środa, 18 stycznia 2017

27.Now, there’s one in California who’s been cursin’ my name, cause I found me a better lover in the UK.

Music on


AMERICA

Siedzimy z dziewczynami w naszym prywatnym samolocie w drodze do Los Angeles. Caroline i Zoe są piękne i świeże niczym księżniczki, dlatego wieczorem u Jimmie’go będą wyglądać doskonale, czego nie można powiedzieć o mnie i Vicky bo obie po wczorajszej libacji oraz innych ekscesach czujemy się jakby ktoś nas wypluł. Albo wypluł i rozdeptał. To na prawdę niezbyt miła perspektywa.
Opowiadam im co się u mnie wczoraj/dzisiaj działo. Wszystkie są lekko zdziwione i mam wrażenie, że same nie wiedzą jaką mi dać radę. Ale w zasadzie ja nie potrzebuję rad, bo wszystko zostało już ustalone czarno na białym. 
-No dobra, obudziliście się i co? Wyznał ci miłość? - pyta Zoe.
-Taaak, chyba w snach. - prycham. - W zasadzie mam wrażenie, że czuł jakiegoś moralniaka tak samo jak ja. Tyle, że ja byłam wczoraj zdeczka podchmielona, a on nie.
-Ja już nie kumam tego gościa, serio. Daję ci świetny seks i jeszcze lepszy orgazm, który tak na marginesie nie był udawany, prawda? - upewnia się Care.
-Nie, nie był. - śmieję się.
-No właśnie. W każdym razie macie za sobą super noc, a on parę godzin później znowu zachowuje się jak jaskiniowiec.
-Szczerze powiedziawszy nie winię go za to jakoś bardzo… - wzdycham. Patrzą na mnie uważnie i widzę jak Vick mruży oczy.
-Tobie już nie zależy, prawda? - zna mnie jak nikt inny, choć to nie do końca prawda.
-To nie tak, że mi nie zależy. Mam wrażenie, że wciąż go kocham i pewnie zawsze będę go kochać, ale po prostu. Jestem w stanie iść dalej…
-No to co w końcu z tego wyszło? - odzywa się znów Zoe.
-Powiedzieliśmy sobie, że nie żałujemy tego co się stało. Ja odparłam, że cieszę się, że w zasadzie mamy taką relację i już nie jesteśmy skłóceni i zaproponowałam, abyśmy oboje teraz w przyjaźni odpoczęli od siebie i dowiedzieli się czego tak naprawdę chcemy. 
-Serio? - Care podnosi brwi z wrażenia. - To mi wygląda na rozmowę dwóch dorosłych ludzi… Dziwne.
-I co on na to? - dopytuje Vick.
-W zasadzie przyznał mi rację. Oboje stwierdziliśmy, że tak naprawdę nie jesteśmy parą więc nie możemy stawiać sobie ultimatum. Doszliśmy do wniosku, iż skoro jesteśmy wolni, możemy korzystać z życia, a los sam nam podpowie, co jest nam potrzebne.
-O chuj… - komentuje Care. - Tego się nie spodziewałam. Czyli możesz robić wszystko na co masz ochotę i nie będziesz się czuć winna?
-Tak mi się wydaję. Czuję się teraz jakaś… - zastanawiam się chwilę. - Wolna. Jakby cały świat należał do mnie.
-To super uczucie maleńka… - Turner obejmuje mnie ramieniem. - W końcu ci się należy po tym chorym okresie w twoim życiu.
-No, a co u ciebie Vick!? - Zoe kieruje do blondynki i wszystkie stajemy się znów zaciekawione nową opowieścią.
-U mnie nie było seksu i orgazmu… - odpowiada, na co wybuchamy śmiechem. - W zasadzie było fajnie. Rozmawialiśmy do nocy, piliśmy piwo, trochę się o sobie dowiedzieliśmy… To był naprawdę jeden z lepszych wieczorów w moim życiu.
-No ale nic więcej? Żadnego buzi buzi?- pyta Care.
-Albo chociaż trzymania za kolanko? - odzywam się ja.
-Nie, nic z tych rzeczy. Wolałabym, żeby wszystko szło powoli. Nie chcę znów się sparzyć. No i sama pragnę w końcu dowiedzieć się, czego tak naprawdę chcę. Ostatnio praktycznie cały czas albo byłam w związku albo miałam z kimś do czynienia pod względem łóżkowym. Myślę, że czas abym miała trochę czasu dla samej siebie…
-No i o to chodzi przyjaciółko! - przybijam jej piątkę. - Witam w moim klubie…
-Coś mi się wydaję Zoe, że wyglądamy przy tych dwóch jak nic nie warte zamężne emerytki po przejściach… - Care patrzy na nas z uśmiechem.
-Co zrobisz… W końcu przechodzą drugą młodość. Dajmy się im wyszaleć.



Jimmy Kimmel powitał nas jak zawsze niesamowicie gorąco w
swoim show. Jest naszym ulubionym prezenterem zaraz po James’ie, ponieważ często potrafi nas rozbawić i nie jest wścibski, jak duża część osób, którzy nas goszczą lub przeprowadzają z nami wywiady.
Siadamy na obszernej, granatowej kanapie z wielkimi uśmiechami na twarzach.
Makijażystki zrobiły kawał dobrej roboty, więc wraz z Vick nie wyglądamy tak, jakbyśmy całą noc chlały wódę.
Ja mam na sobie grafitowo srebrną, obcisłą sukienkę oraz czarne szpilki za kostki i dodatki. Wyglądam jak twarda, rockowa laska, chociaż przez długi okres uchodziłam za tę najbardziej subtelną i elegancką.
Caroline wygląda jakby wróciła prosto z wybiegu Chanel w kakaowych odcieniach brązu. Taki styl zdecydowanie pasuje do jej delikatnej urody i popielatych włosów.
Vick prezentuje się jak laleczka w falbaniastej sukience przed kolano w kolorach czerni i jasnego różu. Dodatkowo czerwono szminka na ustach dodaje jej pikanterii więc jak zwykle odzwierciedla to jej prawdziwą osobowość.
Zoe również jest ubrana w odcienie czerni i koloru nude. Dziś wygląda dorośle, elegancko i bardzo oficjalnie. Myślę, że ten styl również świetnie jej sprzyja.
-Witam was ponownie dziewczyny! - odzywa się prezenter, po chmarze oklasków i wiwatów.
-Dzień dobry - odpowiadamy chórkiem.
-Byłyście tu ostatni raz rok temu, o ile dobrze pamiętam. I to we trzy. Co się zmieniło po tak długim czasie?
-Cóż, priorytetową zmianą jest skład zespołu. Teraz jesteśmy nie we trzy, jak zdążyłeś zauważyć rok temu, ale we cztery. - odzywam się jako pierwsza.
-Wydałyśmy też nowy album i dalej kroczymy swoim indywidualnym tempem do sukcesu. - odpowiada Caroline.
-No właśnie. Wy już osiągnęłyście ogromny sukces. Powiedzcie jak do tego doszło?
-Przede wszystkim pasja i miłość do śpiewania zaprowadziły nas do tego miejsca w którym jesteśmy. Ale dużą rolę grała tutaj ciężka praca nas i osób które z nami współpracują. - odzywa się Vick.
-Myślę, że dzięki naszym fanom. Zawsze są z nami, na dobre i na złe. Ja dołączyłam do zespołu jako ostatnia, więc jestem podwójnie szczęśliwa, że do sukcesu jaki odnosimy teraz mogę dołożyć swoją cegiełkę. - komentuje tym razem Zoe, na co przyznajemy jej rację.
-Mam tu wasz nowy album… - Jimmy wyjmuje nowiutką płytę, z której jesteśmy niesamowicie dumne. - Wyglądacie na niej doskonale i przyznaję, że moje córki również oszalały na punkcie wszystkich piosenek. - śmiejemy się. - Czym różni się ten album od poprzedniego?
-Dwa poprzednie albumy nagrywałyśmy we trzy. Teraz jesteśmy cztery, a więc o jedną osobę bardziej dojrzałe, świadome swoich głosów, swoich możliwości. Różni też się muzyką. Można tu znaleźć zdecydowanie więcej ballad, niż na poprzednich krążkach.
-Tak jak powiedziała Victoria, jest to moja pierwsza płyta z dziewczynami. Ale słuchałam poprzednich albumów i uważam, że różni się przedewszystkim uczuciami jakie wkładamy w piosenki. - mówi Zoe.
-Kto pisał w takim razie teksty piosenek na wasz nowy album?
-W poprzednich dwóch albumach nie miałyśmy takiego pola do popisu pod względem pisania utworów. Teraz to się jednak zmieniło i postawiłyśmy wszystko na jedną kartę. Powiedziałyśmy naszej menadżerce, że jeśli to my nie będziemy autorkami przynajmniej siedemdziesiąt procent piosenek, to nikt nie będzie.- odzywa się Caroline.
-Współpracowałyśmy też z różnymi gwiazdami, w tym z moim najlepszym przyjacielem Ed'em Sheeran’em. - komentuje Vick.
-Wszyscy są ciekawi, czy zdarzenia przedstawione w teksach piosenek są często waszymi prawdziwymi przeżyciami? - Jimmy zadaję kolejne pytanie, na które pierwsza odpowiadam.
-Myślę, że jeśli piosenka jest pisana na własnych doświadczeniach, to jest w niej także coś prawdziwego i emocjonalnego. Oczywiście nie za każdym razem gdy śpiewamy o nieszczęśliwej miłości, to znaczy, że każda z nas na pewno taką przeżyła i słowa są kompletnym odzwierciedleniem naszego życia.
-Często każda z nas lubi pisać o czymś innym. Ale to właśnie wszystko zależy od pozycji, na której się właśnie znajdujemy. Myślę, że nie ma artysty, który nie napisałby piosenki, w której była jakaś cząstka jego życia. - dopowiada Caroline.
-Która z piosenek z płyty jest bliższa waszemu sercu?
-Moją ulubioną, zdecydowanie jest "Turn your face", w którą włożyłam najwięcej pracy oraz uczuć. - mówi Vick, a zaraz za nią odzywa się Zoe.
-"Change your life" - ponieważ jest najbliższa mojemu sercu. 
-Zdecydowanie moją ulubioną jest Salute. Ta piosenka dosłownie jednoczy wszystkie kobiety! - Care chichocze na koniec, a ja odpowiadam jako ostatnia.
-To trudne pytanie, bo utożsamiam się z większością, ale chyba najbardziej Secret Love song, którą napisałyśmy razem z Caroline.
-Co w takim razie do tej pory uważacie za swój największy sukces?
-Moim największym sukcesem były przedewszystkim akcje charytatywne, które nie byłyby tak szeroko rozpowszechnione w mediach gdyby nie to, że jestem sławna. - Victoria uśmiecha się pogodnie. - Mogłam udostępniać wiadomości na Twitterz’e, Facebook’u czy Instagram’ie. Jestem bardzo dumna z naszych koncertów charytatywnych, które generują naprawdę duże kwoty przekazywane na różne cele.
-Dla mnie osobiście największym sukcesem jest chyba zaakceptowanie siebie taką jaka jestem. Gdyby nie zespół, dziewczyny, ludzie dla których jesteśmy idolami, nigdy nie byłabym taką osobą jaką jestem.
- Zoe wzrusza ramionami, a siedząca obok Caroline przytula ją do siebie. Przez to ludzie dokładnie widzą, jak bardzo zżyte ze sobą jesteśmy.
-Co jest najlepsze w uczestniczeniu w trasie koncertowej z przyjaciółkami?
-To, że jeśli się czegoś zapomni, jest przynajmniej dwadzieścia pięć procent gwarancji, że ta druga ma to, czego potrzebujesz. A tak na poważnie, to nie wyobrażam sobie jeździć po świecie i być sama. Nie byłoby tak wielkiej zabawy. - odzywa się Turner, a zaraz po niej odpowiada Vick.
-Wszystko jest najlepsze! Mieszkamy razem, ale tour bus, to jest zupełnie coś innego. Świetnie się wtedy bawimy, a ja czuje się jakbym była z powrotem dzieckiem.
-Wiadomo, że wasi fani są w różnym wieku, ale czy nie martwi was ten młodszy wiek?
-Szczerze powiedziawszy nie mamy pod sobą presji, ponieważ zaczynałyśmy karierę, kiedy byłyśmy dorosłe. To nie tak, że nagle z wzorowego dziecka, stałyśmy się młodymi kobietami, które pod naciskiem reflektorów zaczęły się gubić i mieć problemy z prawem czy innymi rzeczami, które miałyby wpływ na negatywny wizerunek. - komentuję.
-Nasze piosenki mogą słuchać starsi, młodsi, nastolatkowie i nawet dziadkowie! Cieszy nas każdy fan, a wiek nie martwi! - widzę, że Zoe wdrożyła się w wywiad i teraz otwarcie odpowiada na pytania w sposób idealnie przemyślany, co bardzo mnie cieszy.
-Spędzacie ze sobą bardzo dużo czasu. Co lubicie, a czego nie lubicie w sobie na wzajem?
-Caroline jest denerwująca, kiedy nie wie w co się ubrać, Zoe lubi bałaganić, a Vicky idealnie wpasowuje się we wszystkie stereotypy kobiety z okresem. Kiedy wiemy, że zbliżają się jej dni, trzymamy się z daleka. - patrzę na ich uśmiechnięte twarze i automatycznie sama się uśmiecham. -Ale bez tych wszystkich śmiesznych denerwujących rzeczy, nie kochałybyśmy się tak bardzo.
-Nienawidzę kiedy America streszcza mi zawsze kolejną książkę którą przeczytała, Vicky uwielbia spoilerować filmy, czegoś również nie potrafię zdzierżyć, a Zoe mówi do naszego psa tak często, że zastanawiam się czy jej całkowicie nie odbiło. Ale poza tym Ami jest wspaniałą doradczynią, Vicky ma świetne poczucie humoru, a Zoe jest najsłodszą istotą jaką poznałam. - komentuje Caroline.
-Zdarza się, że America denerwuje mnie głośnym jedzeniem. Caroline zawsze zbyt głośno ogląda telewizję, a Zoe od czasu do czasu zapomni po sobie posprzątać talerze. Ale i tak je bardzo kocham! - odpowiada Vick, a zaraz po niej Zoe.
-Jestem taką osobą, która stara się nie zwracać uwagi na czyjeś negatywne strony. Ale tak, jestem bałaganiarą i tego nie lubię w sobie!
-Cóż, fani pragną wiedzieć, jaki jest wasz celebrity crush?
-Bradley Cooper! - odpowiadam szybko.
-Channing Tatum. Jest mega sexy. - odzywa się rozmarzona Care. Powodzenia Paul, jeśli to oglądasz!
-Zdecydowanie Ryan Gosling! - Vicky przegryza dolną wargę, a ja jeśli byłabym na miejscu Ryan’a, to zdecydowanie zaprosiłabym ją do swojego apartamentu.
-Leonardo DiCaprio! Uwielbiam jego oczy! - kończy Zoe.
-Opowiedzcie jak wyglądają wasze stosunki z chłopakami z One Direction? Rywalizujecie ze sobą czy wręcz przeciwnie? - oho, widzę, że zaczynają się bardzo przyjemne tematy.
-Tak naprawdę nigdy nie rywalizowałyśmy z chłopakami. Ludzie sami wymyślają różne historie, a potem tego typu stereotypy trzymają się nas rękami i nogami. - jako pierwsza wypowiada się Caroline.
-Bardzo lubię chłopaków z One Di. Częściej spędzamy miło czas na zabawie niż kłótniach.- ciągnie Vick.
-Czym w takim razie różni się muzyka The Fame od muzyki One Direction?
-Nasza muzyka bywa podobna, ale jednak każdy może ją interpretować inaczej. I my i oni piszemy o różnych wartościach takich jak miłość, przyjaźń czy rodzina, ale robimy to często w inny sposób. - opowiadam zgodnie z prawdą.
-My, jako kobietki, jesteśmy typowymi romantyczkami, śpiewamy o włosach, wierze w siebie i miłości. Ale w zupełnie inny sposób niż chłopacy. - wtóruje mi Vicky.
-Powiedzcie jak reagujecie, gdy słyszycie plotki na swój temat, których ostatnio zresztą było bardzo dużo…
-Ja zawsze byłam odporna na plotki. Jedynie zwracałam uwagę na komentarze, które dotyczyły mojego ubioru. Ale na szczęście już z tego wyrosłam. - relacjonuje Caroline.
-Od niedawna jestem osobą sławną, więc jest to dla mnie trudne. Ale powoli staram się je po prostu olewać i nimi nie przejmować. - odpowiada Woods.


VICTORIA

Zabawa trwa dalej. Jimmy jak z procy strzela do nas pytaniami, a my dzielnie na nie odpowiadamy. Zupełnie jakbyśmy znały odpowiedź na każde z zadanych pytań. Zastanawiam się tylko, czy dostajemy je tak często i stał się dla nas chlebem powszednim, czy odpowiedzi są po prostu szczere. Cóż. Zapewne najstarsza wróżka tego nie wie. Ani jej magiczna kula. Ani talia kart.
Uśmiechamy się do kamer, świeże jak królewny, zachowując się nienagannie. Śmiejemy się kiedy trzeba, odpowiadamy poważnie kiedy trzeba. Najfajniejsze jest to, że to wszystko w nas jest zupełnie naturalne. 
- Powiedzcie dziewczyny - Jimmy patrzy na nas intensywnie - Czy zdarza się wam czytać artykuły na swój temat?
- Często nawet jeśli byśmy nie chciały, to i tak przejdziemy ulicą, zobaczymy jakąś gazetę z naszym wizerunkiem i ciekawość jest po prostu silniejsza. Ale zazwyczaj czytamy te gazety, w których udzielałyśmy wywiadu, a nie te, które słyną jedynie z obnażenia czyjegoś nieszczęścia - Ami od razu udziela odpowiedzi, po czym ja dochodzę do głosu:
- Tak - śmieję się - Zwłaszcza kiedy Voque wspomina o naszych najlepszych kreacjach albo kiedy udzielamy wywiady dla ciekawych gazet.
- A jak ludzie reagują na wasz widok? 
- Nasi fani są dokładnie tacy jak my. Wpadają w szał radości kiedy nas widzą, i my tak samo reagujemy na nich - Caroline spogląda na widownie, puszczając oczko. Przez siedzących tam ludzi, przechodzi szum zadowolenia. Jimmy również uśmiecha się szeroko.
- Czy piosenki z waszej płyty są dedykowane komuś konkretnemu? Myślałyście o kimś, gdy je pisałyście? - śmiejemy się pod nosem. Myślę, że każda z nas wiedziała, że padnie to pytanie.
- Większość piosenek, które napisałam, lub brałam udział w tworzeniu dedykuję moim rodzicom. Bardzo ich kocham. Wiem, że patrzą na mnie z góry i są bardzo dumni - Zoe odpowiada pierwsza, a zaraz po niej do głosu dochodzi America:
- Tak jak mówiłyśmy wcześniej, nasze piosenki są pisane na motywie przeżyć, które wydarzyły się w naszym życiu, a jeśli były to przeżycia, to na pewno przyczyniły się do nich różne osoby.
Ja śmiejąc się, odpowiadam, wzbudzając w Jimmym i publiczności ciekawość:
- Tak. Myślałam o wielu osobach, ale kto to, zachowam to dla siebie.
- Dobrze, kolejne pytanie z długiej listy - Kimmel patrzy na nas tym swoim świdrującym wzrokiem - Byłem raz na waszym koncercie. Czy dźwięk krzyku nie prześladuje was przez kolejny tydzień?
- Ja uwielbiam ciszę, ale jedynie gdy śpię. Kiedy trwa dzień, może być tak głośno, że pękną mi bębenki. Lubię to. W zasadzie bardzo mnie to ekscytuje, bo wiem, ile ludzi dla nas przyszło - Caroline znów łapie wzrok z widownią. 
- Pierwszy raz był najgorszy, ale teraz z każdym koncertem jest coraz lepiej i powoli przestaje zwracać uwagę na ten cały hałas - następnie, jako świeżynka koncertowa o swoich doświadczeniach opowiada Zoe.
- Czy czasami nie boicie się tego, że jesteście w niebezpieczeństwie? Przez to jak bardzo znane jesteście? 
- Na szczęście żadnej z nas nie przytrafiło się coś na tyle niebezpiecznego, że faktycznie osoby trzecie musiałby interweniować. Wydaję mi się, że czujemy się bezpiecznie - odpowiedzi udziela America.
- Nigdy o tym nie myślałam! Ale nie, raczej nie. Mamy swoich bodyguardów! - znów śmieje się wesoło, a dziewczyny wtórują mi, potwierdzająco kiwając głowami.
- Co było najdziwniejszą rzeczą jaką ludzie do was powiedzieli, bądź zrobili?
- Rok temu codziennie o piątej nad ranem budził mnie kurier, który przynosił bukiet róż od anonimowego wielbiciela. Po trzech dniach uważałam że to słodkie, ale dziwne. Po tygodniu byłam już lekko zdenerwowana, ale po dwóch niesamowicie wkurzona. Na szczęście sprawa się rozwiązała i w efekcie końcowym okazało się, że to mój przyjaciel robił sobie ze mnie żarty - opowieść Carci jest wyczerpująca, ale wzrok Jimmiego wybiera Carter do tego, by ona opowiedziała o swojej przygodzie.
- Raz na backstage po koncercie weszła do nas pewna dziewczyna, która wyglądała prawie tak samo jak ja. Byłam w kompletnym szoku. Na szczęście nie była to kwestia chęci obsesyjnego podobieństwa, tylko po prostu miała taką urodę. Może to moja zaginiona siostra… - na samo wspomnienie tej sytuacji wybuchamy śmiechem. Kurde, ona rzeczywiście wyglądała jak America!
- Macie przed sobą występ u rodziny królewskiej. To wielki zaszczyt, gratulujące. Jak się z tym czujecie?
- Jestem podekscytowana, a to podekscytowanie sięga od czubka głowy do najmniejszego palca u mojej stopy. Ale po części się bardzo denerwuje. W końcu to głowa państwa, tam musi wszystko być idealne! Nie ma bata, wszystko musi się udać! - odpowiadam pierwsza, ze względu na to, że chyba jako jedna z nielicznych na prawdę stresuje się tym koncertem.
- Bardzo się cieszę z możliwości poznania królowej oraz jej rodziny. Nie każdy ma tyle szczęścia w życiu, że może dla nich śpiewać, a nam się to udało - Zoe odpowiada spokojnie. Mówi o tym, jakby opowiadała o dzisiejszym obiedzie. Chyba każda z nas zazdrości jej tego wewnętrznego spokoju.
- Czy planujecie trasę koncertową z nadejściem nowej płyty? - kolejne pytanie z puli, pada z ust bruneta - Caroline, opowiedz nam o tym!
- Ta trasa koncertowa jest tym na co czekałyśmy. Inni przeżywają ciężko tego typu dłuższe wyjazdu, ale szczerze powiedziawszy, my na nich odpoczywamy - blondynka uśmiecha się do prezentera, ale to jeszcze nie koniec odpowiedzi. 
- Po nowym roku wyruszamy w trzymiesięczną trasę po Europie i Ameryce. Mamy nadzieję, że niebawem przyjdzie również czas na inne kontynenty - dodaje America.
- Dobrze, a więc to jest ostatnie pytanie przed moim ulubionym momentem w całym programie - słyszymy ekscytację w głowie Kimmela, bo wiemy, że za chwile dostaniemy szybkie pytania "Co wolisz?" to jest zawsze najbardziej ekscytujący moment programu - Co poza tym macie w najbliższych planach?
- Dostałam propozycję zagrania duetu z pewnym niesamowitym artystą. Utwór będzie piosenkę wodzącą filmu, który niebawem ma swoją premierę więc czekajcie cierpliwie! - pierwsza odpowiedzi udziela Amcia.
- Wystąpię w dwóch odcinkach programu o metamorfozach, emitowanym przez E! Naprawdę nie mogę się doczekać - Caroline aż podskakuje na siedzeniu, na samą myśl o tym.
- Ja poza śpiewaniem, skupiam się na modzie, dlatego zostałam twarzą Balmain, więc czeka mnie kilka nowych sesji - głos Zoe, chociaż wyrażający radość, ciągle jest spokojny.
- A jako cały zespół dostałyśmy propozycję zagrania małego epizodu w serialu "Teen Wolf". Będzie to nasz pierwszy debiut aktorski! Trzymajcie za nas kciuki! - kończę wywiad, uśmiechając się szeroko. To będzie na prawdę fajna przygoda!
- Dobrze, dziewczęta - w momencie kiedy Jimmy kończy zdanie, w studio rozbrzmiewa muzyka - Teraz moja ulubiona część. Pytania "Co wolisz?"! Jako, że bratam się z ludzi oglądającymi mój program, pozwoliłem sobie zasięgnąć od nich porady, o co mógłbym pytać. Zaczniemy od… Caroline, mój promyczek słońca! Więc… Nowy York czy Londyn?
- Londyn!
- Zoe… Valentino czy Chanel?
- Chanel.
- Vick! Szpilki czy adidasy?
- Adidasy - odpowiadam natychmiastowo.
- America! Morze czy jezioro?
- Zdecydowanie morze - uśmiecha się, pewnie zadowolona, że nie było jeszcze zbyt intymnych pytań. Ale znamy Jimmiego. Wiemy, że to tylko rozgrzewka.
- Zoe! Szminka czy błyszczyk?
- Szminka.
- Caroline… sukienka czy spodnie? 
- Sukienka - odpowiada po chwili wahania. 
- America - Jimmy uśmiecha się tajemniczo do brunetki - Blondyni, szatyni czy bruneci?
Amcia, zanim odpowiada, chichocze po nosem. Już wiemy, że wchodzimy na delikatny grunt.
- Szatyni.
- Kolej na Victorie. Oczy brązowe, zielone czy niebieskie?
- Lubię niebieskie oczy.
- Zoe, winogrono czy pomarańcze?
- Zdecydowanie pomarańcze!
- Caroline… coś specjalnie dla Ciebie. Spanie nago czy w piżamie?
- Jako grzeczna dziewczyna, zdecydowanie pidżama!
- Ami, moja kochana - Jimmy znów patrzy na przyjaciółkę tym dziwnym wzrokiem. Zaraz będzie petarda - Taylor Swift czy Selena Gomez?
- Zdecydowanie - tutaj robi dramatyczna przerwę - Selena Gomez!
- Vick? Pocałunek subtelny czy namiętny?
- Myślę, że każdy z tych pocałunków jest fajny, ale mam słabość do subtelnych, romantycznych pocałunków.
- Zoe, pytanie dla Ciebie… Randka w restauracji czy kolacja w domu?
- Kolacja w domu - brunetka odpowiada luźno, z uśmiechem na twarzy.
- Caroline… Całowanie czy przytulanie?
- Myślę, że wolę… Całowanie!
- Victoria, to pytanie wymyśliłem sam. Z myślą o Tobie! - śmieje się, ale wiem, że nie będzie to nic przyjemnego - Pisanie brudnych smsów czy świntuszenie w rozmowie telefonicznej?
- Wiedziałam! - śmieje się, ale odpowiedź jest jasna jak słońce - Pisanie brudnych smsów - wzruszam ramionami, ciągle szeroko się uśmiechając.
- Ostatnie pytanie, dla Ami - nastaje chwila ciszy, by na moja psiapsie mogła spaść totalna bomba - Harry czy Nick?
Zanim America udziela odpowiedzi, słyszę jak głośno przełyka ślinę, popadając w pewną konsternację. Wie, że Harry będzie to oglądał. Wie, że będzie to oglądały miliony osób. Ale odpowiada, zgodnie z prawdą. Choć jesteśmy sławne i zdarzało nam się kłamać, w tym momencie, jestem pewna, że America chce być szczera przede wszystkim z samą sobą.
- Harry - mówi - Tak. Wybrałabym Harry’ego. 

***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz