjaciół i cieszyć się, że spotkało mnie tak ogromne szczęście i że trafiłam na takiego mężczyznę jakim jest Ashton.
Ashton, z którym wychowam nasze dziecko.
Siedząc przy stole, stale rozmawiamy, śmiejemy się, wspominamy dawne czasy, a także rozmawiamy o planach na przyszłość.
Niesamowicie cieszy mnie widok mojego brata, który załapał świetny kontakt z siostrą Ashton’a, 
Nawet Luke swobodnie rozmawia z Victorią, pomimo, że ich „relacja” zakończyła się dość burzliwie. Jednak kiedy na nich patrzę, wydaje się, że wszystko sobie wyjaśnili i pozostali dwójką dobrych znajomych.
-Nie wiedziałem na co patrzę, do momentu kiedy się ruszyło no i okazało się, że to małe żółwie. - Niall w skrócie opowiada o swoich przygodach z Madagaskaru, zachwycając całe towarzystwo.
Mam wrażenie, że każdy z nas bez wyjątku chciałby się teraz znaleźć na wyspach.
-Musimy kiedyś odwiedzić Madagaskar. - obejmuję Ashton’a, patrząc na niego marzycielskim wzrokiem.
-A co byś powiedziała na Bahamy? - zerka na mnie z zapytaniem.
-Słyszałam, że na Bahamach pływają świnki! - wtrąca się Caroline z zachwytem.
-Naprawdę? - pytam zdumiona, ponieważ tam gdzie są zwierzęta, tam jestem ja.
A perspektywa pływania ze świnkami wydaje się być bardzo kusząca.
-Zobacz! - blondynka podaje mi swój telefon, pokazując mi zdjęcie przepięknego, przejrzystego oceanu, w którym faktycznie pływają beztrosko świnki.
-O matko! - zachwycam się.
-A wiedzieliście, że flamingi pochodzą właśnie z Bahamów? - zagaduje Vicky.
-Żartujesz? 
-Tak, to prawda. - popiera ją Hope. - Też o tym czytałam.
-Musimy tam jechać. - patrzę na Ashton’a błagającym wzrokiem, na co chichocze.
-No, powiedz jej… - odzywa się tym razem mój brat. - Nie mogę pozwolić, żeby moja ciężarna siostra się tak długo męczyła.
-Tak, powiedz jej… - popiera do Vicky.
Zerkam na Irwin’a z wielkim zapytaniem na twarzy.
-Jedziemy na Bahamy! - uśmiecha się szeroko, informując mnie o tej wspaniałej nowinie.
Jestem w kompletnym szoku.
-Mówisz poważnie?
-Śmiertelnie poważnie.
-Kiedy!? - pytam rozemocjonowana.
-Mamy samolot w niedziele. - odpowiada. 
-Więc po moich urodzinach od razu lecisz do raju. - odzywa się Victoria. - Zazdroszczę ci. - wzdycha.
-A z raju, lecisz do drugiego raju. - wtrąca się Fat Pat. - Seksualnego świata palm, morświnów i niebieskich drinków. Słyszałam, że dilerzy są tam tani. - blondynka mruga do nas okiem. - Jeśli wiecie o co mi chodzi.
-Tak, cóż, chyba nie skorzystam, ale powodzenia dla was. - chichoczę.
-Myślę, że dwie tabletki by nie zaszkodziły. - Hope, która jeszcze nie miała okazji poznać Patricji patrzy na nią z wymalowanym zdziwieniem. I cóż, zapewne na jej miejscu moja reakcja byłaby taka sama. - Podobno płód ma wtedy niezłą imprezę.
-Ona tylko żartuje. - Erni prostuje jej zachowanie, machając żartobliwie ręką. 
-Oczywiście, że żartuję. - odpowiada blondynka. - Będę najlepszą matką z was wszystkich, moje słodkie stokrotki. I zdecydowanie najseksowniejszą. 
-Tak, bezdyskusyjnie. - wypowiada Zoe, na co wszyscy reagujemy śmiechem.
-Dobrze moi drodzy. - wzdycham. - Chyba wypadałoby coś powiedzieć. - wstaję od stołu i kieruję się na scenę.
Cału tłum zerka w moim kierunku.
Kiedy teraz mam okazję wszystkich dostrzec, zdaję sobie sprawę, że wcześniej nie sądziłam, że przyszło aż tak wiele osób.
Uśmiecham się w ich kierunku.
-Jeszcze raz chciałam powitać wszystkich zebranych. Bardzo cieszę się, że udało wam się tu dzisiaj przyjechać, bo to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Dziękuję także, za wasze wsparcie i za to, że mogę was nazwać moimi przyjaciółmi. Z tej okazji chciałam dla was zaśpiewać jedną z piosenek. Napisałam ją w jednym z najszczęśliwszych dni mojego życia. I dedykuję ją mężczyźnie, który całkowicie odmienił mój świat. - patrzę na Ashton’a, który uśmiecha się do mnie ciepło. - Nosi tytuł Malibu. 


I never came to the beach / Nigdy nie przychodziłam na plażę
Or stood by the ocean / Ani nie stałam przy oceanie
I never sat by the shore / Nigdy nie siedziałam przy brzegu
Under the sun with my feet in the sand / Pod słońcem, ze stopami w piasku
But you brought me here / Ale ty mnie tu przyprowadziłeś
And I'm happy that you did / I cieszę się, że to zrobiłeś
'Cause now I'm as free / Bo teraz jestem wolna
As birds catching the wind / Jak ptaki łapiące wiatr

I always thought I would sink / Zawsze myślałam, że mogłabym utonął
So I never swam / Więc nigdy nie pływałam
I never went boatin’ / Nigdy nie pływałam łodzią
Don't get how they are floatin’ / Nie rozumiałam jak się unoszą
And sometimes I get so scared of / I czasami bardzo się boję tego
What I can't understand / Czego nie potrafię zrozumieć

But here I am, next to you / Ale jestem tutaj, obok ciebie
The sky is more blue, in Malibu / Niebo jest bardziej niebieskie, w Malibu
Next to you, in Malibu / Obok ciebie, w Malibu
Next to you / Obok ciebie

We watched the sun go down / Oglądaliśmy zachodzące słońce
As we were walking / Podczas spaceru
I'd spend the rest of my life / Mogłabym spędzić resztę życia
Just standing here talking / Po prostu stojąc tu i rozmawiając
Is it supposed to be this hot / Czy powinno być tak gorąco
All summer long? / Przez całe lato?
I never would've believed you / Nigdy bym ci nie uwierzyła
If three years ago you told me / Gdybyś trzy lata temu powiedział mi
I'd be here writing this song / Że będę tutaj pisać tę piosenkę

But here I am, next to you / Ale jestem, obok ciebie
The sky is more blue, in Malibu / Niebo jest bardziej niebieskie, w Malibu
Next to you, in Malibu / Obok ciebie, w Malibu
Next to you / Obok ciebie

We are just like the waves / Jesteśmy zupełnie jak fale
That flow back and forth / Które płyną tam i z powrotem
Sometimes I feel like I'm drowning / Czasami czuję się jakbym tonęła
And you're there to save me / A ty jesteś obok, by mnie uratować
And I wanna thank you with all of my heart / I chcę ci podziękować z całego serca
It's a brand new start / To zupełnie nowy początek
A dream come true / Marzenie się spełniło
In Malibu / W Malibu

Kiedy kończę, dostaję masę braw a wzruszenie wyraźnie da się wyczuć w całej sali.
Caroline wylewa potok łez, ale nie jest to dla mnie żadnym zaskoczeniem.
To najbardziej wrażliwa osoba jaką znam.
Zaskoczeniem dla mnie są jednak łzy Victorii. Osoby, która naprawdę rzadko płacze.
I świecące oczy Ashton’a.
Kiedy schodzę ze sceny, podchodzi do mnie szybko i przytula.
Przyciągam go do siebie i całuję. 
Całuję go za to, że zawsze wie, co powiedzieć. Całuję go za to, że zawsze jest przy mnie. Całuję go za to, że zawsze mnie wspiera, niezależnie od tego jakie decyzję podejmuję. Całuję go za to, że ma do mnie tyle cierpliwości.
Całuję go za to, że mnie kocha.
Po prostu.

-I love you…

***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz