VICTORIA
Przez natłok
zdarzeń i planów przez chwilę zapomnieliśmy o ślubie naszej nauczycielki
śpiewu. Gdzieś pomiędzy gonitwą o lepsze jutro i naprawie gorszego wczoraj, wszyscy
uświadomiliśmy sobie, że przez kilka dni będziemy tańczyć na plaży, celebrować
zaślubiny Patricii i pić szampana.
Cały pierwszy
dzień zaraz po przylocie spędziliśmy na niczym innym jak relaksie. Jestem pewna,
że każdej z nas przyda się chwila odpoczynku. Piękne plaże Seszeli zdecydowanie
nadają się do tego, żeby naładować trochę baterie na nadchodzące tygodnie.
- Ami, masz taki słodki brzuszek - Caroline dotyka jej
wypukłości z ogromną czułością. Rozanielona Carter uśmiecha się błogo.
- Chciałabym, żeby maleństwo było już z nami. To wszystko tak do
siebie pasuje. Ashton to taka część mnie, której zawsze mi brakowało.
Po jej słowach
serce ściska mi się boleśnie. Odczuwam pewien brak Ben'a, chociaż nadal słabo
się znamy. Wzdycham cicho, ale nie uchodzi to uwadze moich przyjaciółek.
- Coś się dzieje? - Zoe spogląda na mnie spod ciemnych okularów.
Przez chwilę chcę skłamać, że wszystko jest ok, ale kiedy widzę ich zmartwione
miny, wiem, że byłoby to nie sprawiedliwe.
Zaczynam opowiadać
im wszystko od początku, kończąc historię na mojej wiadomości głosowej, którą
zostawiłam mu na poczcie zanim wylecieliśmy na Seszele.
- Wszystko się ułoży - Ami unosi kąciki ust ku górze. Pociesza mnie
- Jestem tego pewna.
Lubimy spędzać
wspólnie czas, dlatego postanowiliśmy, że chyba nie będziemy odstępować się na
ani jeden krok.
Wieczorem zjadamy
przepyszną kolację w eleganckiej restauracji, która serwowała dania z oryginalnych
seszelskich przepisów. Jedzenie było pyszne i każdy z nas zachwycał się ich
oryginalnością i wielowarstwowością smaków.
W godzinach
późnych, bardzo nocnych udaliśmy się do niewielkiego klubu nieopodal plaży.
Ja bawiłam się
w towarzystwie moich przyjaciółek, które dzieliły nas na dwa. Trochę ze mną,
trochę ze swoimi mężczyznami.
Dostrzegałam
wiele plusów przyjazdu tutaj w pojedynkę. Nie byłam od nikogo zależna. Mogłam robić
co mi się podobało i nikomu nic do tego, ale z drugiej strony marzyłam, żeby
ktoś był obok mnie.
Zapytał jak się
czuje. Powiedział, że pięknie dziś wyglądam. Poprosił do tańca.
Ale nic takiego
się nie dzieje. Noc dobiega końca, kładę się w hotelowym łóżku i sprawdzam
telefon. Cisza. Nadal.
Przygotowania
trwają, Patricia wypija kolejną lampkę szampana i spogląda w lustro. Ma nostalgiczną
minę, która wręcz do niej nie pasuje.
- Jak myślicie, za co kocha się takich ludzi jak ja?
Niezupełnie rozumiemy
pytanie.
- Przecież wiecie, że jestem trochę szalona - wywraca oczami.
- Wydaje mi się, że właśnie za to szaleństwo - podchodzę do
niej. Patrzymy na siebie w lustrze i uśmiechamy znacząco - My Cię kochamy za
Twoje szaleństwo właśnie.
Na przyjęciu Patricia
zachowuje się jak nowo-narodzona. Zaraz po kolacji, wchodzi na scenę i śpiewa
przygotowaną przez siebie piosenkę.
- Now there's no turning back
When you say
We belong to the light
We belong to the thunder
We belong to the sound of the words
We've both fallen under
Whatever we deny or embrace
For worse or for better
We belong, we belong
We belong together
Close your...
Close your...
Close your eyes and try to sleep now
Close your eyes and try to dream
Clear your mind and do your best
To try and wash the palette clean
We can't begin to know it
How much we really care
I hear your voice inside me
(I see your face everywhere)
(Still you say)
We belong to the light
We belong to the thunder
We belong to the sounds of the words
We've both fallen under
Whatever we deny or embrace
For worse or for better
We belong, we belong
We belong together
We belong
We belong.
Nazajutrz ranek
to mieszanina stresu i szczęścia. Za kilka godzin Patricia zostanie żoną. Jest to
dla nas zupełna nowość. Ta kobieta emanowała wolnością, teraz sytuacja się
trochę zmieni.
Jesteśmy szczęśliwe
i dumne, że możemy uczestniczyć w tak podniosłej chwili. Patty zawsze należała
i należeć będzie do naszej muzycznej rodziny. Teraz wraz z Ernestem tworzyć
będzie nową.
W momencie
kiedy Patricia pojawia się w miejscu zaślubin wraz z taktem marsza weselnego widzimy
już nie tylko szaloną kobietę. Widzimy piękną, pełną miłości i światła
Patricie, która chociaż serce oddała dawno, dziś odda również całą resztę.
Ich przemowy
sprawiają, że po moim policzku spływa kilka pojedynczych łez. Jestem wzruszona,
bo wiem, że oddajemy ją w odpowiednie ramiona.
Nie mogło być
inaczej. Wesele trwa, jest głośne i z pompą. Nikt nie szczędzi sobie alkoholu,
tańców i radości.
Kiedy wczesnym
rankiem kładę się, wręcz wykończona, spoglądam na wyświetlacz telefonu. Moje
serce zaczyna bić mocniej.
Spotkamy się
kiedy wrócisz? Odsłuchałem Twoją wiadomość. Musimy pogadać. Ben.