poniedziałek, 10 października 2016

16.I made my move and it was all about you, now I feel so far removed


CAROLINE

To jest ten dzień. To jest ta chwila. Wielki występ u James'a!!!!!! Cholernie nie mogę się doczekać. Kochamy tego faceta tak samo mocno, jaka cała reszta Wielkiej Brytanii. To największy komik jakiego znam. A do tego mega inteligentny, życiowy i pomocny. Gdyby nie to, że ma żonę i dzieci, oraz że ja już mam miłość swojego życia, na pewno bym się za niego brała. Przynajmniej miałabym ciągły fun.
Wszystko byłoby w porzo, gdyby nie to, że idziemy tam z Łan Di. Sami rozumiecie. Dwa najsławniejsze zespoły kraju w jednym programie to hit telewizji. Z tego co wiem, nasz odcinek ma zgromadzić przed telewizorami rekordową ilość widzów. Jak zwykle – kasa, kasa, kasa. Zdążyłam się już przyzwyczaić. 
Nie wiem jakie nas czekają pytania, ale mam nadzieję, iż James nie będzie tak wścibski i nie wprawi nas wszystkich w zakłopotanie. Najbardziej boje się o Zoe i pytania na temat sami wiecie czego, o mnie i Harry'ego oraz wątek naszego pseudo związku, no i Ami, którą już wszyscy podejrzewają o głębszą znajomość z Nick'iem. Spójnym zdaniem – będzie grubo. 
-Kurwa mać, to pierwszy taki grupowy wywiad w programie od niepamiętnych czasów... - Vicky siedzi na kanapie, konsumując drugiego już banana i widzę, że ona też się zdaje być trochę nerwowa, pomimo że zawsze wszystko po niej spływa.
-Ja tam się chyba posikam z nerwów, serio – Ami jest zdenerwowana dwa razy bardziej od tej pierwszej, i akurat jej naprawdę się nie dziwię. 
-O co nas będzie pytał, jak myślicie? - Zoe jest nie zorientowana w sytuacji, bo jeszcze nie miałyśmy tego typu występu z nią w składzie. 
-Chyba wszystkie dobrze wiemy, jakie mogą paść pytania. Musimy tylko dobrze z nich wybrnąć. - zabieram głos. Jedyna mądra głowa w tym otoczeniu.
-Jeśli wymyśli znowu jakąś śmieszną grę, to obiecuję, że będę udawała zawał – Ami jest trochę głupiutka, ale już chyba nic nie możemy na to poradzić.
-Nie zrobisz tego – Vick patrzy na nią jak na debilkę, a w międzyczasie rzuca mi jedną puszkę fanty, bo to zdecydowanie nasz ulubiony napój. Nie jakieś tam cole zero, które Ami miłuje całą duszą i sercem. Pf.
-Wiecie o tym, że będę się widzieć z Harry'm pierwszy raz od tego cholernego występku duetowego? 
-Tak, my też – odpowiadam, chociaż wątpię, czy ją w jakiś sposób pocieszam, zważywszy, że to jej sytuacja jest przesrana, a nie nasza.
-Jak mam się zachowywać? 
-Zachowuj się tak, jakbyś miała wyjebane!!!!- Vicky rozkłada ręce i chyba stara się udawać rapera, ale wychodzi jej to mega kiepsko.
-O, to będę mieć doskonałą nauczycielkę – Ami uśmiecha się do niej sztucznie, po czym wywraca oczami. Pewnie zdaje sobie sprawę z braku inteligencji swojej psia. WCZAS!
-Zachowuj się normalnie – radzi Zoe. - Jak... Koleżanka. Jakby to co zrobił w ogóle cię nie ruszało. 
-Popieram! - zgłaszam się do odpowiedzi. - To on nic z tym nie zrobił, ty nie powinnaś przepraszać. A jeśli między wami będzie napięta atmosfera, to każdy to zauważy. 
-Tak, macie rację – odzywa się dumnie szatynka. - Nie będę pokazywać jakichkolwiek emocji. Jestem świetną aktorką. Po prostu... Wyłączę swoje człowieczeństwo. Nie będę czuła już nic...
-Masz nieźle nasrane – Vicky znów patrzy na nią z dołu, i jakby ktoś oglądał nas z zewnątrz, to pomyślałby, że tak naprawdę nie tylko Ami ma nasrane pod kopułą, ale my wszystkie.
-Ami... - podchodzę do niej i opatulam ją ramieniem. - Naprawdę nic nie poczujesz w swoim wielkim jak planeta Ziemia sercu? - ona patrzy na mnie z kamienną twarzą, aż przeszywają mnie ciarki. Zbliża się do mojej twarzy, i zatrzymuje kilka centymetrów od ust.
-Jakim sercu...? - faktycznie, dobra z niej aktorka.

Jesteśmy już w studio i siedzimy wszystkie w naszym VIP room'ie. Jeszcze nie spotkałyśmy łan di. Chwała Bogu. Może faktycznie będzie lepiej, jeśli spikniemy się z nimi dopiero w programie na żywo. Sama już nie wiem. Chyba się zagubiłam w tym szalonym świecie zdrad, sławy i bezmózgowia. 
Wypindrzone jak sto pięćdziesiąt w super obcisłe kiecki, szpilki i najlepszą biżuterię, lekko się nudzimy, bo jak zwykle jesteśmy gotowe przed czasem. 
-Ale wieją nudąąąąąąąąąąąą! - Vicky robi największego balona z gumy jakiego widziałam na oczy, kiedy po chwili rozpryskuje się na całej jej twarzy. Ale to jest przyjebana laska. 
-Ami, zagramy w łapki dla rozluźnienia? - Zoe patrzy na szatynkę, jak dziecko na swoją mamę, które prosi o lizaka. Gdzie i z kim ja żyję? Tell me?
-Okej – America zgadza się bez zastanowienia, a po chwili zostaję w gronie dwóch dorosłych kobiet, które jak przedszkolanki grają w łapki, i tej drugiej imbecylki, która swoimi zasranymi balonami jeszcze bardziej mnie dekoncentruje. 
-Spierdalam stąd... - macham na nie ręką i opuszczam te szalone smerfetki. Może jeśli się przejdę, to spotkam kogoś o podobnym poziomie intelektualnym do mojego. To chyba nie może być takie trudne?
Wracam jednak z podkulonym ogonkiem, bo nie miałam okazji poznać nikogo interesującego. Sami kamerzyści, operatorzy i ogólnie takie takie. Jedynie chwilowe rozdanie autografów było dla mnie jakąś rozrywką. Na bogato.
-Dziewczyny, za dwie minuty wchodzimy na wizję! - mówi do nas jakaś kobietka, więc spozieramy na siebie i bierzemy głębokie oddechy. Spodziewam się, że wszystkie już dawno zdążyłyśmy ubrudzić sobie majtki. Sami wiecie dlaczego, no...
Kiedy wychodzimy, następuje starcie tytanów. Dwie czteroosobowe grupy stają naprzeciwko siebie ze wzrokiem takim, jakbyśmy się nigdy nie znali. Osiem osób. Cztery samice, i czterech samców. Co z tego wyniknie? 
Widzę jedynie lekko zbolały wzrok Harry'ego, wyjebany wyraz twarzy Ami, wrogie nastawienie Zoe, zmęczone życiem (bądź ćpaniem) oczy Liam'a, wyprostowaną sylwetkę Vick, pokrzepiający uśmiech Niall'a oraz tę samą postawę Louis'a co zawsze. No i ja. 
-Harry – tutaj głos Santagel
-Zoe – głos Tomlinson
-Niall – głos Carter
-Caroline – głos Payn'a
-Louis – głos Woods
-Victoria – głos Styles'a
-Liam – odzywam się teraz ja.
-America – a Horan kończy tą śmieszną scenkę. 

CZAS NA SHOW.


AMERICA

Ogólnie to jest mega fajnie, atmosfera superancka, publiczność nas kocha, a nie daj Boże żeby było niezręcznie! Nie, w ogóle.
Dziwnie było nie zamienić z Harry'm ani jednego słowa, tylko przywitać się z nim na wizji gorącym uściskiem, jakbym była mega szczęśliwa, że go widzę bo jest moim friends forever. Ale niestety oboje musimy udawać, że tymi friends forever jesteśmy, bo przecież nikt nie wiedział o naszym ukrytym związku, za to wiedzieli o PSEUDO JAWNYM związku jego i Caroline. Żyję wśród debili.
Zaczęło się dość niewinnie, szybkie pytania i odpowiedzi na temat koncertowania, stosunku w zespołach i planach na przyszłość. Zupełnie niegroźnie. Najgorsze miało się dopiero zacząć…
-Czas na punkt kulminacyjny naszego programu, którym jest…. - James patrzy na nas z podekscytowaniem, a ja naprawdę jestem gotowa na to, aby udawać ten cholerny zawał. Raz, dwa, trzy… - NEVER HAVE I EVER (Nigdy przenigdy!) - tak, mój zawał właśnie dał o sobie znać. - Ja czytam twierdzenie, a wy pokazujecie odpowiedni napis I HAVE NEVER albo I HAVE. Zasady są proste, pytania jeszcze prostsze, możemy zaczynać!?
-Tak! - odpowiadamy wszyscy chórkiem i udajemy podniecenie, ale tak naprawdę każdy z nas przełyka ostatnią ślinę, bo jestem pewna, że dowiemy się o sobie czegoś nowego.
-Nigdy przenigdy nie miałem miliona dolarów na swoim koncie… - James zdaje się być uchachany, i my trochę też jesteśmy. Na razie jest dość niewinnie. Wszyscy jak na zawołanie pokazujemy napis I HAVE NEVER, chociaż każdy wie, że to żarcik, bo milion dolarów pojawił się na naszych kontach na samym początku lichych karier. 
-Ohhh, proszę was! Nie będziemy się bawić, jeśli będziemy kłamać. - odzywa się James, rusza się z siedzenia i odwraca paletkę mnie (bo siedzę zaraz po jego lewej stronie) oraz Harry’mu (który siedzi po jego prawej stronie) czyli dwóch najlepszych kumpli i zawodników obok kochanego James’a. Lepiej być nie mogło.
-Nigdy przenigdy nie latałem nago publicznie… - chwila zastanowienia, i aż wstyd mi przyznać, iż to robiłam. Zupełnie tak samo jak Vicky, Caroline, Niall i Harry. Super zgrana ekipa.
-AMI?! - James patrzy na mnie swoimi wielkimi oczami i jest nieźle zdziwiony. Pewnie dlatego, że uchodzę za świętość tego zespołu. Nie tym razem!!!
-Tak, zdarzyło się, przyznaję.
-Jak to się stało i czemu mnie tam nie było?- pyta James, na co wybuchamy śmiechem.
-Na naszym basenie czasem dzieją się różne rzeczy, ale zapraszamy! 
-Nigdy przenigdy nie byłem w klubie ze striptizem - ja i dziewczyny odpowiadamy dość szybko, ale widzę, że chłopcy mają lekki problem. 
-Harry, twój znak nie może być pomiędzy dwoma odpowiedziami! - zwraca mu uwagę James, kiedy ten mały zasraniec kręci tą paletką, jakby nie był pewny swojej odpowiedzi. Faktycznie, trzeba się nad nią głęboko zastanowić, bo przecież takich rzeczy jak wypad do klubu ze striptizem się w ogóle nie pamięta!!! Ale książę w końcu pokazuje napis I HAVE, tak samo jak Liam. Nie no, uroczo. Mój BYŁY chłopak wcale nie jest taki święty.
-Nigdy przenigdy nie byłem na randce z osobą dwa razy starszą - czyta kolejne pytanie, a mnie znów z łatwością przychodzi odpowiedź. 
-Co to za gra!? - Harry buntuje się, i uśmiecha tak pięknie, że można by się rozpłynąć, ale ja na pewno tego nie zrobię. Zdążyłam już wyłączyć swoje człowieczeństwo. Dodatkowo kiedy z czasem dowiaduje się coraz więcej nowych rzeczy o nim, to coraz bardziej wydaję się mi daleki.
-Harry, Liam i Vicky. Niegrzecznie… - komentuje James, na co cała trójka śmieje się nerwowo i rumieni.
-Vicky, co masz na swoje usprawiedliwienie?
-Podobno w życiu trzeba spróbować wszystkiego - mówi rozbawiona, na co publiczność głośno wiwatuje, chyba przyznając jej rację. Słodko.
-Nigdy przenigdy nie spałem z kobietą…. - oczywiście wszystkie pokazujemy napis I HAVE NEVER (bo jeszcze tego by brakowało), a chłopcy I HAVE.
-Nigdy nie spałam z mężczyzną… - tu znowu sytuacja się powtarza, ale tym razem zamieniamy się rolami.
-Proszę państwa, mamy tutaj czynnie uprawiającą seks młodzież - mówi James do kamery, na co się śmiejemy. - Nie, nie, żartuję. Chociaż ? - żarciki mężczyzny czasem bywają tak krejzi, jak nasza Fat Pat. On nawet nie musi nic mówić, żeby każdy się śmiał. Tak już po prostu ma.
-Nigdy przenigdy nikt nie napisał o mnie miłosnej piosenki… - czyta James, a mnie aż ściska w piersi, bo doskonale wiem jaki będzie finał odpowiedzi tego pytania. 
Harry znów chichocze pod nosem zawstydzony, a ja staram się na niego nie patrzeć. Moja grobowa mina mówi więcej niż tysiąc słów. Czuję tylko lekki uścisk dłoni od strony Vicky, który jakimś cudem mnie uspokaja.
-Harry, wszyscy się świetnie bawią.
-Ja się nie bawię świetnie. 
Jeśli wcześniej było niezręcznie, to teraz jest super ultra niezręcznie.
-Dobrze, czyli co? Tylko Harry? - pyta nas James, na co kiwamy głowami, bo niestety o nikim z nas nikt nie miał przyjemności napisać miłosnej piosenki. SMUTEK. 
-Kolejne pytanie. Nigdy przenigdy nie użyłem szczoteczki do zębów kolegi lub koleżanki z zespołu. - proste pytanie i wszystkie odpowiadamy jednocześnie I HAVE. Bo bez jaj, często nam się zdarza myć zęby na przemian swoimi szczoteczkami. Życie. Natomiast u chłopaków wygląda to tak, że tylko Niall i Louis podnoszą te same plakietki co my.
-U dziewczyn to normalne? - pyta nas James.
-Wszystkie mamy różowe szczoteczki, więc często już chyba tracimy rachubę, która jest czyja. - odzywa się Zoe i szczerze przyznajemy jej rację. Takie życie.
-A kogo szczoteczki ty użyłeś Niall?
-Cóż, użyłem Harry’ego…
-Kiedy!?- pyta zaskoczony Styles, i muszę stwierdzić, że w tym momencie naprawdę wybucham szczerym śmiechem. Bo jest rozkosznie słodki. A ja tego nie zmienię, choćby nie wiem co. Moje człowieczeństwo powraca jak piłeczka ping pongowa.
-Lata temu…
-Co!? - wszyscy się śmieją, i James się śmieje, śmieje się Niall, śmieje się Harry i ja się śmieję, bo nie da się przecież inaczej.
-Po prostu na trasie koncertowej często w pośpiechu myje się zęby tym co ma się pod ręką - tłumaczy Louis.
-Prawda! - komentuje Niall, a James ma dla nas kolejne pytanie.
-Nigdy przenigdy nie randkowałem z osobą z przeciwnego zespołu…- nastaje moment uniesienia. Pierwszy jako Louis podnosi swój znak I HAVE NEVER, i wcale się nie dziwię, bo jako jedyny nie brał udziału w naszych ukrytych związkach, chorych związkach, fikcyjnych związkach i tak dalej. Widzę, że Victoria i Niall patrzą po sobie, i w tym samym momencie podnoszą napis I HAVE NEVER. Przesrane. Na pewno ktoś już to wyhaczył. Zoe i Liam pokazuję I HAVE, bo tak naprawdę każdy wiedział o ich krótkim wątku miłosnym, tak samo jak o dłuższym wątku miłosnym Caroline i Harry’ego, którzy również pokazują I HAVE. Jedynie ja siedzę jak na szpilce i kręcę tą zasraną paletką jakby mnie zahipnotyzowali i zastanawiam się, czy Harry w głębi duszy ma na myśli mnie, czy fikcję z Caroline. Teraz już sama nie wiem.
-Caroline, jak sobie dałaś radę z Harry'm? - żartuje James. A może i nie żartuje?
-Oh, uwierz mi, to nie było łatwe - odpowiada blondynka, chichocząc.
-America, jaka jest Twoja odpowiedź? - słyszę głos James’a, który budzi mnie z transu.
-Przepraszam, zawiesiłam się. Oczywiście, że… - i w tym momencie pokazuje napis I HAVE NEVER. Przecież nic innego mi nie zostało. Zerkam tylko ukradkiem przez nanosekundę na Harry’ego i przez ten krótki moment zdaję się dostrzec kilka emocji naraz. Gniew, smutek, żal, przykrość, miłość, nienawiść, zawód, ból i przygnębienie. I w momencie mam wrażenie, że wszystkie te emocje przelewają się na mnie, a moje człowieczeństwo powraca. I to ze zdwojoną siłą.

Z jednej gry, przyszedł czas na drugą zabawę, która nosi nazwę „Z KIM”. James czyta nam pytania z kim chcielibyśmy coś robić, a my podnosimy do góry tabliczkę z imieniem konkretniej osoby. Żeby było zabawniej, my dostałyśmy imiona chłopców, a chłopcy dostali nasze imiona, więc przeczuwam, że robi się coraz zabawniej. 
-Gracze, gotowi? - James spoziera na nas pytającym wzrokiem, na co jedni kiwają głowami, a drudzy wykazują wiwatujące okrzyki. Taaak, będzie suuuper.
-Z kim pojechałbym na imprezę w Las Vegas? - zastanawiam się nad tym intensywnie, tak jak i reszta dziewczyn, i patrzymy na siebie kolejno z chłopakami jakbyśmy szukali odpowiedź na dane pytanie. Nie ma opcji, że chociaż raz pokaże w tej grze imię Harry’ego. NIE!
-Vicky z Niall’em, Zoe z Lou, Ami z Liam’em, Caroline z Niall’em, Louis z Americą, Niall z Zoe, Harry z Caroline i Liam z Victorią. Cóż moi drodzy, stwierdzam, że niestety wcale nie pojechalibyście na żadną wycieczkę… A Harry mógłby jedynie pomarzyć… - komentuje James, na co wybuchamy śmiechem. Fajnie, fajnie…- Jak myślisz, dlaczego nikt nie chcę z tobą jechać do Las Vegas? - szatyn poprawia swoje włosy i pokazuje dołeczki.
-Sam nie wiem. Do tej pory nie narzekały na moje imprezowe towarzystwo…
-Kolejne pytanie. Z kim zaśpiewałbym miłosną piosenkę? - znów chwila zastanowienia, a po chwili tabliczki w górze.
-Zoe z Harry’m, Vicky z Lou, Caroline z Harry’m, Ami z Niall’em, Harry z Caroline, Niall z Vicky, Louis z Ami i Liam z Zoe…- ta gra jest coraz bardziej śmieszna. - Proszę państwa, ogłaszam przełomowy moment. Nasza ex para jako jedyna zdobyła punkt. - Caroline i Harry przybijają sobie piątkę na odległość, bo przecież wszyscy już wiedzą, że są w zgodzie, bo jak mieliśmy wcześniej okazję słyszeć, James wszystko od nich wyciągnął na temat ich teraźniejszej relacji. NAJS.
-Z kim wziąłbym ślub? - oooo nie. BŁAGAM TYLKO NIE TEGO TYPU PYTANIA. Co ja mam do kurwy nędzy zrobić? Spodziewam się, że każda z nas tego nie wie. Mamo, pomóż.
-I proszę państwa jaki mamy finał, oto odpowiedzi! Victoria z Niall’em, Zoe z Lou, Caroline z Lou, Ami z Lou. Panowie… - James patrzy na chłopaków. Co ja zrobiłam? Ale przecież nie miałam wyboru, prawda? - Chyba nie macie zbyt dużego powodzenia. Prawie wszyscy chcą Louis’a. Natomiast Lou chce Caroline, Niall Victorię, Liam Zoe a Harry Americę. - HARRY CHCĘ AMERICĘ. C C C CO????
-Cóż, możemy się spodziewać jednego pewnego ślubu. Victorio, dlaczego wylosowałaś Niall’a? 
-Bo jest bardzo troskliwy, zabawny i rodzinny. Wydaję mi się, że to dobry kandydat. Jeśli już faktycznie miałabym wybrać… - dopowiada blondynka, a ja nie wiedzieć czemu mam wrażenie, że to dla blondyna gwóźdź do trumny.
-Niall, dlaczego wybrałeś Victorię?
-Myślę, że z tych samych powodów. - odpowiada krótko, co jest do niego niepodobne, ale co ja tam wiem.
-Harry, skąd pomysł na Americę? Kujesz żelazo póki gorące?- o nieeeeeeeeee. NIE NIE NIE.
-Jasne... - odpowiada, śmiejąc się. - Zoe jest dla mnie jak młodsza siostra, Caroline to moja była dziewczyna, więc wypada z gry, wybacz kochanie - Harry patrzy teraz na blondynkę, na co ta macha lekceważąco ręką. Wariatka. - Victoria zawsze była dla mnie dobrą kumpelą, więc… Postawiłem na Americę. - aha, fajnie. Tak z braku laku, czemu nie. Wiem, że pod tym wszystkim kryje się zupełnie inny podtekst, ten którego on nie chce wyznawać światu, a ja mam właśnie wyrzuty sumienia, że nie podniosłam tabliczki z jego imieniem.
-Z kim poszedłbym na kolację? - teraz już się nie zastanawiam i faktycznie podnoszę tabliczkę z odpowiednim imieniem. - Ami z Harry’m, Vicky z Niall’em, Zoe z Liam’em, Caroline z Lou, Harry z Zoe, Niall z Ami, Liam z Caroline i Louis z Victorią. Niestety, ale ponownie nie trafiliście w swoje typy, więc nici z kolacji… - odzywa się James. Jesteśmy mega chujowi w tej grze.
-Americo, wybrałaś Harry’ego ze względu na propozycję ślubu? - hehe, tak, i dobrze wiedzieć, że on mnie nie wybrał. Wyszłam na idiotkę. Miło.
-Chyba tak. Od kolacji do wesela, ale chyba miłość ze strony Harry’ego już dobiegła końca… - nie martwię się, że powiedziałam to na głos  i nie martwię się też reakcji ludzi, bo przy mojej wypowiedzi się promiennie uśmiechnęłam, więc wszyscy na pewno wezmą to za żarty. Chyba, że są inteligentni…
-Najwyraźniej, bo Harry na kolację zabrałby swoją siostrę Zoe. - James patrzy wymownie na lokowatego, który znowu uśmiecha się lekko zakłopotany. I dobrze!
-Z kim u boku poszedłbym na koniec świata? - po chwili znów możemy spojrzeć na odpowiedzi. A ja i Harry podczas zastanawiania się nad odpowiedzią wcale na siebie nie patrzyliśmy… W OGÓLE!!
-Zoe z Lou, Vicky z Niall’em, Caroline z Lou, America z Harry’m, Niall z Vicky, Liam z Zoe, Lou z Caroline oraz proszę państwa, sytuacja się zmieniła - Harry z Americą. Chyba jednak się pogodzili…I mamy trzy zgodne pary. Niall, czy Victoria to twoja bratnia dusza?
-Myślę, że można tak to nazwać. Widziałem ją nawet mokrą w bieliźnie... - mówi Niall, a ja czuję jak moje serce oraz serce dziewczyn, a najbardziej Victorii, na chwilę staję. 
-Może opowiesz coś więcej? - naciska James.
-To było jak piana party z użyciem pralki... 
-Victorio, czy utożsamiasz się z tymi słowami?
-Cóż mogę powiedzieć... - Vick uśmiecha się z braku laku. - Nie jestem zbyt dobrą gospodynią...
-Dobrze wiedzieć! Następne pytanie. Z kim obrobiłbyś bank? - hem, dziwne pytania. Na co nam obrabiać bank, skoro same mamy cały bank na swoich kontach? - A oto wyniki. Vicky z Harry’m, Zoe z Niall’em, Ami z Liam’em, Caroline z Lou, Harry z Caroline, Lou z Vicky, Niall z Zoe oraz Liam z Amy. Wygrana para to America i Liam, gratulację moi drodzy.
-Halo, a my!? - odzywa się Zoe, bo również trafili na siebie z Niall’em. Graty.
-Oczywiście, wybaczcie niedopatrzenie, zasłaniają mi włosy Harry’ego - odpowiada, na co widownia wybucha śmiechem. Hi hi ha ha.  - Przedostatnie pytanie: Z kim chciałbyś być w drużynie footballowej? - lol. Nie lubię sportu, więc nie wiem??
-Harry z Caroline, Niall z Ami, Lou z Zoe, Liam z Vicky, Caroline z Lou, Zoe z Harry’m, Vicky z Liam’em i Ami z Niall’em. - oo, znowu wygrałam. 
-Niall, dlaczego chciałbyś być w drużynie z Ami?
-Bo jest moją ukochaną przyjaciółką i kompanką…
-I mamy swoje własne szyfry! - dopowiadam.
-Na pewno byśmy wygrali - odzywa się znów blondyn, na co wysyłam mu buziaka w powietrzu. So cute.
-Zoe, dlaczego z Harry’m?
-Bo jest moim bratem. Rodziny się nie rozdziela!
-Dobrze w takim razie moi drodzy ostatnie pytanie: Komu zaufałbyś w stu procentach i pojechał z nim na niebezpieczną podróż? - oh, pytanie o zaufaniu. Wspaniale. Gdybym miała myśleć jasno i kierować się zaufaniem, wybrałabym Niall’a, ale w głębi duszy wiem, że w tej przejażdżce widzę zupełnie innego koło siebie i szczerze powiedziawszy nie wiem czy to dobry znak.

-Ostatnie wyniki. Ostatni raz macie szansę na zgodę. Ostatnie rozstrzygnięcie! Vicky z Niall’em, Zoe z Liam’em, Caroline z Lou, Ami z Harry’m, Niall z Vicky, Liam z Zoe, Lou z Caroline oraz proszę państwa Harry z Ami, przez co rozumiemy, że wygraliście ostatnią rundę bez żadnej pomyłki! - wspaniała wiadomość. Zwłaszcza, że miałam nie losować Harry’ego, a zrobiłam to kilkukrotnie, kiedy on sam nie był mi dłużny. Ale to tylko zabawa. W prawdziwym życiu go już nie wybiorę. Nigdy więcej…

***


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz