sobota, 8 grudnia 2018

E28S3. So you go your way and I'll go mine and if we're meant to, I'll meet you there.

Music on
VICTORIA
            Z wakacji wróciłam opalona i wypoczęta. Już dawno nie czułam, że oddycham praktycznie całą sobą. Teraz? Nie stanowi to dla mnie żadnego problemu.
            Zaraz po powrocie do domu wzięłam się do pracy. Już w Tajlandii zaczęłam komponować i pisać nowe piosenki na zbliżające się przesłuchanie do Juilliard School. W procesie powstawania nowych kawałków pomagał mi Ed, który jest niedościgniony w tej kwestii.
            Z góry założyłam, że chcę pokazać dwie moje twarze. Jedna romantyczna, podniosła i mówiąca o moich uczuciach. Druga - o tym, że zaczynam stawiać siebie na pierwszym miejscu.
            Po śniadaniu i wypiciu kawy, wsiadam do auta i jadę do studia gdzie już czeka na mnie mój przyjaciel. Jego głowa zwisa nad klawiszami fortepianu, a palce delikatnie tworzą melodię roznoszącą się po pomieszczeniu.
- Hej - nachylam się do jego policzka, składając na nim krótki pocałunek. Po naszych krótkich, ale intensywnych wakacjach jesteśmy sobie bliżsi niż kiedykolwiek. Ed spogląda na mnie z dołu, uśmiechając ciepło.
- Cześć. Mam coś niesamowitego. Chcesz posłuchać?
            Bez zastanowienia przyjmuję jego propozycję bym usiadła tuż obok. Zwinnie zaczyna wystukiwać nuty które znajdują się tuż przed jego twarzą.
- Life can get you down so I just numb the way it feels / Życie może cię zawieść, więc po prostu znieczulam uczucia
I drown it with a drink and out of date prescription pills / Topię je w drinku i przeterminowanych tabletkach na receptę
And all the ones that love me, they just left me on the shelf, no farewell / I wszyscy ci, którzy mnie kochają odstawili mnie na półkę, bez pożegnania
So before I save someone else, I’ve got to save myself / Więc zanim ocalę kogoś innego, muszę ocalić siebie…
            Kiedy kończy śpiewać, czuję jak łzy napływają mi do oczu. To mój tekst, trochę podrasowany, muzyka zupełnie taka jaką chciałam. Wszystko jest idealne.
- Pracowałem nad tym pół nocy i większą część ranka. Jesteś pewna, że chcesz jej użyć tylko na przesłuchaniu? Jest świetna.
- Jestem pewna - mówię twardo, bo wiem, że jak wypuszczę ją do sieci albo wrzucę na krążek znów będzie o mnie głośno. A tego nie chcę. Chcę się teraz ukryć.
- Ja na Twoim miejscu jeszcze bym to przemyślał… - karcę go wzrokiem, więc szybko tłumaczy co miał na myśli - Nie chodziło mi o karierę. Tylko o piosenkę, Vick.
- Rozmawialiśmy o tym tysiące razy. Tworzę tą muzykę tylko i wyłącznie dla Juilliard School. Nikt oprócz nich, Ciebie i może małego grona moich przyjaciół jej nie usłyszy. Ani tego kawałka, ani drugiego.
- Okej - rudowłosy ściąga nuty z fortepianu i podaje mi je - W takim razie teraz musisz ćwiczyć. Zaczynamy.
            Po dokładnym zapoznaniu się z muzyką, odegraniu jej na fortepianie dziesiątki razy dołączam również mój śpiew. Na tych ćwiczeniach mija nam większość przedpołudnia i kiedy wybija czternasta trzydzieści, uznajemy, że na dziś wystarczy.
- Jest okej - Ed obejmuje mnie ramieniem - Ale musi być wyśmienicie. Poćwiczymy jeszcze.
- Jasne - biorę butelkę z wodą i upijam łyk - Więc dziś jest wielki dzień Niall'a - kieruję naszą rozmowę na inne tory.
- Tak. Wymyśliłem kilka fajnych atrakcji. Myślę, że mu się spodoba.
- Co wymyśliłeś? - pytam niby przelotnie, żeby wyciągnąć jakieś informacje.
- Najpierw golf. Oczywiście open bar, wszystkie możliwe irlandzkie piwa. Potem lecimy do baru i tam zaczniemy prawdziwą balangę przy meczu piłki nożnej. Wiesz, to jego klimaty.
            Zgadzam się z nim, bo wiem, jak bardzo Niall lubi piwo, golfa i piłkę nożną.
- Zarezerwowałem lożę VIP w Exchange.
            I właśnie o ten moment mi chodziło. Gdzie wylądują na końcu. Choć interesowało mnie to co wymyślił Sheeran, bo w końcu musiał włożyć w to minimum swojego wysiłku, jednak nie było dla mnie najważniejsze.
            Teraz już mam plany na wieczór. Czas zacząć przygotowania.

            Chcę wyglądać bosko. Albo bardziej niż bosko.
            Już dawno nie stałam przed takim dylematem. Moja garderoba została przeryta przeze mnie jakieś tysiąc razy. Przebierałam się nie mniej niż dwadzieścia.
            Ciągle coś mi nie odpowiadało. Jak sukienka nie była za długa, to znów za krótka. I tak w kółko. Chciałam zachować swój styl, ale być bardziej sexy niż zazwyczaj.
            Dopiero kiedy dokopałam się do srebrnej sukienki na cienkich ramiączkach wiedziałam, że to to.
            Ubieram się, poprawiam włosy, spryskuję skórę mocnymi perfumami.
            Jestem gotowa.

- Dziękuję i dobrej nocy - płacę taksówkarzowi, po czym wysiadam z auta. Bywałam w wielu klubach w Los Angeles, ale tutaj mnie jeszcze nie było. Klub mieści się w trochę szemranej okolicy, ale przed wyjściem zdążyłam wypić dwa kieliszki wina, więc totalnie mi to nie przeszkadza.
- Victoria Santangel! - słyszę swoje imię i nazwisko, ale idę przed siebie by jak najszybciej dostać się do środka. Wiem, że to jacyś fani. Chcę tu być zupełnie anonimowo, więc tak będę się zachowywać.
            Po krótkiej rozmowie z gościem na bramce wkraczam do środka. Klub jak klub. Kolorowe światła i mocna muzyka. Jednak nie to mnie dziś tu interesuje. Wyruszam na poszukiwanie baru. Najpierw drink. Jestem tu dziś zupełnym przypadkiem. Tak mam zamiar się zachowywać - jakbym była zdziwiona, że w ogóle tu trafiłam.
            Zamawiam wódkę z redbullem. Mogłam zdecydować się na coś bardziej wyszukanego, ale uznałam, że skoro jestem tu "przypadkiem", to cała ozdoba mnie musi również być przypadkowa.
            Klub jest zapełniony po same brzegi. Pełno ludzi na parkiecie tańczy w rytm muzyki, inni wlewają w siebie alkohol przy barze, a inni po nich sprzątają. Życie w tym miejscu tętni swoim nocnym rytmem i nic zupełnie nie wydaje się tutaj inne niż w każdym możliwym miejscu w Los Angeles.
- Przepraszam - schylam się nad barem - Kto zajmuje się tutaj rezerwacjami?
            Skołowana dziewczyna patrzy na mnie podejrzliwie.
- Nazywam się Victoria Santangel - wyciągam do niej rękę, którą od razu ściska. Po raz ostatni mam zamiar wykorzystać swoje nazwisko do własnych planów - Poszukuję stolika z rezerwacją na nazwisko Sheeran.
            Dziewczyna  działa szybko. Przyprowadza do mnie eleganckiego mężczyznę z tabletem w dłoni, który po małej opłacie wskazuje mi miejsce którego dziś szukałam.
            Ich loża znajduje się na samej górze, w intymnym kącie. Jak się mogłam spodziewać Ed pomyślał o najmniejszym szczególe. Dziękuję za pomoc i ruszam w stronę stolika.
Jesteś tu zupełnie przypadkiem, powtarzam sobie w głowie. I chyba udaje mi się osiągnąć to co planowałam, bo kiedy oddalam się od stolika, czuję jak czyjaś dłoń wsuwa się pod mój łokieć.
- Victoria? - odwracam się, ze świadomością kto stoi za mną.
- Niall? - odpowiadam pytaniem na pytanie. Uśmiecham się szeroko, wskazując palcem na bar, który oddalony jest od nas o jakieś dziesięć kroków - Drink?



            Czuję jak dłonie Niall'a wędrują po całym moim ciele. Nie sądziłam, że sama myśl o tym, że będziemy to robić nakręci mnie tak mocno, że równie dobrze teraz nie potrzebowalibyśmy żadnej gry wstępnej.
            W sumie nie mamy na nią czasu. Ochoty. Mamy zdecydowanie ochotę na więcej.
            Czarna kurtka Horana leży już na podłodze, teraz pozbywam się jego koszulki. Ciągle całując się idziemy do góry. Kiedy jestem nakręcona jak szwajcarski zegarek, wystarczyłby mi nawet dywan w przedpokoju.
            Ale to Niall. Będziemy razem uprawiać seks po raz pierwszy i ostatni, więc chcę żeby było co najmniej dobrze.
            Wygodnie.
            I choć odrobinę romantycznie.
-  Tutaj - wskazuję mój pokój pomiędzy naszymi pocałunkami.
            Ja wchodzę do środka, Niall pozostaje jednak przed drzwiami jakby obawiał się tutaj wejść.
- Chodź - mówię, ale on nadal stoi w bezruchu - Coś nie tak?
- Wszystko okej - odpowiada, ale ciągle znajduje się po za moimi dłońmi. Zrzucam szpilki z nóg i teatralnie usuwam srebrną sukienkę z mojego ciała. Stoję teraz pół naga, w świetle małej lampki, zachęcając by Niall w końcu zrobił ze mną to, czego jeszcze nigdy nie mieliśmy okazji doświadczyć.
- Mało zachęcająco? - wsuwam palec pomiędzy moje stringi a skórę. Horan mruga szybko oczami, po czym robi duży krok do przodu.
- Pozwól, że ja to zrobię.
            Uprawiałam seks z wieloma mężczyznami. Młodszymi, starszymi, wysportowanymi i tymi trochę mniej.
            Czasami podobało mi się bardzo, czasami w ogóle.
            Jednak to co przeżyłam dziś, trudno opisać mi słowami.
            Jeśli tak uprawia się seks z mężczyzną który Cię kiedykolwiek kochał, to jest zupełnie niesamowite. Ruchy ciała potrafią powiedzieć czasami więcej niż słowa.
            Niall potrafił być delikatny, ostry, by znów traktować moje ciało jak świątynię.
            Z jednej strony żałowałam, że noc się skończyła, ale z drugiej kiedy całowałam Niall'a po raz ostatni w naszych drzwiach czułam jak wszystko dobiega końca.
            Choć mój plan obejmował zamykanie rozdziałów co najmniej do października, teraz wiem, że ten najważniejszy został zamknięty dziś.
            A słowa Niall'a na zawsze utkwią w mojej pamięci.
- No matter how much time goes by I'll never forget the first time you looked at me and how I fell In love with you. Even if we can't be together in the end, I'm glad that you were a part of my life.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz